Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Nauka zostawania samemu w domu (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=20768)

maillevin 17-09-2012 22:27

Wciągnie na pewno, u mnie na początku leżal naprawdę gruby koc i nie wiem jak, ale przeciągnal do środka ;) Na nowej klatce nie klade juz nic, bo jego irytuje nawet chusteczka polozona na klatke i to wtedy kiedy wcale go w środku nie ma, nie poloży się nigdzie póki nie zrzuci "intruza" z klatki;)
Jedyna opcja żeby zrobić "norę" to albo kupić transporter, ktory pewnie sie szybko rozpadnie, albo obudować klatkę, pytanie tylko czym żeby pies mial dobrą wentylację i nie zniszczyl.

hedeon 17-09-2012 22:31

Quote:

Originally Posted by maillevin (Bericht 438946)
Ja bym proponowala zmianę klatki na taką, której nie będzie mógl uszkodzić.

Wątpię żeby się nauczyl, jeśli nie ma systematyczności. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że to wlasnie codzienne zostawianie w takim sam sposób, o tej samej porze sprawilo, że pies się przyzwyczail. Niestety kiedy tylko to się skonczylo wrócily dawne lęki.

Jeśli chodzi o spanie w klatce to u mnie nie mial wyboru, albo śpi na miękkim w klatce albo na twardej podlodze - wybieral klatkę ;)

A co do zerwanych zaslon itp., to Sahir też przez klatkę sobie ściagnal firankę i roletę - klatka stoi u mnie też przy balkonie. W samej klatce w pierwszym dniu kiedy zostal na dlużej to legowisko bylo tak pozgniatane, że nie mial nawet jak się wygodnie polożyć - na drugi dzień już go nie pozgniatal ;)

No i tej systematyczności nie jesteśmy mu w stanie zapewnić, przynajmniej na razie.
W całym mieszkaniu mamy miękkie wykładziny, wszędzie mu wygodnie.
W nocy sypiał pod naszym łóżkiem, ale przegoniliśmy go stamtąd zagradzając wejście.


Quote:

Przepraszam, że dodam swoją sugestię mimo, że nie używamy klatek.....
Widziałam fajny pomysł.....
Na klatce leżał materiał, który dokładnie przykrywał klatkę.....
Sprawiało to wrażenie nory /co wilczaki lubią i często wykopują/ -było zaciemnienie, które dawało przytulne wrażenie.... widać było po psie /który wchodził tam na luzie/, że dobrze się tam czuje.
Chociaż... skoro u Was pies wyciąga łapy do firanek, to może i z taką kotarą da sobie radę..... Ale zawsze można zacząć go przyzwyczajać, gdy Jesteście w domu.......
Sprawdzone, przemielone, częściowo strawione....

maillevin 17-09-2012 22:44

Moim zdaniem nauczyć można poprzez dwa sposoby a) zostaje regularnie, b) nie zostaje powyżej granicy lęku i jest stopniowo ten czas wydlużany. Chcialabym wierzyć też w c) pies sam zalapuje - ale na 99% to tylko pobożne życzenie...

Wydaje mi się, że po prostu musicie ćwiczyć dalej, a przede wszystkim wymienić te klatkę - u mnie spawana klatka byla strzalem w 10. Wtedy od nowa powinniscie przeprowadzić trening klatkowy, solidnie. Poza tym on jest jeszcze mlody, Sahir w tym wieku tez sie niemilosiernie slinil jak zostawal, do tego zalatwial ze stresu itp., itd.

Ostatnio wpadlam też na pomysl, żeby na noc wlaczać mu muzykę relaksacyjną dla psów :lol: Może utrwali sobie skojarzenie muzyka=spanie=spokój i choć odrobinę latwiej pojdzie mu zostawanie (nieszczególnie w to wierzę, ale co szkodzi probowac ;)).

Puchatek 17-09-2012 22:49

"obudować klatkę, pytanie tylko czym żeby pies miał dobrą wentylację i nie zniszczył"
Odpowiednio grubą sklejką. Ze szczelinami na górze -w miejscu połączenia "dachu" ze "ściankami" /na bokach i z tyłu/. Odległość między prętami a ścianką/sufitem -długość, na jaka pies może wysunąć pysk + 4cm /tak na wszelki wypadek.../

"Sprawdzone, przemielone, częściowo strawione..."
Hmmmmm..... szkoda....
Mam nadzieję, że znajdziecie dobry sposób...



maillevin 17-09-2012 22:54

Też myślalam o sklejce chociaż na "dach", w tej chwili mam tylko na tylnej ścianie bo za klatką są kable i inaczej by się do nich dobral, na razie jest cala, ale jakoś nie mam przekonania jak sobie wyobrażę taki bunkier latem przy 30C...

spadzista 17-09-2012 23:23

Akriś kocha klateczkę... a próbowaliście ją przestawić? np w miejsce gdzie lubi sypiać.. może cos mu nie pasuje w tamtym miejscu...
ja jeszcze zamykałam jedzenie w klatce - jak pieszcz był na zewnątrz - tak, że dostanie się do klatki było elementem pożądania :-) np jakby cały dzień klatka była zamknięta z mięchem - potem wpuszczamy pieska na pół godziny, dalej na godzinę itd a jak jest po za klatką to w klatce żarcie ... taki mam pomysł... żeby zaczął pilnować aby żarcie się tam nie pojawiło bez niego. A jak wracacie to od razu smaki do klateczki i dopiero po zjedzeniu wypuszczacie...

Gia 17-09-2012 23:56

W Waszym przypadku w pierwszej kolejności wyrzuciłabym tą klatkę na śmietnik - złe skojarzenia. Kupiłabym nową i raczej obstawiłabym np. Vari Kennel, taki lotniczy, porządny, ale zabudowany i dopasowany do wielkości Zeeva. Skoro nie zostaje w niej na bardzo długo to nie musi po klatce biegać. Ma się zwinąć w kuleczkę i spać.
Zmieniłabym miejsce klatki, absolutnie nie na miejsce skąd może obserwować co się dzieje na zewnątrz, bo tam ktoś się bawi np. i BEZ NIEGO!!! Jak tak może być?
Zaczęłabym naukę od podstaw. Nowa klatka, nowe miejsce, najlepiej w sypialni, po kilku dniach oswajania z otwartą klatką, smaczkami w niej w sypialni, potem totalne wymęczenie psa i zamykanie w klatce na noc. Codziennie na noc, obok łóżka, ręka z łóżka spuszczona, albo głową w stronę klatki, żeby pies czuł bliskość. W tym czasie po każdym spacerze odpoczynek w klatce ze smakiem, najpierw 5 minut, kiedy 5 będzie wytrzymywał spokojnie, to dłużej i tak bardzo stopniowo. Ale nie można się spieszyć, bo jeśli o 1 krok pójdziecie za szybko, to trzeba się będzie cofnąć o 5 kroków. Ja najpierw zamykałam drzwi z sypialni, później wychodziłam w kapciach na klatkę schodową, dopiero później na dwór na 10 minut. Zamykałam psa w klatce kiedy odkurzałam, żeby mi kłaków nie roznosiły i nie pałętały pod nogami, na początku suka wyła, po kilku dniach odkurzania z psem w klatce spokojnie mi się przyglądała. Nie zważałam na to czy pies szaleje, czy nie. Ja robiłam swoje po prostu aż to weszło w rutynę. Teraz kiedy odkurzam młoda idzie sama do klatki i siedzi w otwartej, a Kali włazi na kanapę. Wiedzą, że mają mi zejść z drogi po prostu. Potem dopiero wprowadziłabym "prezenciki", czyli razem w kuchni przygotowujecie zawiniątka, Ty przeżywasz jak mrówka okres jakie to pyszności tam chowasz, zawijasz, nakręcasz psa. Potem na jego oczach wrzucasz to do klatki i wychodzisz na spacer. Mandżur w takich sytuacjach szukał pierwszej lepszej trawki, szybko robił co trzeba i pędził do domu do klatki rozpakowywać "prezenciki".

Ale w tym wszystkim jest potrzebna żelazna konsekwencja i rutyna. Ja też nie pracuję, więc jestem siłą rzeczy prawie cały czas w domu. Ale i tak codziennie zamykam sukę na jakiś czas, choćby jak idę do wanny i zamykam się w łazience, żeby suka w tym czasie nie narobiła głupot. Był okres, że suki się kłóciły o klatkę, bo Kali już nie potrzebuje klatki, ale za to bardzo by chciała. Młoda teraz np. sama polazła spać do klatki - jak co wieczór, bo pańcio już śpi w sypialni.
Trzymam mocno kciuki!!!!

Zmiana klatki na kennel transportowy chyba się sprawdziła w przypadku Vapuli ;) Poproszę Paulę, żeby tu zajrzała i opisała swoje doświadczenia.

spadzista 18-09-2012 00:17

i wilczak takiej plastikowej klateczki na plastikowe kołeczki nie rozwali w dym? pytam dla własnej potrzeby

Gia 18-09-2012 00:20

to jest gruby porządny plastik ;) Co najwyżej w środku poobgryza, ale moje nie zniszczyły i maluchy lecące samolotem też nie.

edit: poza tym wg mnie znacznie łatwiej wydostać się wilczakowi z metalowej klatki, w kennelu nie ma prętów które da się wygiąć/odgiąć/złamać... oczywiście to nie oznacza, że mamy wrzucić psa na głęboką wodę, tylko zacząć naukę od początku i wyrzucić "potwora".

edit2: oprócz plastikowych kołeczków, są jeszcze metalowe śruby do połączenia elementów ;)

spadzista 18-09-2012 00:38

a drzwiczki i ich zamknięcie? ja pytam pod kątem lotu samolotem z moimi 50 kg wilczaka

jeżeli chodzi o zostawanie w domu - ma porządną metalową klatkę - wzmacnianą po pierwszym rozparcelowaniu - i to nie jest taka klatka jak na allegro prosto z chin :-)
i on ma tak- zostaje sam tylko gdy na prawdę musi - i wtedy jest ok - ale jak zacznę myśleć o głupotach np. 'o jestem bez pieska to wejdę do sklepu z ciuchami' to od razu jest demolka - on dobrze wie :-) taki mąż :-)

Piter 18-09-2012 07:52

tak na szybko jak u nas ( bo musimy troche popracować w pracy )
przeczytałem wszystkie posty i powiem wam jak my rozwiązalismy sprawę zostawania.
jeździmy razem do pracy :p:evil::rock_3:lol:.mam akurat takie mozliwości trochę w biurze troche w terenie .Ale maxymalnie leże za biurkiem do dwóch godz i póxniej w teren .troche po porcie troche do lasu .
nniepowiem czasami zamykamy go na ogrodzie w "w domu baba jagi" ( miał byc domek dla dziewczynek , ale od chwili gdy zobaczyły tam pajaki to przestały tam zachodzić . dorobiłem więc kraty )
na poczatku przez pewien czas dawałem tam mu tylko michę , czasami zachodziłem , czasami dla zasady zamykam na 1/2 godziny na 4 , róźnie .
bardziej burzy sie wnusia , że Karlo jest tam zamkniety i samotny :evil:, co przeszkadza mi czasami w jego nauce .Jak gdzieś wyjeżdżamy i juz naprawdę nie możemy zabrać psiaka bo niewypada lub nie mozna to pakuję mu kawałki mięsa do kości wołowej i rzucam jakiś mój ciuch lub wnusia - aby czuła zapach.
przyznam się szczerze , że nie myślę co tam wyprawaia albo czy wyje .
czasami jak wracamy to go słyszymy jak "śpiewa" lub jest całkowita cisza .
Co bedzie jak bedzie musiał zostać np. na 6-8 godzin , niewiem? będę się martwił jak będzie taki muß.

DORA 18-09-2012 09:10

To co napisała Gia jest chyba najlepszym sposobem
1-zmiana klatki na nowa (zle skojazenia)
2-konieczna zmiana miejsca
4-osloniecie klatki zeby stwozyc cos na zasadzie budy
5-stopniowe wydluzanie czasu zostawania psa w klatce.
15 minut siedzenia obok klatki z psem i 5 minut wychodzenia z domu.
Spróbuj zostawic właczone radio, ja tak robie zeby zagluszyc odglosy z zewnatrz kiedy nasze bure zostaja same i zaslaniam okna ,u ciebie wystarczy zabudowana klatka na zasadzie budki.
Po 5 min.powrocie do domu nie wypuszczaj burego z klatki tylko daj mu jeszcze kolejne 15 minut na zaakceptowanie sytuacji czyli-usiadz obok klatki z czyms smakowitym dla burego i daj mu do klatki tylko wtedy, gdy bedzie spokojny.
W czsie gdy młody zajada smakołyk w klatce Ty mozesz zajmowac sie spokojnie swoimi sprawami .
Jak buras skonczy jedzenie stan ze smycza w rece i wypusc go z klatki ale tylko gdy mlody jest spokojny.Nagroda za caly czas jaki zostal w klatce bedzie spacer.
Pamietaj zeby mlodego duzo chawlic za dobre zachowanie to dziala jak nagroda.
Jeszcze jedno,obojetnie czy jestescie w domu czy Was nie ma stosujcie ten sam rytual zostawania psa w klatce zeby mlody zalapal ze tak ma byc i wtedy nie bedzie wpadal w panike jak teraz.
Mam nadzieje ze cos z moich doswiadczen sie przyda.
Pozdrawiamy i trzymamy kciuki:)
A...i nie zamykajcie klatki jak jestescie w domu,chwalcie gdy tylko mlody sam do niej wchodzi.

dorotka_z 18-09-2012 09:12

Ja również radzę jak najszybciej zmienić klatkę. Jezeli jest powyginana to wyjścia z niej jest już tylko kwestią czasu. A jak pies raz wyjdzie no to koniec. Wiem z własnego doświadczenia.

Baszti była chyba dobrze przyzwyczajana i na poczatku trochę skomliła i się denerwowała, ale w zasadzie szybko zapanował spokój. Do momentu, kiedy udało jej się z klatki wyjść (klatka cały czas zamknięta, pies na zewnątrz). Od tamtej pory walczyła z klatką nie na żarty i udało jej się wyjść kilka razy. Klatka poszła do piwnicy a pies zostawał luzem. Niestety to tez nie jest dobre rozwiązanie, bo niszczy, ale najgorsze jest to, ze lata jak potępieniec zamiast spać. Jak wracaliśmy do domu była histeria, pies zmęczony a ślady psoej bytności nawet na oknach.
Kupiliśmy nową klatkę, taką: http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=10303 . Różnica jest taka, że ma tylko jedno zamknięcie, które przesuwa się po szynach. Też dwa razy z niej wyszła, ale to już nasze niedopatrzenie, bo nie dokładnie zamknęliśmy. Oczywiście w miejscach szczególnie narażonych na włam zamontowane sa karabińczyki. Ogólnie konstrukcja jest lepsza niz w klatkach z dwoma drzwiczkami, bo jest bardziej sztywna i trudno tam cokolwie odgiąć.

Jezeli będziemy kupować druga klatką spróbujemy lotniczą - taką o jakiej pisze GIA. Wydaje się fajna, bo jest mocno zabudowana. Niestety psom, które chcą wychodzić nie można zostawiać nc w zasięgu zębów, więc odpada przykrywanie jej czymkolwiek. I tak materiał zostanie wciągnięty do środka a przy okazji moga się wyłamac pręciki.

Aha, my zawsze coś w klatce zostawiamy. Czesem pluszaki do rozszarpania, czasem kości wołowe czy cielęce a na stałe ma kawałek drewna. Chodzi o to, żeby miała co gryźć jak się denerwuje. Wode ma w zawieszanej misce, ale jeżeli pies zostaje mniej niż jakieś 5 godzin to w ogóle nie zostawiałabym wody.

Niestety nie wiem co mogłabym jeszcze poradzić poza zmianą klatki i codziennym, regularnym ćwiczeniem. Przyznam szczerze, że sama mam tego dosyć. Byłam teraz na psim spotkaniu i wszystkie psy zostawały sobie spokojnie w ulubionych klateczkach. Z Baszti nigdy tak nie będzie, juz o tym wiem :)

Życzę cierpliwości i mam nadzieję, że będzie lepiej, bo tak jak piszesz, szkoda psich nerwów.

Puchatek 18-09-2012 09:55

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438968)
(...) w pierwszej kolejności wyrzuciłabym tą klatkę na śmietnik - złe skojarzenia.(...)Ma się zwinąć w kuleczkę i spać.
Zmieniłabym miejsce klatki, absolutnie nie na miejsce skąd może obserwować co się dzieje na zewnątrz, bo tam ktoś się bawi np. i BEZ NIEGO!!! Jak tak może być? (...)

Rzeczywiście! :shock:
Nie pomyślałam "po psiemu"... :p
W którymś temacie było jeszcze coś o feromonach na "ukojenie"....
Rzeczywiście trzeba coś szybko zrobić.... Ze'ev musi autentycznie w tej klatce czuć się bardzo źle skoro w złości aż wyrywa sobie zęby... :?
Powodzenia!

Palpatine 18-09-2012 10:34

My mieliśmy na samym początku podobny problem. Rozwiązanie przyszło dość niespodziewanie...okazało się, że pies chce mieć do dyspozycji okno "na świat". Po wyniesieniu klatki z pokoju piec większość czasu spędza patrząc przez okno - obserwując to się dzieje na zewnątrz. Niestety musieliśmy mu udostępnić cały pokój...Nagrania dyktafonem i słowa sąsiadów wykazały ogromną poprawę zachowania...dzisiaj gdy pies ma prawie trzy lata pies zostaje nawet na 9h - pomiałczy raz na jakiś czas, ale nie sądzę aby było go słychać nawet na klatce.

I jeszcze jedno...najważniejsza jest systematyczność....przynajmniej na początku pracy z zostawianiem psa samego np. 5 dni naszej pracy, dwa dni dla psa...i tak w kółko. Po jakimś czasie będzie wiedział, że to naturalne że zostaje sam.

DORA 18-09-2012 10:37

:roll:Hmmm....
U nas demolki,ucieczki,kopanie dziur w ogrodzie,wyrywanie roslin,rozpruwanie siatki w kojcu i wszyskio co najgorsze zakonczylo sie w momencie pojawienia sie drugiego wiczaka w rodzinie:rock_3
Niczego absolutnie nie sugeruje ale mysle ze wiele psow ma lek separacyjny zwiazany z zostawaniem zupelnie samemu.Wiadomo w dwójkę razniej;)
I jestem na 99%przekonana ze gdyby Zoran był sam,na pewno demolki domu i otoczenia byłyby do dzisiaj.A tak, ma sie kompana do zabawy i "samotnosc we dwoje"czyli czas oczekiwania na ukochanego pana mniej boli :)
A i zeby nie bylo ze nasze bure to typowo kojcowe psiury .Nasze psy mieszkaja z nami w domu.
Kojce sa otwarte caly czas(nieraz szukalam psow w ogrodzie i umieralam ze strachu ze daly zrywke a one spokojnie spaly u siebie w budach).

Puchatek 18-09-2012 11:31

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438983)
(...)Niczego absolutnie nie sugeruje (...);)

:lol::lol::lol: Nnniiieee, absolutnie.....ale chyba Cię "Jezus opuścił"...:lol::lol::lol:
Idąc tym "tropem" powiem: u nas wilczak pozbył się lęku separacyjnego w towarzystwie.... 3 psów. :rock_3 Też niczego nie sugeruję :lol::twisted::lol:

DORA 18-09-2012 12:35

:lol::lol::lol:
No to jestem zdemaskowana .
Ale co dwa psy to nie jeden,a jak pieknie brzmi wycie w stadzie:)

Gaga 18-09-2012 13:04

Ekhmmm...może lekkie doprecyzowanie: dwa wilczaki? Bo kilkanaście przykładów wilczak + inny pies nie dały oczekiwanego rezultatu:) Może właśnie tu tkwi tajemnica sukcesu?:p

Shyboy 18-09-2012 13:50

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438983)
:roll:Hmmm....
U nas demolki,ucieczki,kopanie dziur w ogrodzie,wyrywanie roslin,rozpruwanie siatki w kojcu i wszyskio co najgorsze zakonczylo sie w momencie pojawienia sie drugiego wiczaka w rodzinie:rock_3
Niczego absolutnie nie sugeruje ale mysle ze wiele psow ma lek separacyjny zwiazany z zostawaniem zupelnie samemu.Wiadomo w dwójkę razniej;)

U nas tak samo, jak Narsil miał zostawać w domu sam to była panika, piszczenie, skomlenie, gryzienie, demolki... Dlatego na każde wykłady jakie tylko mogłam to go zabierałam. Ale teraz kiedy zostaje z Sheyem (który nie ma lęku separacyjnego), który jakąś dziwną 'śmocą' działa na Narsila jest w miarę ok. Oczywiście nie jest to dla niego super bezproblemowa sprawa. Denerwuje się jak wychodzimy, ale nie urządza już cyrków. Chłopaki zostają w kenelach, dostają smaczności przed naszym wyjściem i jest ok. Zawsze kilka łądnych minut jedzenie wędruje najpierw do klatek, one są zamykane, a bure tylko czekają kiedy wparują po jedzonko. Nie nastawiałam nigdy kamerki, ale jestem w 100% pewna że Narsil nie kładzie się w klatce. Ale ten spokój Sheya bardzo Narsilowi pomógł. Zostawiałyśmy przez jakiś czas Sheya poza klatką, ale diabeł nauczył się otwierać lodówkę... A po powrocie, kiedy tutpałyśmy do łóżek żeby spocząć odkrywałyśmy jakieś fanty pod poduszkami :twisted::twisted::twisted:

fraxinia 18-09-2012 13:58

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438993)
Ekhmmm...może lekkie doprecyzowanie: dwa wilczaki? Bo kilkanaście przykładów wilczak + inny pies nie dały oczekiwanego rezultatu:) Może właśnie tu tkwi tajemnica sukcesu?:p

My mamy model wilczak + inny pies i nigdy nie mieliśmy problemów z zostawianiem psów samych w domu lub w ogrodzie. ŻADNYCH zniszczeń, wycia, demolki, prób ucieczki NIGDY nie odnotowaliśmy. Psy zostają same dość rzadko (1-2 razy w tygodniu) i nieregularnie, nie dłużej niż 5 godzin. Nie były tego uczone, ani przyzwyczajane. Nie mamy klatek, bud, ani nawet kojca. Zmykam więc z tego wątku, bo nic tu nie pomogę. Nie wiem tylko czy panująca u nas sielanka to zasługa innego psa, czy wyjątkowy charakter Ulvarka.

DORA 18-09-2012 14:07

Gaga,nie wiem czy dwa wilczaki czy inny pies ale u nas jest sprawdzone ne Wilczakach.
Zoran zostal kiedys sam na 2 godziny w domu i po naszym przyjsciu sasiedzi mowili ze dom wył jak nigdy, z okien pozrzucane doniczki i pelno sladow na parapetach od łapek.
Wyobrazam sobie jaka traume musial gnojek przechodzic.
Jak zostaja z Tajgulcem w domu, zostawiamy ich z hasłem "idziemy do pracy" a psy po naszym powrocie witaja rozespane i zero sladow urzedowania w domu.
Cholerka a moze mamy zepsute egzemplarze Wilczaka;-)

jefta 18-09-2012 14:10

Czy braliscie pod uwage leki przeciwlekowe? Ja zdecydowanie odrzucilam ta opcje w czasie kiedy mielismy takie ataki strasznego, wymeczajacego leku. Dzis zaluje, ze nie sprobowalam, moze oszczedzilabym suni cierpienia. Dzis, po doswiadczeniach z Sexy, po przeczytaniu setek postow na forach o fobiach widze ze to choroba, a choremu nalezalo sie leczenie.

Gaga 18-09-2012 14:18

Quote:

Originally Posted by fraxinia (Bericht 438998)
My mamy model wilczak + inny pies i nigdy nie mieliśmy problemów z zostawianiem psów samych w domu lub w ogrodzie. ŻADNYCH zniszczeń, wycia, demolki, prób ucieczki NIGDY nie odnotowaliśmy. Psy zostają same dość rzadko (1-2 razy w tygodniu) i nieregularnie, nie dłużej niż 5 godzin. Nie były tego uczone, ani przyzwyczajane. Nie mamy klatek, bud, ani nawet kojca. Zmykam więc z tego wątku, bo nic tu nie pomogę. Nie wiem tylko czy panująca u nas sielanka to zasługa innego psa, czy wyjątkowy charakter Ulvarka.

Zmykaj, zmykaj, bo tacy farciarze to tylko drażnią tych, co ręce załamują nad swoim zdemolowanym losem:D (jakieś 7 lat temu skręciłoby mnie z zazdrości na supeł) :p

Puchatek 18-09-2012 14:21

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438991)
:lol::lol::lol: co dwa psy to nie jeden,a jak pięknie brzmi wycie w stadzie:)

:) Mam dziwne przeczucie, że to nie jest opcja dla Hedeona.....

...


//U nas był wilczak i inne rasy -z Lailą nie ma problemu; teraz Ozzy jest i z wilczakiem i z innymi rasami -jest na etapie nauki zachowań i idzie mu coraz lepiej, ale nie stwierdzę po kim mu tak dobrze idzie//

makota 18-09-2012 14:38

Quote:

Originally Posted by fraxinia (Bericht 438998)
My mamy model wilczak + inny pies i nigdy nie mieliśmy problemów z zostawianiem psów samych w domu lub w ogrodzie. ŻADNYCH zniszczeń, wycia, demolki, prób ucieczki NIGDY nie odnotowaliśmy. Psy zostają same dość rzadko (1-2 razy w tygodniu) i nieregularnie, nie dłużej niż 5 godzin. Nie były tego uczone, ani przyzwyczajane. Nie mamy klatek, bud, ani nawet kojca. Zmykam więc z tego wątku, bo nic tu nie pomogę. Nie wiem tylko czy panująca u nas sielanka to zasługa innego psa, czy wyjątkowy charakter Ulvarka.

Ech, mnie się marzy, żeby młody był w stanie zostać w przyszłości czasem na podwórku z innymi psami pod moją nieobecność, ale niestety mam świadomość, że to marzenie może się nigdy nie ziścić :lol:

Inne psy są... ale czy to pomoże to się dopiero okaże.

Póki co jesteśmy na etapie siedzenia w zamkniętej klateczce z pysznościami w naszej obecności + krótkie wyjścia. Mamy dylemat, czy stosować terapię szokową, czy lepiej nie fundować młodemu przykrych przeżyć w klatce i bardzo powolutku go do niej przyzwyczajać - no ale z tego co widzę, to każdy pies jest inny. Dla jednego będzie to świetna metoda, inny nabawi się lęków... póki co raz zdarzyło się, że został z moimi rodzicami "sam". Co prawda rodzice byli uprzedzeni, że na panikę mają absolutnie nie zwracać uwagi, ale nie wiem, czy mimo wszystko nie zrobili czegoś źle (choćby patrzyli). Panika była ponoć godna dzikiego zwierzęcia...
Staramy się jak najczęściej kręcić po domu, żeby oswoić go z zamykaniem drzwi, bo młodego stresuje nawet kiedy jedno z nas wychodzi z pokoju.
Czasem zostaje z drugą osobą super, innym razem wpada w panikę i próbuje wydrapać się przez drzwi...
Najbliższe miesiące zapowiadają się ciekawie :rock_3

dorotka_z 18-09-2012 14:52

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 439001)
Czy braliscie pod uwage leki przeciwlekowe? Ja zdecydowanie odrzucilam ta opcje w czasie kiedy mielismy takie ataki strasznego, wymeczajacego leku. Dzis zaluje, ze nie sprobowalam, moze oszczedzilabym suni cierpienia. Dzis, po doswiadczeniach z Sexy, po przeczytaniu setek postow na forach o fobiach widze ze to choroba, a choremu nalezalo sie leczenie.

A ja własnie mam taki dylemat. Rozmawiałam jakiś czas temu z weterynarzem i kupiłam w lecznicy tabletki na uspokojenie o takie: http://www.kuchniapupila.pl/pies/zdr...be4f057927e41a
Mam ich chyba 6 czy 9, na próbę. Niestety boję się je podac psu i wyjść z domu. Wolałabym najpierw spróbować pod moją kontrolą. A na to z kolei jakoś nie mogę się zdecydować, bo jak jestem z psem to nie ma potrzeby stosowania środków farmakologicznych. Na opakowaniu jest napisane, że nie ma ryzyka i że można stosować długotrwale, ale jakoś nie mogę się zdecydować...

Rybka 18-09-2012 15:48

Quote:

Originally Posted by Shyboy (Bericht 438996)
A po powrocie, kiedy tutpałyśmy do łóżek żeby spocząć odkrywałyśmy jakieś fanty pod poduszkami :twisted::twisted::twisted:

Kostka sera pod poduszką, a w nogach wędlinka :D

Gaga 18-09-2012 15:52

Quote:

Originally Posted by Shyboy (Bericht 438996)
Zostawiałyśmy przez jakiś czas Sheya poza klatką, ale diabeł nauczył się otwierać lodówkę... A po powrocie, kiedy tutpałyśmy do łóżek żeby spocząć odkrywałyśmy jakieś fanty pod poduszkami :twisted::twisted::twisted:

Tatuś może być z synka dumny :) Zwłaszcza jeśli chodzi o zdobyta sprawność otwierania lodówki :twisted:
Natomiast zupełnie serio zazdraszczam tego spokoju, gdy zostaje sam. Historycznie zazdraszczam, bo u nas też już od dawna spokój, ale jednak:)

Rona 18-09-2012 15:54

Quote:

Originally Posted by Rybka (Bericht 439009)
Kostka sera pod poduszką, a w nogach wędlinka :D

Ja kiedyś znalazłam pod kołdrą pojemniczek z 6 jajkami niestłuczonymi ! Sucza dostała odznakę sprawności za precyzję działania 8)

fraxinia 18-09-2012 16:57

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 439011)
Ja kiedyś znalazłam pod kołdrą pojemniczek z 6 jajkami niestłuczonymi !

MISTRZOSTWO:klatsch:klatsch:klatsch

Ja niedawno znalazłam pod poduszką kolano wołowe :lol:

secki 18-09-2012 17:43

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 439001)
Czy braliscie pod uwage leki przeciwlekowe? ...

Przepraszam za 'offtopa' ale nie mogłem się powstrzymać :)


http://www.youtube.com/watch?v=Wizew...eature=related

avgrunn 18-09-2012 20:05

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 439004)
Ech, mnie się marzy, żeby młody był w stanie zostać w przyszłości czasem na podwórku z innymi psami pod moją nieobecność, ale niestety mam świadomość, że to marzenie może się nigdy nie ziścić :lol:

Inne psy są... ale czy to pomoże to się dopiero okaże.

Makota, nie patrzylabym na jego zostawanie z innymi psami jako cos o czym mozna marzyc, Smrodziach od malego zostawal z duzymi sam, oczywiscie najpierw pod nadzorem z okna. Na poczatku, jako ze starszaki nie byly zachwycone zabawa z nim, to znajdowal sobie inne zajecie, czyli przeprojektowanie ogrodu, ale z czasem bylo lepiej, starszaki zaczely sie z nim bawic, z checia z nim siedzialy i bylo ok, czasem cos zepsul, ale staralismy sie usunac wszystko na czym moglby sie skupic i zostawialismy zabawki do rozwalenia. Jak musielismy wszyscy wyjechac to zostawal ze starszakami na zewnatrz bo bezpieczniej bylo go tam zostawic niz w domu, jakos szlo. Dzisiaj bez problemu zostaje, nic juz od wielu miesiecy nie psuje, uwielbia siedziec zarowno w domu jak i na dworzu. Aha Urcio wyje tylko jak wyjezdzam i jak czuje ze wracam, w miedzyczasie jest cichutko, pobawi sie z Lolkiem lub Lala, pogada z Zuziem, pogoni koty i jest zadowolony :p

Edit: wyje jeszcze jak mu sie znudzi siedzenie na zewnatrz, taki znak dla mnie by go juz wziac do domu ;)

makota 18-09-2012 20:20

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 439018)
Makota, nie patrzylabym na jego zostawanie z innymi psami jako cos o czym mozna marzyc, Smrodziach od malego zostawal z duzymi sam, oczywiscie najpierw pod nadzorem z okna. Na poczatku, jako ze starszaki nie byly zachwycone zabawa z nim, to znajdowal sobie inne zajecie, czyli przeprojektowanie ogrodu, ale z czasem bylo lepiej, starszaki zaczely sie z nim bawic, z checia z nim siedzialy i bylo ok, czasem cos zepsul, ale staralismy sie usunac wszystko na czym moglby sie skupic i zostawialismy zabawki do rozwalenia. Jak musielismy wszyscy wyjechac to zostawal ze starszakami na zewnatrz bo bezpieczniej bylo go tam zostawic niz w domu, jakos szlo. Dzisiaj bez problemu zostaje, nic juz od wielu miesiecy nie psuje, uwielbia siedziec zarowno w domu jak i na dworzu. Aha Urcio wyje tylko jak wyjezdzam i jak czuje ze wracam, w miedzyczasie jest cichutko, pobawi sie z Lolkiem lub Lala, pogada z Zuziem, pogoni koty i jest zadowolony :p

Edit: wyje jeszcze jak mu sie znudzi siedzenie na zewnatrz, taki znak dla mnie by go juz wziac do domu ;)

My na razie nie możemy tego ćwiczyć w pełnym składzie, bo zapoznawanie z Bastą ciągle jest w fazie "Loading..." :rock_3
A mlodego z Nitką na podwórku jeszcze nie próbowaliśmy zostawiać (ale musimy zacząć niebawem), bo mój tata ostatnio się wziął za jakieś roboty podwórkowe w porywach wolnego czasu, także jest tyle niebezpiecznych narzędzi powyjmowanych, że zwyczajnie się boję zostawić głupiutkiego szczeniaczka pośród tego wszystkiego... bo on na razie uważa, że wszystko trzeba wziąć do buzi, jak to szczeniak ;)
Poza tym planowałam w te wakacje odremontować mój podupadający na zdrowiu od kilkunastu lat płot (z myślą o Cresilu), ale jakoś nam "nie wyjszło", więc robienie nowego ogrodzenia zostało przełożone na rok następny, albo co najmniej wiosnę... jeśli się uda, to może będzie się dało go zostawić na podwórku jak podrośnie :p

avgrunn 18-09-2012 20:37

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 439019)
... jeśli się uda, to może będzie się dało go zostawić na podwórku jak podrośnie :p

Lepiej bys go zostawiala wczesniej, Urciowy juz po tygodniu siedzial ze starszakami, na poczatku ze mna zebym miala pewnosc ze psiaki sie dogaduja, a po jakims czasie zostawal z nimi sam.

makota 18-09-2012 21:20

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 439022)
Lepiej bys go zostawiala wczesniej, Urciowy juz po tygodniu siedzial ze starszakami, na poczatku ze mna zebym miala pewnosc ze psiaki sie dogaduja, a po jakims czasie zostawal z nimi sam.

Mamy zamiar zacząć jak najwcześniej ćwiczyć i zostawiać go z Nitką na podwórku - najpewniej już w czwartek, albo piątek zrobimy taki "eksperyment", bo jutro niestety muszę jeszcze na chwilę jechać do Krakowa :x
Mi chodziło raczej o takie prawdziwe zostanie, a nie tylko ćwiczenia - mam nadzieję, że jak płot odzyje, to będę w stanie przynajmniej na dwa dni od czasu do czasu go zostawić z resztą stadka ;)
Ale ogólnie wychodzimy z założenia, że wszystko im wcześniej, tym lepiej. Dlatego młody już pierwszego dnia pobytu u nas ma moc wrażeń :rock_3

avgrunn 18-09-2012 21:35

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 439029)
Ale ogólnie wychodzimy z założenia, że wszystko im wcześniej, tym lepiej. Dlatego młody już pierwszego dnia pobytu u nas ma moc wrażeń :rock_3

No i super, trzeba wrzucac na gleboka wode :)

hedeon 18-09-2012 22:08

Kurde, aleście tu ludziska napisali w tym czasie. Wy pracujecie coś czasem? ;)

Quote:

Originally Posted by spadzista (Bericht 438965)
a próbowaliście ją przestawić? np w miejsce gdzie lubi sypiać.. może cos mu nie pasuje w tamtym miejscu...

Przyszło mi to do głowy, tyle że kupowałem klatkę pełen wyrzutów sumienia, czyli największą jaka była. A Ze'eva ulubione miejsca do spania to: pod biurkiem, pod stołem, pod łóżkiem. Czyli nie ma opcji zeby tam postawić klatkę. Generalnie jeszcze do czasu dwa tygodnie temu wszystkie noce i większość dziennych drzemek przesypiał pod łóżkiem, ale go stamtąd przegoniliśmy zagradzając mu wejście bo wpełźnięcie pod nie i wypełźnięcie zajmowało mu dobre 5 minut. A i nam przeszkadzało podskakiwanie w nocy za każdym razem kiedy Zewcio postanowił się przekręcić.

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438968)
W Waszym przypadku w pierwszej kolejności wyrzuciłabym tą klatkę na śmietnik - złe skojarzenia. Kupiłabym nową i raczej obstawiłabym np. Vari Kennel, taki lotniczy, porządny, ale zabudowany i dopasowany do wielkości Zeeva. Skoro nie zostaje w niej na bardzo długo to nie musi po klatce biegać. Ma się zwinąć w kuleczkę i spać.

Kurde, to jest genialny pomysł! Aż dziw że na niego nie wpadłem sam :P Wiem dlaczego. Bo myślałem po "ludziowemu" a trzeba po psiemu. Dla mnie wszystkie klatki to klatki, mają służyć zamykaniu czegoś w środku, a dla psa to inny przedmiot, inny zapach, inne miejsce, to zupełnie co innego!!! No to istnieje jeszcze nadzieja...

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438968)
Zaczęłabym naukę od podstaw. Nowa klatka, nowe miejsce, najlepiej w sypialni, po kilku dniach oswajania z otwartą klatką, smaczkami w niej w sypialni, potem totalne wymęczenie psa i zamykanie w klatce na noc. Codziennie na noc, obok łóżka, ręka z łóżka spuszczona, albo głową w stronę klatki, żeby pies czuł bliskość. W tym czasie po każdym spacerze odpoczynek w klatce ze smakiem, najpierw 5 minut, kiedy 5 będzie wytrzymywał spokojnie, to dłużej i tak bardzo stopniowo. Ale nie można się spieszyć, bo jeśli o 1 krok pójdziecie za szybko, to trzeba się będzie cofnąć o 5 kroków. Ja najpierw zamykałam drzwi z sypialni, później wychodziłam w kapciach na klatkę schodową, dopiero później na dwór na 10 minut.

No właśnie. Ta klatka co to ją kupiłem za Chiny Ludowe nie wejdzie mi do sypialni, a początkowo tam chcieliśmy ją postawić. Ale taka lotnicza? Jak byśmy wywalili stoliki nocne to może, może.... I biorąc pod uwagę że Zefik woli ciasne przestrzenie to może taką lotniczą polubi bo to jak buda przecież dla niego. Tak jak spanie pod naszym łóżkiem. Tylko czy on tam da radę się wyciągnąć? Bo zdecydowanie lubi się tak rozciągnąć jak śpi na grzbiecie.

Co do przyzwyczajania to tak właśnie robiliśmy/robimy. Stopniowo wydłużany czas, najpierw o kilkanaście sekund, minute, potem dwie. Tak żeby nie zaczął się niecierpliwić. Ale to zdaje egzamin tylko na krótkie okresy do pół godzinki tak. Codziennie jest tak zamykany, czasem 2 -3 razy dziennie, jak mamy wolne. Tak samo podrzucamy jedzonko do zamkniętej klatki, albo jakieś smaczki co jakiś czas do otwartej żeby nauczył się do niej zaglądać. Karmimy go w niej i po jedzonku zostaje zamknięty tak na około 20-30 minut, no i tylko tam może wcinać swoje kosteczki, ale to nawet przy otwartej. Sam tam wchodzi, ale nigdy po to żeby poleżeć, wypocząć, czy spać.

Tylko jak tak zacząć od nowa? Ja rozumiem że zacząć od czasu w którym pies się czuje komfortowo w klatce, ale żadne z nas nie może sobie zrobić wolnego od pracy na 2 miesiące. Możemy zrobić tak że go będziemy go do nowej klatki przyzwyczajać przez powiedzmy 3-4 dni, ale potem nadejdzie ten dzień że będziemy musieli go zamknąć na 6-7 godzin, i następnego dnia tak samo... I co? Trzeciego dnia znów go zamknąć go na pół godzinki tak w ramach treningu?

Ja właśnie nie wiem co go bardziej stresuje. Zostawanie samemu, czy zostawanie w klatce? Bo jak go nawet zamykamy tak treningowo, gdzie nie widzi rytuału wyjścia do pracy więc wie że nie będzie zamknięty na długo, to od razu zaczyna ziać i się ślinić. A jak go zostawialiśmy samego w domu nie zamkniętego w klatce to zastawaliśmy demolkę, owszem, ale zero objawów stresu, odwodnienia, pies szczęśliwy, i widać że spał (łóżko :))

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438968)
Ale w tym wszystkim jest potrzebna żelazna konsekwencja i rutyna.

Quote:

Originally Posted by Palpatine (Bericht 438982)
I jeszcze jedno...najważniejsza jest systematyczność....przynajmniej na początku pracy z zostawianiem psa samego np. 5 dni naszej pracy, dwa dni dla psa...i tak w kółko. Po jakimś czasie będzie wiedział, że to naturalne że zostaje sam.

Konsekwencja jeszcze spoko, ale rutyna? Ja mam w miarę regularną pracę, zaczynam rano, kończę popołudniu. Ale Magda jest stewardessą a to nie jest rutynowa praca. Z resztą, gdybyśmy obydwoje pracowali tak samo to może i była by rutyna, ale pies zostawał by w klatce 5 razy w tygodniu na 8-9 godzin, i mielibyśmy dużo mniej dla niego czasu....


Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438974)
Spróbuj zostawic właczone radio, ja tak robie zeby zagluszyc odglosy z zewnatrz....

A to też jest interesujący pomysł. On chyba jak nie może widzieć co się w okół niego dzieje to strasznie nasłuchuje. Wiem bo jak wstawiam rower do schowka to on reaguje na te dźwięki i zaczyna szczekać i skomleć. Pewnie już skumał że to oznacza że pańcio zaraz wejdzie, chociaż oprócz mnie tego schowka używa jeszcze paru sąsiadów...

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438974)
Po 5 min.powrocie do domu nie wypuszczaj burego z klatki tylko daj mu jeszcze kolejne 15 minut na zaakceptowanie sytuacji czyli-usiadz obok klatki z czyms smakowitym dla burego i daj mu do klatki tylko wtedy, gdy bedzie spokojny.

No tak robimy właśnie. Generalnie nie wychodzimy od razu po zamknięciu go, ani nie wypuszczamy go zaraz po powrocie, tylko czekamy tak 5-10 minut. Zero kontaktu wzrokowego do puki się nie uspokoi a otwieramy dopiero jak się położy i grzecznie czeka. Wyjść może dopiero jak padnie komenda "chodź".

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438974)
Pamietaj zeby mlodego duzo chawlic za dobre zachowanie to dziala jak nagroda.

:) Dokładnie. Widać że skubaniec się cieszy jak jest chwalony. Idzie potem jakiś taki dumny i zadowolony z siebie. On na smaki daje się trenować ale w domu raczej, poza domem potrafi zignorować jedzenie. Ale nagrody słowne sprawiają mu radość...

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 438975)
Kupiliśmy nową klatkę, taką: http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=10303 . Różnica jest taka, że ma tylko jedno zamknięcie, które przesuwa się po szynach. Też dwa razy z niej wyszła, ale to już nasze niedopatrzenie, bo nie dokładnie zamknęliśmy. Oczywiście w miejscach szczególnie narażonych na włam zamontowane sa karabińczyki. Ogólnie konstrukcja jest lepsza niz w klatkach z dwoma drzwiczkami, bo jest bardziej sztywna i trudno tam cokolwie odgiąć.

Jezeli będziemy kupować druga klatką spróbujemy lotniczą - taką o jakiej pisze GIA. Wydaje się fajna, bo jest mocno zabudowana. Niestety psom, które chcą wychodzić nie można zostawiać nc w zasięgu zębów, więc odpada przykrywanie jej czymkolwiek. I tak materiał zostanie wciągnięty do środka a przy okazji moga się wyłamac pręciki.

Aha, my zawsze coś w klatce zostawiamy. Czesem pluszaki do rozszarpania, czasem kości wołowe czy cielęce a na stałe ma kawałek drewna. Chodzi o to, żeby miała co gryźć jak się denerwuje. Wode ma w zawieszanej misce, ale jeżeli pies zostaje mniej niż jakieś 5 godzin to w ogóle nie zostawiałabym wody.

No my właśnie taką, dość podobną klatkę mamy. Widzę też że sporym problemem wspominanym często jest wzmocnienie klatki. Nie wiem jak wyglądają te polskie klatki Dog 5 ale na zdjęciach są bardzo podobne do tych dostępnych tutaj. I to czego ja użyłem to plastikowe opaski zaciskowe. Można je kupić na eBay'u albo Allegro za grosze. Ja pościągałem wszystko tymi opaskami, odpowiednio gęsto, w tym dodatkowe drzwiczki, i jak się poobcina końcówki tych opasek to nie ma opcji żeby pies coś z tym zrobił. A na drzwiczki kupiliśmy 4 miniaturowe kłódeczki. Dwie idą na zasuwy, a dwie na drzwiczki u góry i u dołu w połowie ich długości żeby się nie dały wygiąć do środka ani na zewnątrz.

Nawet najsmakowitsze kąski zastajemy nieruszone od czasu jak wyjdziemy, zaczyna je pałaszować dopiero jak zostanie wypuszczony. Tak nas pies trenuje, proszę ja Was. "Chcesz żebym to zjadł? To musisz zrobić sztuczkę: Wypuść mnie" ;)


Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 438983)
Niczego absolutnie nie sugeruje ale mysle ze wiele psow ma lek separacyjny zwiazany z zostawaniem zupelnie samemu.Wiadomo w dwójkę razniej;)
I jestem na 99%przekonana ze gdyby Zoran był sam,na pewno demolki domu i otoczenia byłyby do dzisiaj.A tak, ma sie kompana do zabawy i "samotnosc we dwoje"czyli czas oczekiwania na ukochanego pana mniej boli :)

Taaa... Od początku mieliśmy ochotę tak zrobić, i ta opcja jest wciąż istnieje :) Ale poczekamy jeszcze z rok, zobaczymy jak nam z Ze'evem pójdzie, potem się będziemy zastanawiać.... :)

Quote:

Originally Posted by jefta (Bericht 439001)
Czy braliscie pod uwage leki przeciwlekowe? Ja zdecydowanie odrzucilam ta opcje w czasie kiedy mielismy takie ataki strasznego, wymeczajacego leku. Dzis zaluje, ze nie sprobowalam, moze oszczedzilabym suni cierpienia. Dzis, po doswiadczeniach z Sexy, po przeczytaniu setek postow na forach o fobiach widze ze to choroba, a choremu nalezalo sie leczenie.

Przyznam się szczerze że tak. Nasz znajomy vet zgodził się z tym o ile nie będzie to używane często bo nie ma potrzeby psu wątroby rozwalać. Trochę mnie zaskoczyło że to było jedyne zastrzeżenie. Użyliśmy dwa razy w ciągu może 5-6 tygodni, kiedy Ze'ev miał zostać na długo i nie było nikogo kto mógł by do niego zajrzeć. Powiem że nie sądzę żeby to było żeby to było dobre rozwiązanie. Bez sensu faszerować psa chemią, tym bardziej że po jednym podaniu pies jest otępiały przez dwa dni. Tabletki odpadają. To jedynie środek w ostateczności do zastosowania, w razie ekstremalnej sytuacji. Pies może i się nie stresował, za to ja bardzo.

Gia 18-09-2012 22:48

Ale są też lżejsze środki, które nie otępiają psa, tylko działają przeciwlękowo.
Wiem, że Kaya Mandżurowi też zostawiała radio włączone.

Pisząc rutyna miałam na myśli codziennie to samo. To możliwe jeśli klatka może być np. właśnie w sypialni, którą zamykasz i po cichutku krzątasz się po domu. Ale pies siedzi w klatce. Kiedy my uczyliśmy Kalinkę zostawania w klatce, mieszkały z nami jeszcze 3-4 osoby... My wychodziliśmy z domu, ale oni w domu byli. Sucz była więc zamknięta w klatce w sypialni, a oni pod żadnym pozorem mieli do niej nie zaglądać. Dopiero my wypuszczaliśmy sukę. Jk chciała sobie popłakać to płakała, ale po jakimś czasie przyzwyczaiła się, że codziennie jest taki czas, kiedy trzeba nabrać sił na nasz powrót :)

Bądźcie twardzi ;) Nam klatka kojarzy się z więzieniem, taki ludzki odruch, ale psu trzeba wyrobić skojarzenie z bezpieczną norą, azylem. Nie wierzę niestety, żeby udało się to zrobić teraz ze starą klatką. Dlatego nowe miejsce, nowy zapach, nowa klatka nie pachnąca strachem...

hedeon 18-09-2012 22:57

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 439035)
Ale są też lżejsze środki, które nie otępiają psa, tylko działają przeciwlękowo.

Hmmm.... O tym vet nie wspomniał. Zapytałem o jakieś ziołowe, to spytał czy chcę ziołowe czy działające.

Gia 18-09-2012 23:22

Quote:

Originally Posted by hedeon (Bericht 439037)
Hmmm.... O tym vet nie wspomniał. Zapytałem o jakieś ziołowe, to spytał czy chcę ziołowe czy działające.

Sprawdź co dostaliście, jaka molekuła :)

erendil 19-09-2012 02:05

Hej, z leków naturalne i dla ludzi i dla zwierząt krople Bacha -rescue remedy są uspokajające, ale są też inne zestawy na wiele dolegliwości i lęków (zależy czym spowodowany lęk).
Co do klatki, nasza pierwsza została bez jednej ściany z wyłamanymi prętami - jak Vapula raz zobaczyła że można wyjść to bez względu na nasze zabezpieczenia, zawsze udało jej się z niej wyjść (kwestia czasu). Druga klatka transporter o którym wspominała Gia to chyba najlepsza opcja dla nas. Jest ze wszystkich stron (prócz drzwiczek) "obity" plastikiem mocnym dość, więc dla naszej psiny jest to prawdziwa bezpieczna norka. Bierzemy ten transporter na wyjazdy, do samochodu gdy zapowiada się dłuższa trasa (Vapi uwielbia jeździć autem (bo zawsze nim jeździliśmy do lasu lub w inne fajne dla psa miejsca) więc i klatka kojarzona jest przez to dobrze). Na obozie w Czechach ta klatka była chyba jedynym miejscem gdzie Vapi była rozluźniona i wyluzowana (wśród wielu zapachów i innych psów chodziła "nabuzowana" i szukała zaczepki ;) ).
Kwestia wytrzymałości... hmm no długo była wytrzymała ta klatka ;) tzn teraz jesteśmy w trakcie przeprowadzki i na czas remontu mieszkamy u moich rodziców gdzie pies w domu nie może być luzem, także Vapi jeździ wszędzie z nami a na noc jest w klatce. Czasami chwile lamentuje i po naszym Fe! waruj jest spokój, ale jednego dnia zostawiliśmy ją w owym transporterze z mocnego perzcież plastiku, w pokoju obok była moja siostra która nie dopilnowała psa i Vapi wyłamała kawałek plastiku przy drzwiczkach :( Nauczyła się że można wyjść w ten sposób ALE teraz choć wie jak wyjść to kiedy idziemy spać lub sama śpi też czasem ją zostawiamy i jest ok. Po prostu za szybko ją wrzuciliśmy na głęboką wodę -zostawiliśmy samą w domu moich rodziców gdzie nie znała jeszcze tak tego miejsca i kombinatorka w końcu wymyśliła jak wyjść. Ale tę klatkę bardzo lubi i jak ma spać z otwartymi drzwiczkami to często wybiera klatkę a nie dywan ;) Co mnie wkurza to to że jak się Vapi drapie to bije nogą w ścianę klatki co strasznie wybudza mnie z każdego snu ;-)

Bajka 19-09-2012 09:21

Quote:

Originally Posted by hedeon (Bericht 439034)
A Ze'eva ulubione miejsca do spania to: pod biurkiem, pod stołem, pod łóżkiem.

To bardzo dobrze!:) Tym bardziej powinien się przyzwyczaić do nowej,zakrytej klatki która ma w miarę pełne ścianki, skoro on jest "norowiec":)

Na pociechę dodam tylko, że my, totalnie nieklatkowi przyzwyczajaliśmy Lu do klatki gdy miała...1,5 roku i startowaliśmy z poziomu "nie! nie wejdę do środka!", a teraz zostaje sama w materiałowej klatce na wystawie/w pociągu/na wyjeździe przesypia całe noce obok namiotu itp. Nam klatka jest potrzebna wyjazdowo, od czasu do czasu,więc to też zupełnie inna sytuacja.Wszyscy już tu bardzo mądrze napisali co jak robić,więc nie ma co strzępić języka;). U nas kluczem do wszystkiego było milion powtórzeń i zawsze wywołanie psa z klatki zanim on sam zdecyduje by z niej wyjść. Bardzo ważne jest wyczucie czasu:) Powodzenia!:) Trzymamy mocno kciuki za Was!:)

hedeon 19-09-2012 18:29

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 439040)
Sprawdź co dostaliście, jaka molekuła :)

Nazywają się ACP, zanim podałem to czytałem o nich.
Zawierają to, nie wiem czy to pomocne:

Acepromazine Maleate BP (Vet) equivalent to 10 mg acepromazine base

Quote:

Originally Posted by erendil (Bericht 439046)
Hej, z leków naturalne i dla ludzi i dla zwierząt krople Bacha -rescue remedy są uspokajające, ale są też inne zestawy na wiele dolegliwości i lęków (zależy czym spowodowany lęk).

A to chyba jakiś polski środek jest, dla mnie może być trudno dostępny. Jest jakiś międzynarodowy odpowiednik? Np na zooplus.pl (fajna stronka bo sprzedają i w Polsce i w UK, wiec łatwiej mi znaleźć polecane artykuły)

Rona 19-09-2012 19:48

Jeśli chodzi o środki to tu jest link do info na temat psich feromonow DAP:
http://vetmedicine.about.com/cs/beha...haviorprob.htm

http://www.amazon.com/Adaptil-Appeas.../dp/B000HPVH78

http://www.petco.com/product/10534/C...-for-Dogs.aspx

Chyba w Polsce preparaty wychodzą taniej:
http://www.krakvet.pl/ceva-zestaw-dy...ce-p-8393.html

http://www.krakvet.pl/ceva-adaptil-s...l-p-10786.html

Ewentualnie Calmix:
http://www.arthrix.com/calmix.htm

DAP stosowany przez 2-3 mies. chyba nam pomógł. Piszę chyba, bo nie wiem jak byłoby bez niego :rock_3. Camixu nie stosowałam, ale ponoć jest dobry w sytuacjach awaryjnych.

Grin 20-09-2012 08:24

Quote:

Originally Posted by hedeon (Bericht 439077)
A to chyba jakiś polski środek jest, dla mnie może być trudno dostępny.

Metoda dr. Bacha to popularny na świecie system medycyny naturalnej, wynaleziony przez brytyjskiego ( ;) )lekarza i naukowca - Edwarda Bacha. Wykorzystuje krople wytwarzane z kwiatów dziko rosnących roślin, które zażywa się doustnie, aby przywrócić równowagę emocjonalną i poprawić samopoczucie. Ekstrakty (esencje Bacha) skutecznie redukują napięcie i skutki stresu.

Nie ma się co dziwić, że "tradycyjnie" myślący "ortodoksyjny" vet Ci ich nie polecił, wg niego pewnie podlegają pod kategorię tych "ziołowych - niedziałających". ;) Ale z tego by wynikało, że raczej nie powinieneś mieć u siebie problemu z ich zdobyciem. :)

Gaga 20-09-2012 20:25

przez przypadek natknęłam się na
Anxiety Wrap - kamizelka przeciwlękowa dla psa



(i zupełnie nic nie wiem na temat jej skuteczności, ale może warto poszperać w necie?)

jefta 20-09-2012 21:32

Czego to ludzie nie wymysla zeby zarobic. Taniej wyjdzie zawinac psa bandazem jak radza zoopsycholodzy, behawiorysci czy jak im tam. Jak rozerwie na strzepy bandaz za 2zl to mala strata :)

Gaga 20-09-2012 21:52

Jak zobaczyłam filmik, to miałam tę samą myśl:D Bandaż to może nie, bo może się pozwijać, pościągać i udusić psa, ale jakieś sprytne ubranko z lycry....pewnie wyszłoby taniej niż te 2 stówki:) (tylko może już nie nazywałoby się Anxiety Wrap, bo po pozwach Apple, strach byłoby się bać:D)

avgrunn 21-09-2012 07:42

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 439148)
ale jakieś sprytne ubranko z lycry

Fajny pomysl, sprobuje wykorzystac go przy strzalach na sylwestra dla naszego staruszka Zuzia, moze troche pomoze i nie bedzie taki zestresowany.

jefta 21-09-2012 10:42

A wracajac do lekow. Co stosuja oprocz hydroksyzyny nieuczciwi wystawcy? Slyszeliscie cos?

jefta 21-09-2012 10:47

Secki, przykro mi nie mam alta. Polskie znaki wpisuje sie przytrzymaniem I przeciagnieciem obszaru na ekranie wielkosci 1/3 mojego palca i przerasta mnie to zupelnie :(

hedeon 21-09-2012 12:23

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 439144)
przez przypadek natknęłam się na
Anxiety Wrap - kamizelka przeciwlękowa dla psa



(i zupełnie nic nie wiem na temat jej skuteczności, ale może warto poszperać w necie?)

Mi już sam fragment z opisu tego produktu wystarcza by go nie traktować zbyt poważnie:

Quote:

Stworzony w 2001 był pierwszym na rynku tego typu wynalazkiem w kategorii okryć uciskowych. Jest jedynym opatentowanym okryciem uciskowym na rynku.

hedeon 04-10-2012 23:18

OK, wracam do tematu bo klatka przyszła. Za poradą kupiłem Vari Kennel, największą jaką chyba mają tzn: XLarge, tu jest link do sklepu i wymiarów klatki:
http://www.animalinstinct.co.uk/petp...on-xlarge.html

I teraz pytanko: producent podaje że rozmiar XL jest dla takich ras jak: Beauceron, Boxer, Dobermann, Golden Retriever, Hovawart, Irish Setter, Labrador, German Shepherd, Weimaraner czyli psy raczej większe (cięższe) od wilczaka, tym bardziej od takiego 10-cio miesięcznego, a ja widzę że Ze'ev nie da rady w niej stanąć w pełni wyprostowany, ani nie położy się prosto bez podwijania łapek. Martwić się czy nie? Widziałem tylko jedną większą od tej, jest dość rzadko spotykana i cena jest zabójcza bo 220 funtów (ok 1000 PLN)

Ta będzie dobra czy odsyłać do sklepu?

szasztin 05-10-2012 08:49

Bo tam stoi, że to "Pet Carrier" a nie coś do zostawiania psa na dłużej imo.
Poza tym za tysiaka to na aledrogo dostaniesz coś takiego:
http://allegro.pl/kojce-dla-psow-koj...675878161.html
(co prawda bez podołogi ale to możesz tymczasowo dać na stałe :) bezpośrednio do podłogi)
Zakładam więc, że w podobnej cenie zrobili by coś takiego co było wy większe od carriera a mnie mniejsze od samego siebie a jednocześnie wytrzymałe.
Bo jakoś ten plastik w tym carrierze nie budzi mojego zaufania. Nasze psy są zdolne a ich zdolności zwiększają w miarę jak są dłużej same.

S.

maillevin 05-10-2012 15:19

Za tysiąc można zrobić na zamówienie solidną, spawaną klatkę z podłogą. Też uważam, że ten transporter jest za mały. Moja klatka nie jest jakaś wielka, ale jednak pies może normalnie stanąć, usiąść, a jak chce się wyciągnąć na całą swoją długość to bez problemu łapy może poza klatką położyć, chociaż zazwyczaj spał na grzbiecie z łapami w górze ;)

hedeon 05-10-2012 21:16

Dziewczyny, bo to miał być pet carrier... Pisałem we wcześniejszych postach, chodzi o to że Ze'ev juz taką metalową, dużą klatkę ma... I jej nie lubi, nigdy tam nie wchodzi jeśli mu czegoś tam nie nawrzucam, i nie śpi tam. No nie traktuje jej jako swojej nory po prostu pomimo wielu zabiegów i strasznie ściera sobie szkliwo na zębach na tych metalowych prętach. Gia zasugerowała że może pomóc zmiana na inną klatkę, taką lotniczą własnie, przytulniejszą dla niego, bezpieczniejszą, w której na nowo będziemy go uczyć zostawać od początku. Także wiedziałem że będzie mała, nie wiem tylko czy nie za mała, choć to rozmiar XL.
wiem że są tu ludzie którzy właśnie takich klatek do przewozu samolotem używają i chciałem się zapytać jakie rozmiary oni mają. Bo rozmiar XL opisany jako dla owczarka niemieckiego, a Ze'ev sporo mniejszy przecież jest. Muszę wiedzieć czy nie powinienem jej zwrócić. A to że to pomysł w dobrym kierunku poświadcza to że Ze'ev wczoraj, pierwszego dnia, sam z nie przymuszonej woli, dwa razy do niej wszedł i się w niej położył. Wchodził mnóstwo razy bo mu ciągle coś tam podrzucam, ale położył się tam jakby do spania (nie spał) gdy tam nic nie było. To coś co się z metalową klatką nie zdarzyło ani razu przez pół roku.

P.S. Powiem że też wątpiłem w ten plastik, ale teraz mam zupełnie inne zdanie. Plastik jest bardzo mocny, dobrej jakości, odpowiednio sprężysty by amortyzować uderzenia. Jeszcze tego nie wiem na pewno (nie zamykałem go tam) ale nie sądzę by było tam coś co pies mógłby złapać zębami, a kształt klatki nie pozwala na jakieś dziwne akrobacje, zapieranie się, czy mocne szarpanie, chodź z większą mógł by mieć większe pole do popisu, o ile by coś załapał paszczą.

anula 05-10-2012 21:31

Nie wiem, czy moj glos w tym wątku sie przyda, poniewaz Bies nigdy nie mial zapotrzebowania na klatkę... Ale mam taka obserwację: pies moj nie lubi jezdzic samochodem, wchodzi chetnie do auta tylko w 2 przypadkach:
1. Do samochodu wejdzie najpierw Wondera
2. W aucie jest ciasno i pzytulnie (im ciaśniej, tym lepiej)

Wiec tak sobie mysle, ze rozmiar klatki moze nie miec większego znaczenia, a nawet paradoksalnie - im mniejsza klatka - tym lepsza = dająca psu poczucie bezpieczenstwa (jak w norce)

DORA 05-10-2012 23:56

A moze taka klatke?:rock_3http://www.xsonic.pl/duza-klatka-transportowa-przewozu-psow-p-11970.html
Jest wygodna,lekka, częściowo zabudowana, pies moze w niej stanąć,rozprostowac łapy.
A i cena jest dosc przyzwoita.

jaskier 06-10-2012 06:50

Quote:

Originally Posted by DORA (Bericht 440194)
A moze taka klatke?:rock_3http://www.xsonic.pl/duza-klatka-transportowa-przewozu-psow-p-11970.html
Jest wygodna,lekka, częściowo zabudowana, pies moze w niej stanąć,rozprostowac łapy.
A i cena jest dosc przyzwoita.

Ta klatka wcale nie jest taka duża. Wysokość 68cm... wygodnie to tam stanie chyba tylko mała suka ;)

Z mojego doświadczenia - pies wcale nie musi lubić klatki, żeby się nauczyć w niej spokojnie siedzieć. Jaskier klatki nigdy nie polubił, nigdy nie wchodził tam z własnej woli, ale zaakceptował fakt, że kiedy był w niej zamykany, to siedział spokojnie. Oczywiście droga była długa, wyboista i czasem przychodziła ochota, żeby palnąć sobie w łeb, ale teraz nie mam problemu z zostawianiem psa samego. A klatka, która swoje zrobiła, poszła już na strych.

hedeon 06-10-2012 20:09

Ze'ev już trzeci dzień sam z siebie włazi do tego transportera żeby spać w ciągu dnia więc wygląda na to że to dobra droga. Metalowej klatki nie chcę bo taką już ma, i z nią właśnie jest problem. Ale klamka zapadła, muszę odesłać ten transporter i zobaczyć czy mi zwrócą kasę. Jak tak to trza się szarpnąć i kupić tą największą:


http://www.doggiesolutions.co.uk/sky...mpaign=product

anija 06-10-2012 20:31

Jeśli to w czymś pomoże to dodam, że u nas też zaobserwowałam taką pewną prawidłowość, iż Bystra woli ciasne klatki... im większa tym czuje się mniej pewnie i się bardziej stresuje. W ciasnej klatce czy ciasnym bagażniku jest całkowicie spokojna i idzie spać. Pełny relaks. W dużym bagażniku lub klatce non stop wierci się, piszczy, jęczy i zrzędzi.

jefta 07-10-2012 07:41

Mi sie wydaje ze klatka na pare godzin, jak nie ma upalow moze byc taka mala jak opisujesz. Tyle ze on jeszcze urosnie. Zeby dorosly czw swobodnie stal, lezal i obracal sie to juz musi byc olbrzymie, nieporeczne pudlo.

Irmina 07-10-2012 21:32

Witam!
Wandal był u nas całe 6 miesięcy - za namową innych kupiliśmy klatkę. Byłam za tym bardziej ja, niż Tomek.... Zaczęliśmy przyzwyczajać nasze psisko do klatki... Po kilku dniach przydarzyła się sytuacja kryzysowa: Michał zachorował i musieliśmy jechać z nim nocą na pogotowie... My do lekarza a pies do klatki.... Wróciliśmy po 30 - 45 minutach. Pies (miał wtedy 9 miesięcy) na wolności! Klatka rozerwana, pogięta = pies szczęśliwy... To nie była klatka za 100 zł:( Na szczęście producent, kiedy dowiedział się CO wyszło z klatki, oddał pieniądze i polecił ślusarza oraz pręty f10.... Zrezygnowaliśmy z klatki, buty chowamy, śmieci wyrzucamy.... Pies zostaje teraz nawet i na 8 godzin sam i na szczęście dla nas (i jego) strat nie ma. Nie twierdzę, że tak będzie i jest zawsze, ale udaje się nam ograniczyć straty w pokoju do minimum (reszta pomieszczeń - zamknięta). Tylko, że teraz Wandal spędza dnie na stole - najwyższy punkt obserwacyjny w pokoju.

Klatka była duża - pies miał w niej miejsce na "wyprostowanie" łap.
U nas "dźwignią" uruchamiającą szarą komórkę w tym wielkim łbie jest kaganiec. Klasyczny, miękki kaganiec - jak coś zjadł / zniszczył zapinaliśmy psu kaganiec a zniszczoną rzecz układaliśmy przed nosem.... (najtrudniej było z kablami od kolumny...)

Na pewno pies przyzwyczai się do sytuacji, kiedy zostaje sam, gdy zrozumie, że ZAWSZE wracacie...
Powodzenia

maillevin 25-10-2012 18:25

Quote:

Originally Posted by Irmina (Bericht 440293)
Pies (miał wtedy 9 miesięcy) na wolności! Klatka rozerwana, pogięta = pies szczęśliwy... To nie była klatka za 100 zł:( Na szczęście producent, kiedy dowiedział się CO wyszło z klatki, oddał pieniądze i polecił ślusarza oraz pręty f10....

Niestety sklepowe klatki nie są dla psów, które próbują z nich wyjść.

Quote:

Originally Posted by Irmina (Bericht 440293)
Na pewno pies przyzwyczai się do sytuacji, kiedy zostaje sam, gdy zrozumie, że ZAWSZE wracacie...

Myślę, że mój pies doskonale rozumie, że wrócę. Nie może pojąć tylko tego jakim prawem ja wychodzę a on nie. Na obecnym etapie ja już nie widzę strachu w jego zachowaniu, za to bardzo wyraźnie widzę złość i frustrację.

spadzista 25-10-2012 18:30

a ma ktoś projekt na klatkę dla wilczaka, żeby zamówić u ślusarza bez pojęcia o wilczakach?

maillevin 25-10-2012 19:10

Quote:

Originally Posted by spadzista (Bericht 441897)
a ma ktoś projekt na klatkę dla wilczaka, żeby zamówić u ślusarza bez pojęcia o wilczakach?

Myślę, że wystarczy pokazać pierwszy lepszy kojec (np. taki http://www.kojcedlapsow.com/files/ko...eco%5B1%5D.jpg) i podać odpowiednie wymiary oraz zażyczyć sobie z podłogą, bo technika spawania jest raczej ta sama ;)

Tak naprawdę taka klatka to żadna filozofia, wystarczy sklep z metalowymi częściami i znajomy spawacz.

spadzista 25-10-2012 19:22

hmmm...
wolałabym nie dawać do wymyślenia zamknięcia...
szczególnie że ze spawaczem mam jeszcze pewną barierę językową....
więc jeżeli ktoś dysponuje precyzyjnym projektem klatki
z instrukcją wykończenia, żeby pies krzywdy sobie nie zrobił....
itd

maillevin 25-10-2012 19:24

Quote:

Originally Posted by spadzista (Bericht 441905)
hmmm...
wolałabym nie dawać do wymyślenia zamknięcia...

Moja klatka jest zamykana na zwykły, stary zamek do drzwi :) Podobnej budowy do tego, tylko duuuuużo starszy http://i.st-firmy.net/93wdhwl/zamek-tomark-spj.jpg

spadzista 25-10-2012 19:33

a jak masz zamek to co robisz na górze i na dole żeby pies nie odgiął i nie wsadził łapki i sobie nie przyciął?
ja pytam poważnie.
muszę mało błyskotliwemu ślusarzowi wytłumaczyć jak zrobić mi bezpieczną klatkę
i to w dodatku z problemami komunikacyjnymi...

maillevin 25-10-2012 20:17

Nic nie robię, to są żelazne przęsła, nie ma opcji żeby chociaż drgnęło ;) To samo tyczy się prętów, nawet nie próbuje ich podgryzać bo wie że to a) nieprzyjemne, b) kompletnie bez sensu. Odległości między prętami wynoszą u mnie na drzwiczkach 7cm, a na reszcie klatki 10cm. Podłoga jest z deski, która ma grubość 2cm. Cała klatka ma wymiary 78cm szerokość, 90 wysokość i 106 długość.
Gdybym robiła jeszcze raz to zrobiłabym trochę szerszą, ale wtedy była pod wymiar miejsca w którym miała stać.

spadzista 25-10-2012 20:26

i podłoga z deski jeszcze w całości?
jejku ja jakaś przewrażliwiona jestem...
w domu miał taką rozkładaną ale z grubych prętów została domowo wzmocniona po tym jak klatka stała cała, zamknieta a wilk obok ... hudini-wyciskał się narożnikiem górnym...

maillevin 25-10-2012 20:29

Tak, w całości. No własnie to jest problem rozkładanych, jak wszystko jest zespawane to nie ma opcji żeby cokolwiek się złożyło ;)
W sklepowej klatce Sahir skupiał się na rozwaleniu klatki, natomiast w tej niszczy to co jest w jej wnętrzu, wyładowuje swoje frustracje na posłaniu, kocyku itp. Prętów nie tyka.

eMMki 25-06-2013 15:07

Witajcie!
Teraz i my możemy napisać coś z własnych, najświeższych doświadczeń.
Dwa tygodnie temu przywieźliśmy do domu Tavishi (Morelka z Atropa Bella Donna). Mieszkamy w mieście i pracujemy poza domem, więc od początku zakładaliśmy przyzwyczajenie psa do klatki. Kupiliśmy klatkę metalową, składaną z wewnętrzna przegrodą, którą można ograniczać przestrzeń.
Przyzwyczajanie do klatki rozpoczęliśmy już pierwszego dnia pobytu Tavishi w naszym mieszkaniu, czyli kiedy akurat skończyła 8 tydzień.
Na wstępie założyliśmy, że klatka nie jest karą dla psa i nawet jeśli psoci i rozrabia, nie daje nam zjeść w spokoju, itd. - w żadnym wypadku nie idzie do klatki. Klatka jest jej azylem i miejscem pieszczot :wink: . Pierwsze pobyty w klatce odbywały się na zasadzie: kocyk psa i zabawki w klatce, nasze koszulki, skarpetki :rock_3 i smaczki. Okazało się, że uwielbia wołowe uszy, więc dostawała je do klatki - jeśli wynosiła odbierałem jej ucho i wrzucałem do klatki, po kilku razach sama stwierdziła, że lepiej siedzieć z uchem w klatce. Ponadto pies jeśli tylko zasnął, był przenoszony do klatki lub czasami, kiedy była bardzo zmęczona, udawało się ją zachęcić do położenia się tam, a ja siedziałem z boku i czekałem aż dobrze uśnie (jeśli odszedłem wcześniej, zawsze szła za mną...). ZAZNACZAM, że wziąłem dwa tygodnie urlopu aby wprowadzić Tavishi w nasz świat i wszystko było wielokrotnie powtarzane każdego dnia... Pies od samego początku również w nocy był zamykany w klatce - pierwsza noc była całkiem spokojna, ponieważ Tavi była najprawdopodobniej bardzo zmęczona po podróży... Ale już druga noc, pomimo wymęczenia psa wieczornym spacerem - była masakrą: wycie i gryzienie klatki. Ewa zasugerowała nam, że może powinniśmy przybliżyć ją na tyle do łóżka (stoi w sypialni), aby mogła polizać rękę, ale ja stwierdziłem, iż skoro od początku stoi w większym zasięgu, to nie będę się cofał. Zrobiłem coś innego: podniosłem trochę materiał, którym przykryta jest klatka z myślą, że może psu pomoże więcej kontaktu wzrokowego (możliwość obserwacji)... Trzecia noc był już całkiem dobrze przespana. Natomiast trzeciego dnia poszliśmy o krok dalej i po wrzuceniu ucha do klatki - zamknąłem drzwiczki - no i początkowo była konsternacja: ucho czy wyjście, no a później walka z klatką :? wycie, gryzienie i drapanie... Dzięki Ewie nabyliśmy wcześniej książkę "Sygnały uspokajające" i zgodnie z tekstem usiadłem bokiem do klatki, a głowę odwróciłem jeszcze bardziej od psa, i tak siedziałem i czekałem... szarpanie skończyło się po około 40 minutach - wcześniej przerywała swoją złość na kilka sekund, ale ja założyłem, że wypuszczę ją dopiero jeśli spokój potrwa przynajmniej kilkanaście sekund i pies nie będzie się rzucał w klatce jeśli ruszę się w jej stronę. W końcu spokojnie usiadła i patrzyła na mnie. Dostała smaczek do pyszczka przez kratki i otworzyłem klatkę bez dodatkowych emocji z mojej strony, nie chwaliłem psa, ale wziąłem natychmiast na dwór. W ten sposób przez tydzień doszliśmy do etapu, w którym Tavi zostawała w klatce przez dwie godziny, a ja siedziałem w kuchni i zajmowałem się swoimi sprawami (w tym czasie również po zamknięciu i przed otwarciem klatki trzaskałem drzwiami wejściowymi i przekręcałem klucz symulując wejście/wyjście). W drugim tygodniu zacząłem rzeczywiście wychodzić z domu, każdego dnia wydłużałem wyjście o godzinę.
Obecnie Tavi (skończyła 10 tygodni) bez problemu wieczorem wchodzi do klatki (zawsze dostaje gryzak jako zachętę) i wie, że nadchodzi pora spania: obserwuje nas jak się kładziemy następnie sama usypia. W ciągu dnia bez problemu zostaje sama w klatce na 7 godzin. W tym przypadku po naszym wyjściu odbywa się wycie od 5 do 20 minut i zajmuje się swoimi sprawami, czyli w większości spaniem, bo miejsca w klatce ma tyle, by mogła się jedynie wygodnie wyciągnąć. W klatce ma kilka "niezniszczalnych" zabawek i czasami wyładowuje swoją frustrację na nich - szybko zrozumiała, że gryzienie klatki nie ma sensu.
Z moich obserwacji wynika:
1. im wcześniej pies będzie przyzwyczajany do klatki, tym lepiej,
2. woda w klatce nie ma sensu, pies bez problemu wytrzymuje - oczywiście trzeba myśleć gdzie stoi klatka - u nas w najchłodniejszym miejscu,
3. dobre są odpowiednie zabawki, na których pies wyładuje swoją złość, a nie będzie szarpał drutów,
4. miejsca w klatce powinno być tylko tyle, ile pies potrzebuje do wygodnego spania,
5. warto przeczytać "Sygnały uspokajające" :rock_3 dzięki Ewa!,
6. klatka musi być dla psa jedynie pozytywnym doznaniem,
7. pies bez problemu nauczy się zostawania w klatce, ale wymaga to wiele pracy i wysiłku - polecam urlop 2 tygodnie minimum ;)
8. odniosłem również wrażenie, że nie jest dobre nagradzanie psa wybuchem radości za uspokojenie się w klatce, lepiej spokojnie otworzyć klatkę i zabrać go na dwór...
Mamy jeszcze wiele innych spostrzeżeń, ale już mniej istotnych, więc nie ma co się rozpisywać - faktem jest, że przez dwa tygodnie bez większych problemów udało nam się przyzwyczaić szczeniaka do spania w nocy i zostawania w dzień w klatce.
Jeśli ktoś będzie chciał poznać więcej naszych spostrzeżeń, to z chęcią odpowiem na ewentualne pytania.
Wilczakowe pozdrowienia!

Agni 25-06-2013 17:02

Rzadko piszę na forum, raczej poczytuję, ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi jakoś nie potrafię się powstrzymać :) Nie chcę Cię zniechęcać i mam nadzieję, że dalej pójdzie Wam tak gładko i z takimi szybkimi postępami (w końcu to Kalinkowe dziecię), ale... myślę że Wasz wilczak może w najbliższym czasie nauczyć Was nie wyciągać zbyt szybko wniosków :) Życzę powodzenia i dużo cierpliwości :)

eMMki 25-06-2013 19:15

Quote:

Originally Posted by Agni (Bericht 456091)
Rzadko piszę na forum, raczej poczytuję, ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi jakoś nie potrafię się powstrzymać :) Nie chcę Cię zniechęcać i mam nadzieję, że dalej pójdzie Wam tak gładko i z takimi szybkimi postępami (w końcu to Kalinkowe dziecię), ale... myślę że Wasz wilczak może w najbliższym czasie nauczyć Was nie wyciągać zbyt szybko wniosków :) Życzę powodzenia i dużo cierpliwości :)

Ależ nie zaprzeczam :) i wcale nie twierdzę, że było łatwo do tej pory - podkreślam wyraźnie (może tego nie czuć w tekście), ale wszystko jest związane z ciągłą pracą przez dwa tygodnie, mozolnie, dzień w dzień... i liczymy się z tym, że sytuacja może się radykalnie zmienić któregoś dnia... zwyczajnie opisałem dotychczasowe doznania :)

Po zastanowieniu się mogę jeszcze dodać, że warto nauczyć się rozróżniać kiedy pies chce wyjść bo ma taki kaprys, a kiedy chce się załatwić i odpowiednio reagować, czyli czasami wstawać o 4 rano i na dworek :lol:

Tavishi od samego początku daje nam popalić :lol: ale wieczna praca i konsekwencja zdaje się, że popłaca w każdym przypadku ;) tak czy siak będziemy informować o sukcesach i porażkach na bieżąco :)

Grin 25-06-2013 19:20

Wg mnie bardzo dobrze podeszliście do tematu. Przede wszystkim zachowaliście konsekwencję i nie poddaliście się, gdy młoda protestowała, a wiem dobrze, że nie jest to łatwe, bo "serce się łamie", no i jeszcze (w przypadku niektórych) dochodzi presja wizji wkurzających się na hałasy sąsiadów. Brawo!
Z tego co wiem, właściciele Matiqa też sobie bardzo szybko i sprawnie poradzili z klateczką. :)

Puchatek 25-06-2013 19:22

Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 456098)
warto nauczyć się rozróżniać kiedy pies chce wyjść bo ma taki kaprys, a kiedy chce się załatwić

Teraz małe, to jeszcze nie zna się na sztuce kamuflażu /czyli robieniu Opiekuna "w Karolka" :lol:/..... Ale poczekaj... ono szybko rośnie... 8)
Jeśli i wtedy będziesz umiał rozróżniać, będę Ci mówić >Miszczu<! :lol:
Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 456098)
tak czy siak będziemy informować o sukcesach i porażkach na bieżąco :)

:)

Gia 25-06-2013 19:35

Dobrze sobie radzicie :) Konsekwencja i cierpliwość ;)
A jak byście się rozmyślili to wiecie gdzie ją odwieźć tudzież podrzucić na wycieraczkę :twisted:

Elentia 25-06-2013 19:43

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 456100)
Teraz małe, to jeszcze nie zna się na sztuce kamuflażu /czyli robieniu Opiekuna "w Karolka" :lol:/..... Ale poczekaj... ono szybko rośnie... 8)
Jeśli i wtedy będziesz umiał rozróżniać, będę Ci mówić >Miszczu<! :lol:

:)

u nas robienie "w Karolka" zaczeło się ok 5 miesiąca więc jeszce trochę mają czasu ;)

A w temacie, całkiem normalne podejście do tematu klatki ale gratki za konsekwencje, dobrze że skutkuje. U nas tez się sprawdziło w przypadku młodej suni. Aczkolwiek teraz próbuje troche swoich sił, więc znowu mocno kształtujemy pozytywne skojarzenia z klateczką.

życzę dalszych sukcesów.

eMMki 26-06-2013 07:50

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 456101)
Dobrze sobie radzicie :) Konsekwencja i cierpliwość ;)
A jak byście się rozmyślili to wiecie gdzie ją odwieźć tudzież podrzucić na wycieraczkę :twisted:

Żeby nie było, że tak fajnie i łatwo - to sytuacja wygląda tak: ja śpię 4 godziny na dobę i momentami myślę o strzeleniu kogoś w pysk, mordę, czy co tam jeszcze... a Magda jest na skraju wytrzymałości psychicznej...

Ale wypchaj się Ewa! :evil: Morelka została przyjęta do gangu, przyjęła imię Tavishi i jest na dobrej drodze, by stać się najwspanialszą wojowniczką naszego klanu!
Morelka już nie wróci... :twisted: buhahaha!!!

(w końcu dzisiaj startujemy z instruktorem) :)

dorotka_z 26-06-2013 09:58

trochę off, spotkacie się z Asią?

eMMki 26-06-2013 12:23

Quote:

Originally Posted by dorotka_z (Bericht 456120)
trochę off, spotkacie się z Asią?

mamy taką nadzieję... :)
Pani Asia już trzy razy przekładała spotkanie, ale dzisiaj ponoć ma się udać :?
Jesteśmy dobrej myśli :)

eMMki 29-01-2014 20:02

Aloha!
Dosyć długo nas nie było na forum, ale teraz możemy przynajmniej zgodnie z obietnicą napisać jak przebiegało nasze "klatkowanie" przez cały ten czas :)
Otóż, niezbyt wiele jest do pisania :D
Sytuacja pozostaje bez zmian negatywnych, a ewentualnie możemy mówić o pozytywnych.
Tavishi (obecnie już 9 i pół miesiąca) traktuje klatkę jak swój ukochany domek i chowa się w niej z każdym smaczkiem lub w przypadku prawdziwego zmęczenia, kiedy chce rzeczywiście się wyspać (w innym przypadku leży czuwając w każdym innym miejscu).
W klatce pozostaje zawsze kiedy idziemy do pracy oraz na noc. Ma ją wyściełaną 5 cm materacem, którego nie rusza, chociaż inne poduszki, ręczniki i kocyki czasami dla zabawy lub z nudów potrafi pięknie "pociąć" w paski i inne wzorki :D
Nie robi nas "w karolka" i kiedy wysyłamy ją do klatki nie ma ściemy z sikaniem itp. Leży cichutko i czeka do czasu kiedy otworzymy (no chyba, że wracamy z pracy po dłuższej nieobecności, to wtedy są objawy radości w postaci mruków, pisków i szczeków, przebierania łapami).
Nigdy nie próbuje gryźć lub drapać klatki, podłogi, itd.
Z naszych uwag świeżo upieczonych wilczakowców, którzy zdążyli już cokolwiek dowiedzieć się od futrzastego paskudnika ;) możemy ponownie stwierdzić:

1. chociaż z psami żyję od urodzenia - kontakt z dobrym instruktorem to skarb! Warto zapłacić więcej, ale mieć w zasięgu dobrego fachowca - dzięki naszej instruktorce rzucającą się Tavi z paszczą na nas opanowaliśmy bez walki, wyrywania michy, glebowania itd. Wiele z ćwiczeń które nam zaleciła miało duże znaczenie dla zostawania w klatce, pokoju, itp. bez niszczenia i chaosu, to samo tyczy się zostawania pod sklepem, itp., co też jest dla Tavi obecnie bezproblemowe.

2. nadal zaczynamy dzień o 5 rano i staramy się zrobić przynajmniej jeden trening dziennie (Tavi jest z nami już ponad 7 miesięcy i dni bez treningu nie było w sumie więcej niż 2 tygodnie).

3. klatka nigdy nie jest karą!

4. klatka jest zamykana na noc również jeśli jesteśmy w domu. Bez klatki jeździliśmy tylko na wyjazdy do 3 dni i wtedy Tavi miała szykowane posłanie, ale nigdy nie spała z nami w łóżku (no chyba, że w namiocie).

5. pracę nad psem (i sobą) :D rozpoczęliśmy zaraz po przybyciu Tavi do naszego domu (9 tydzień życia) i nigdy nie było taryfy ulgowej :)

6. obserwując Tavi jak dorasta, możemy wyraźnie stwierdzić, że nauczenie dorosłego wilczaka zostawania w klatce jest pewnie możliwe, ale wymaga BARDZO dużo pracy, a już w przypadku psa, który spał w łóżku z człowiekiem lub nie rozstawał się z przewodnikiem przez dłuższy czas, no cóż, powodzenia...

7. no i cóż, praca, praca, praca i konsekwencja, konsekwencja i praca, konsekwencja, praca, itd., itp...

My mamy wrażenie, że Tavishi nadal zmierza w kierunku, który bardzo nas satysfakcjonuje, ale... nim zdecydujemy się na drugiego wilczaka, długo poczekamy i odpoczniemy trochę :D :D :D

Predator 30-01-2014 04:05

Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 459394)
Aloha!
Leży cichutko i czeka do czasu kiedy otworzymy

heh :lol: miałem tak samo z Lupim jak był starszy... wychodziłem dawałem komendę "do siebie" a Lupi ochoczo wbiegał, wracałem po 1,5-2g a on zaspanymi oczkami mnie witał :lol:
ekhm szatan :lol: - nie wierząc w me szczęście uruchomiłem kamerkę i nagrałem gnojka :twisted: . Sekwencja wyglądała mniej więcej tak - 30 min ciszy po wyjściu; 15 min wycia; 5 min odpoczynku; 15 min wycia; odpoczynek :lol:; praca (kopanie itd) ALE najlepsze jest to co zobaczyłem na końcu... cholernik jeden usłyszał że się zbliżam do drzwi i co zrobił? zastygł aby potwierdzić "sygnał" po czym jak ścięty rzucił się w pseudo drzemkę... wszedłem i zobaczyłem leżącego śniętego Lupiego to go pochwaliłem jako dumny tata nie wiedząc nawet jak zostałem oszukany - ściemniacz jeden - po oglądnięciu przecierałem oczy... jak on tak mógł...i to tatę :lol: ehh

Grin 31-01-2014 09:19

Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 459394)
6. obserwując Tavi jak dorasta, możemy wyraźnie stwierdzić, że nauczenie dorosłego wilczaka zostawania w klatce jest pewnie możliwe, ale wymaga BARDZO dużo pracy, a już w przypadku psa, który spał w łóżku z człowiekiem lub nie rozstawał się z przewodnikiem przez dłuższy czas, no cóż, powodzenia...

Zaryzykowałabym twierdzenie, że spanie z człowiekiem nie musi tu mieć aż tak negatywnego wpływu; po prostu pies uczy się, że jak człowiek jest w domu i śpi, to się śpi z nim, jak człowieka w domu nie ma, to się śpi w klatce. :) U nas tak to funkcjonowało do czasu, jak uznaliśmy, że klatka przestała być potrzebna.
Gratuluję sukcesów! Dobry przykład, jak ważna jest konsekwencja i praca od samego początku i że DA SIĘ, jeśli samemu od siebie wymaga się na pierwszym miejscu. :)


All times are GMT +2. The time now is 09:50.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org