![]() |
Quote:
Jednak tutaj musicie Wy zadecydować, czy mam nadal działać... bo jak wywalczę przykładowe 180 zł od badania plus darmowy certyfikat i kuriera za np. minimum 20 prób, a popytu nie będzie to szkoda zachodu. Im więcej chętnych tym większy rabat... Krew mogę pobrać sama przy okazji np. wystawy majowej lub w Późnej. Tylko pytanie: czy to się uda... Ktoś byłby chętny? (można pisać PW, ja zrobię wstępną listę) |
Rybka,a jeszcze jedno pytanie: to są testy dla ONów? Dla jakiejś innej rasy? Dla czw? Czy w ogóle to nie ma znaczenia i mogą być nawet dla pudli?
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Quote:
Na razie szukam chętnych- jak będą to jakoś pokonamy "problemy logistyczne". Mogę np. na majówkę wybrać się w podróż krajoznawczą po Polsce w poszukiwaniu krwi :twisted: którą uwieńczę wystawą w Łodzi. |
A może przy okazji warszawskiej wystawy by zeszli jeszcze z ceny zamiast opłacania kuriera?
Ja muszę się najpierw zdecydować czy chce i mogę hodować. więc na dziś raczej nie. |
Quote:
|
Quote:
To teraz na szybko, bo miałam piękny tekst ale mi go wcięło…….. Wreszcie miałam okazję przysiąść do tego tematu. Więc walę tylko pytaniami, które pewnie dadzą Wam do myślenia, ale o tym właśnie dyskutujemy po za forum………. Mamy dwie pary pól genowych wilk+ON i ON+wilk – to jako podstawa. Wraz z rozwojem rasy mamy mutacje genów, po drodze wpadki hodowców (czytaj domieszki czegoś tam, gdzieś tam), zatem kolejna mutacja, pary mieszają się między sobą. Pytanie czy mamy teraz czystego CSV= wilk+ON czy „COŚ” Na podstawie wyglądu możemy oceniać – ten b. wilczy, ten b. ON Ale czy faktycznie tak jest w genach? Czy może okazać się, że te z wyglądu ONkowate są bardzie zdrowe, a te wilkopodbne są nosicielami DM? I co wtedy zrobią hodowcy? Stwierdzą, że rasa jest kiepska i znów domieszają wilka czy jak? Zaczyna się wynajdować coraz to gorsze choroby, a przecież mówiono „to zdrowa rasa” – więc mamy CSV - tego zdrowego? Może zamiast serwowania „setki” badań na dzień dobry przydałby się genetyczny test na to czy nasz CSV jest mieszanką ON+wilk? – ale to pewnie też nie wyjdzie biorąc pod uwagę historię powstawania ONków. |
ale przecież geny odpowiedzialne za wilczy wygląd wilczaków dziedziczą się zupełnie niezależnie od DM. nie można powiedzieć, że te wilcze są mniej zagrożone.
Skoro mutacja jest taka sama u ON, csv, BOSa to po co robić osobny test? Nie ma i prędko nie będzie testów genetycznych na ustalenie czystości rasy. Ilość testów nie świadczy o tym czy rasa jako taka jest zdrowa czy nie. A dolanie krwi wilka nie zlikwiduje nosicielstwa chorób "odONkowych". A jeszcze co do rozwoju rasy i mutacji-bez przesady, w kilkudziesięciu latach historii rasy to wiele istotnych mutacji się nie pojawiło a jeszcze niej przetrwało. karłowatość i dm to mutacje, które pojawiły się nie pozniej niż na początku kształtowania się ras pasterskich czyli przed setkami lat :) |
Quote:
Jesli chodzi o testy to masz racje - podstawowe brzmialo, czy ma sens robienia stu badan "dla zasady". Dlatego zamiast testowac CzW nawet na choroby, ktorych nie zanotowano u CzW postawiono ogolnie na kontrolowanie. W rasie zawsze znajda sie ludzie robiacy rozne testy "dodatkowo" - jak pies mial np chore oko, to robiono mu badanie oczu. Zwykle okazywalo sie, ze oko jest "genetycznie" zdrowe. Nic nie wykrywano, ale do bazy trafial wynik, ze jest "kolejny" zdrowy wilczak. Obowiazek badan oczu naklada na hodowcow np niemiecki VDH mimo, ze dotad nie bylo tam ani jednego chorego psa. Statystyki te pokazywaly, ze oczywiscie sa mozliwe badania oczu w tej rasie, ale "ogolnoswiatowa" akcja badania oczu CzW nie ma sensu, bo nie ma z czym "walczyc". Teraz jednak przebadano troche psow we Francji - "pech" chcial, ze dotyczyly linii, ktore podejrzewano o zmiksowanie z Saarloosami (a te choruja na PRA i to w roznych odmianach) - wynik: prawie polowa tych CzW (czy raczej "CzW") ma klopoty z oczami. Teraz wiec wiemy juz, ze o ile wilczaki nadal sa zdrowe, to mamy "linie" (czy raczej mieszanki), gdzie psy trzeba badac, bo maja z tym problem. Podobnie bylo z ED - przez lata czesc hodowcow badala swoje psy, ale wszystkie wyniki byly dobre i ED uznawano za "niewystepujace" u wilczakow. A testowanie lokci traktowano jako badanie "dodatkowe". Nagle pojawily sie psy z chorymi lokciami. Badania na wieksza skale pokazaly, ze o ile ED wystepuje u CzW sporadycznie to sa jednak linie mocniej obciazone, gdzie badanie na ED jest juz obowiazkowe, a nie jedynie zalecane. DM - los byl podobny. Przypadki starszych psow majacych problemy z chodzeniem byly i sa sporadyczne. Wiec od momentu ustalenia, ze wilczaki mozna badac jak ONy sprawa szla do przodu dosyc wolno. Nabrala tempa dopiero po wynikach badan i statystykach. Okazalo sie, ze DM jest bardziej rozpowszechnione niz myslelismy, stad pojawily sie wieksze projekty i dlatego wielu hodowcow psy przebadalo lub przebada.... To na co warto badan i co jest "obowiazkowe" wplyw ma zycie - warto badac to co wystepuje. Nie sporadycznie, ale czesto. Dlatego nadal PRA uznaje sie za badanie "dodatkowe", ED za warte wykonania, a DM pomalu awansuje do "obowiazkowego". Czy wilczaki sa "zdrowa rasa" - jasne. To, ze bedziemy mieli u nas przypadki chorob "ONkowatych" - to bylo pewne. Pytanie brzmialo: jak mocno beda one rozpowszechnione. Ja wrzuce Tobie porownanie jesli chodzi o DM: CzW - 48% "clear", 44% "carrier", 8% "at risk" (liczba % psow wolnych pewnie wzrosnie, bo obecnie badaja sie glownie psy z linii zagrozonych i psy chore - zdrowe dopiero rusza do badan) Owczarki australijskie 43% "clear", 29% "carrier" i 29% "at risk" Bernenczyki 39% "clear", 47% "carrier" i 14% "at risk" Boxer 18% "clear", 39% "carrier" i 43% "at risk" Cardigany 52% "clear", 38% "carrier" i 11% "at risk" chesapeake 43% "clear", 46% "carrerie" i 12% "at risk" ONy 50% "clear", 30% "carrier" i 20% "at risk" Jak widzisz, w porownaniu do innych ras mamy najmniejsza liczbe psow, ktore moga cierpiec na DM. Mozliwe tez, ze mniejsza ilosc psow cierpiacych na objawy DM zawdzieczamy wlasnie tym "wilczym" genom, ktore powoduja, ze przebiega ona w czesto ukryciu - podobnie jak HD moze byc ona maskowana przez swietna forme wilczakow, ktora utrzymuje sie dluugie lata... |
Quote:
Dla tych nie przekonanych wstawiam tu link (bo nie wiem czy mogę sobie ten filmik ot tak wklejać bez zgody autora) http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=16011 post 7 To jest bardzo straszne!!!!!!!!!! |
W ramach głosu obserwatorów dyskusji dostałam anonimowego maila z adresu Klub Rasy CsV ([email protected]) podważający aktualne badania, zarówno w kierunku dwarfizmu, jaki i DM.
(BTW: ciekawa inicjatywa używania takiego adresu w chwili, gdy zbierane są deklaracje członkowskie). Informacja, jaka miała do mnie ta droga trafić jest taka, że nikt nie pyta o rasę, której próbka jest wysłana do badania. Ogólny wniosek: obecne badania można sobie powiesić na gwoździu w szopie. Zatem nie ma się co chwalić badaniami, które psu są na budę :lol: |
Quote:
Nie wytrzymałam i sprawdziłam co pisał wcześniej autor meila (buziaki Grzesiu! ). Może i konkurencyjne forum ale zawsze :) http://www.vlcak.pl/forum/viewthread...714#post_11714 Post z 10-03-2010 23:12 gdzie Grześ opisuje jak się załatwia badanie na karłowatość. W formularzu do wypełnienia, który jest do pobrania na samej samiutkiej górze jest dużymi literami napisane : Form Bloodsample DNA research Pituitary Dwarfism of the Czechoslovakian Wolfdog |
Quote:
Zamówiliśmy na Allegro budę:lol:, a szopę zbudujemy w obejściu na wiosnę...8) |
Małe podsumowanie, bo im dalej w las, tym ciemniej. W dodatku temat zupełnie niepotrzebnie powoduje jakieś (rzeczywiste lub wyimaginowane) konflikty.
Każda próba skatalogowania potencjalnych chorób rasy jest cenną inicjatywą, tym bardziej, że archiwa z początków kształtowania rasy - zaginęły na polu walki:( Jeśli ktoś wystartował z projektem, to wszystko jedno czy dla dobra ogółu czy dla własnego przewodu doktorskiego – w obu przypadkach efekt będzie ten sam: jakieś wnioski na temat choroby, dotykającej rasę. Wiedza bezcenna! Problemem jednak wydaje się nie dość odpowiednie przekazanie idei. Na razie wyszło z tego straszenie okrutną chorobą, czyhającą za winklem na nasze wilczaki i nawoływanie do pospolitego ruszenia na badania, które co prawda niekoniecznie pomogą na potencjalną chorobę ale zarysują świetlaną przyszłość hodowli Niestety nikt nie wyjaśnił dokładnie jak sprawa wygląda i dopiero teraz, w atmosferze cokolwiek gorącej, rodzą się pytania i wątpliwości. Zatem mamy: - brak powszechnych badań w hodowlach, czyli tam, gdzie teoretycznie powinno się zaczynać (w praktyce dostępność badań jest spora, bo nie trzeba jechać do Niemiec i wiele klinik wysyła badania do Laboklinu) - badania w pojedynczych hodowlach są przedmiotem spekulacji (ukryć? pokazać? powiedzieć, żeby ukryli? powiedzieć, że powstają szykany na skutek przeprowadzenia badań?) - zasianie niepokoju u właścicieli, którzy gorączkowo przeliczają koszty badań swoich psów i potencjalnych przyszłych szczeniąt - wątpliwości, czy aby na pewno badanie jest w 100% miarodajne dla Wilczaków - pytania czy Laboklin lub jakiekolwiek inne laboratorium ma podstawy do wydawania certyfikatów - przy okazji obok oficjalnego nawoływania do badań, zaczynają krążyć nieoficjalne informacje (btw. m.in. tych samych autorów) poddające w wątpliwość sensowność onych I zaczyna być totalny bałagan informacyjny. Może więc chwilowo poczekajmy na odpowiedzi ze źródeł (Laboklin, Optigen, Idexx) na temat markerów, cen itp.? Może przy okazji Mijke zechciałaby bliżej przedstawić pełny obraz projektu? Gdyby się okazało, że „nie taki wilk straszny…”, a badanie niewiele wniesie, to wskutek obecnego nieuporządkowania danych, w przyszłości będzie dwa razy trudniej zmobilizować ludzi do badań, które mogą okazać się bardzo ważne. Tu niestety musi działać wspomniana transparentność przeprowadzanej akcji i zaufanie. Powiem szczerze, dla mnie posty od razu krzyczące dramatycznymi obrazami cierpiącego zwierzęcia, bez wyłożenia wszystkich elementów akcji (czy projektu) – nie budzą zaufania. I jak się okazuje - słusznie, bo dopiero teraz pojawiają się pytania, na które powinniśmy mieć odpowiedzi na początku. |
Rozmawiałam z Iną i spytałam kiedy można spodziewać się precyzyjnych informacji o projekcie na WD. Powiedziała, że jeśli nie dostanie tłumaczenia brakujących wersji językowych w najbliższym tygodniu, w następnym ogłosi projekt tam gdzie się da. 8)
PS. Zaznaczam, że tylko powtarzam jej słowa i nie biorę za nie odpowiedzialności. :| |
Quote:
jesli zapytac google to on podaje taki temat http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=11025 hmm i jakos TA osoba, ktora bardzo idzie za badania w innym forume wysyla takie to glupoty? gdzie tu pies podkopany? to co Eurysiowe badane nic nie warte i dalej nie wiemi jaki stan zdrowia ma ten pies? |
Quote:
|
:-)
czytam i czytam i wydaje mi się, że problem jaki powstaje jest prosty - tylko jakoś nie udaje się go zwerbalizować-
>>>>>>>Czy ufamy hodowcą?! <<<< bez żadnych personaliów, tu za dużo osób się zna i lubi albo nie lubi- ale jak by miał kupować pekińczyka- czy zaufał by hodowcy bo powiedział, że pies jest zdrowy? czy żądał by certyfikatów od uznanych specjalistów? jeżeli ufamy - wszyscy - to znaczy, że cała ta dyskusja nie ma sensu... jeżeli nie ufamy - to po pierwsze dążyć do obowiązkowych badań- bo w interesie wszystkich hodowców jest to, że rodowód jest gwarancją 'jakości' - w tym zdrowia! po drugie - to myślę, że można by zwrócić się do testujacych instytucji/ o np. koperty, choćby takie jak np mają w citibanku - foliowa koperta opisana potwierdzonym numerem chipa i danymi pobierającego krew weta .. czy coś takiego... po coś są te chipy - można by je wykorzystywać u weta jak ma wydać jakiś certyfikat.. |
Nie wiem jak wygląda sytuacja badań genetycznych na DM, ale chciałam przypomnieć, że jeśli chodzi o test na dwarfizm, Mijke włożyła wiele trudu, aby skonstruować test standaryzowany własnie dla CZW. http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=11072
Quote:
|
Quote:
W Europie testy na DM przeprowadza Laboklin i do tej pory nikt nie kwestionował ani samych testów, ani wydawanych certyfikatów. Byłby to, mówiąc kolokwialnie, obciach i rechot we świecie , gdybyśmy akurat w tej dziedzinie zostali prekursorami : nie robimy badań, bo mamy wątpliwości, czy Laboklin gwarantuje ich rzetelność:roll:. W Warszawie procedura identyfikowania psa była bardzo restrykcyjna. Lekarz wypełniał specjalny formularz, spisywał dane psa z oryginału rodowodu, sprawdzał tatuaż ( co nie było łatwe) i dopiero potem laborantka pobierała próbki krwi, oznaczane w obecności lekarza i właściciela. Jeśli krew pobierana jest w innej lecznicy, wet swoim podpisem na formularzu poświadcza, że zidentyfikował psa, sprawdzając rodowód, chip lub tatuaż, a po próbki z Warszawy i okolic przyjeżdża kurier z Laboklinu. Nie wiem jak to jest, gdy próbki do badań wysyłane są do Warszawy z innych miast - czy robi to lecznica,czy właściciel? Laboklin wykonuje również badania na dwarfizm, ale tylko u Saarlosów i ONków. Podważanie wiarygodności tych badań naraża nas na śmieszność, więc może nie warto debatować na sprawami oczywistymi. |
Czy są jakies progi wiekowe do wykonywania tego typu badań?
|
Quote:
|
Nie ma. Nosiciel jest nosicielem, a pies wolny zawsze będzie wolny. Pies rodzi się n/n, n/dm lub dm/dm i takim umiera. Geny nie zmieniają się. Wynik n/n lub n/dm powoduje, że możemy spać spokojnie, ponieważ pies nam NIGDY nie zachoruje. Wynik dm/dm mówi nam, że pies MOŻE zachorować w późniejszym wieku. Leczenia nie ma, zapobiegać też nie możemy.
Ponoć czynniki środowiskowe mogą wpływać na ujawnienie się choroby ale dopiero trwają badania nad ich znalezieniem. |
Quote:
Niektorzy faceci to histerycy. W poczekalni była śliczniusia laseczka, 7-miesięczna sweterka irlandzka. Stawała na rzęsach, całowała Biesa w mordkę, ocierala się boczkiem, miziała łapką... A on tylko piszczal: "strasznie boję się zastrzyku, ojej, strasznie sie boję, bedzie bolalo, oj..." Laboklin zrobimy, ale musze zrobic jakas przerwe, zeby skunks zapomnial o tej traumie :roll: dżizas |
Quote:
|
Quote:
Podpowiedz, aby krew pobierali z tylnej łapy. nawet jak trzymasz psa i ten się wspina, to tylne łapy muszą pozostać na ziemi:) Złoty medal dla "moich" wetek, bo zakończyły problemy z pobieraniem krwi:) |
Quote:
http://lh3.ggpht.com/_WorKblYK97c/TE...0/DSC_0004.JPG |
hmm to wyniki byli te " nie prawdziwe i nic warte" a juz co? teras sa prawdziwe i warte?
|
Quote:
Wiec akurat TEN wynik jest wazny - tak samo jak wyniki krewnych i znajomych krolika... Reszta polskich wlascicieli i hodowcow nigdy mu nie bedzie w stanie im udowodnic, ze "czarne jest czarne, a biale jest biale".... PS. Mimo wszystko gratuluje! :fingers1 To kolejny zdrowy pies tej rasy. |
No to mamy pierwszego psa mieszkającego w Polsce "carrier" ;)
Wczoraj dostałam wyniki Kalinki. Najważniejsze, że nigdy Kali nie zachoruje i jej szczeniaki też ;) Ale niestety jest nosicielem. Certyfikatu nie ma, bo wystawia się go tylko psom N/N :) Wynik badania Kali będzie umieszczony na liście Mijke do publicznej wiadomości. |
Quote:
|
To teraz czekamy na te Twoje zadeklarowane 5?
Edit: 8 (sorry) |
Quote:
Z trojki ktora robila badania -wyniki beda dwa. Jedna probka poszla do kosza. Jeden wynik jest opublikowany. Drugi bedzie...to mam obiecane. Moze byc? Czy jeszcze mam sie z czegos tlumaczyc... 8) |
Quote:
odnosiłam się bezpośrednio do Twoich słów: Quote:
Quote:
|
Quote:
Mowa o "tworzeniu listy z psów, które w międzyczasie się badają" to zwykla manipulacja, bo nic takiego nie zrobilam (co JASNO wynika z moich wypowiedzi - ZADEN z obecnie badanych psow NIE BY WLICZONY do tej 5-tki, a K-lee nie wliczaj do trojki, bo wmawiasz mi cos, czego nie zrobilam). Wiec prosze nie rob jakis tajnych teorii spiskowych. Bo w tym roku mamy ich juz pod dostatkiem... Quote:
Wspolne badania byly planowane NIEZALEZNIE OD DANIELI, o ktorej jeszcze nikt wtedy nie wiedzial... Chodzilo o wspolne przebadanie calej grupy psow w jednym z "oficjalnych" laboratoriow. Na serio - wystaczylo zapytac Rybke, aby miec jasna odpowiedz (lub chocby przeczytac forum: http://www.wolfdog.org/forum/showpos...&postcount=111). Chyba, ze ona tez jest juz zaliczana do 'lgarzy'.... Tak, akurat Daniela spadla nam z nieba. Bo to pozwala przebadac obecnie nie tylko wybranych, ktorych na to stac, ale wszystkich chetnych. Oczywiscie upada teraz sens wspolnego badania w Laboklinie, bo wiele osob chce badac psy u Danieli i nie zalezy im na certyfikacie. Ale projekt Danieli nie jest jedynym jaki byl - on jedynie zastapil poprzedni... |
Gaga, Margo nie mogła wliczyć w to K-lee, bo zwyczajnie nie wiedziała, że będę ją badać teraz. Margo znała moją wersję, że będę badać wspólnie przy ktorymś z projektów, miało to być w Późnej. Tak się złożyło, że zrobiłam to wcześniej i poinformowałam Margo o tym dopiero po wysłaniu już próbki do badania. A próbka została wysłana do badania 15 grudnia :)
Margo od nas przynajmniej jeden szczeniak będzie badany :) A możliwe, że 2 :) |
Ech...dałam Ci furtkę, ale nie chcesz skorzystać, więc OK, napiszę ostatni raz i mam nadzieję-wystarczająco jasno. Zgadzam się, że K-lee nie była liczona, to właśnie napisałam w słowach, że "w międzyczasie tworzysz listę".
Skoro Margo pierwsza tworzysz manifestacyjne transparenty w obronie badań, rzucając przed wyimaginowanego wroga hasło, że masz najwięcej przebadanych psów wśród polskich hodowli, to śmiało można się spodziewać, że w dobie dość powszechnej dostępności do tych badań, pierwsza dasz przykład i przebadasz suki, które aktualnie kryjesz. Nie mówię, że moim zdaniem musisz, mówię, że można się spodziewać po Tobie dania przykładu skoro sama pierwsza wychodzisz z inicjatywą badań, tworzenia bazy, wymiany danych miedzy hodowcami itp. I dlatego zadałam pytanie wprost, ale Ty, zamiast odpowiedzieć COKOLWIEK (że nie masz kasy, nie czujesz potrzeby, nie masz czasu, planujesz później albo wcale) wijesz się jak piskorz przez 4 strony tematu, próbując jednocześnie zaszeregować mnie do jakiejś zmowy ciemności. Za co? Za oczywiste pytanie wprost? :shock: Nie znasz zasady, że żona cesarza powinna być poza wszelkimi podejrzeniami? Mnie stać było na deklarację własnego stanowiska, ze świadomością konsekwencji wypowiedzenia tegoż. W czym więc leży Twój problem? W tej sytuacji, gdy do dziś dnia nie podałaś które z Twoich psów zostały przebadane, nie dziw się, że widzę kombinacje, bo tworzysz milion pobocznych wątków, zamiast prosto napisać odpowiedź, na równie proste pytanie. Sorry, ale "mamy przebadane" to na dziś wyniki badań tylko i wyłącznie dzięki właścicielom psów z Twojej hodowli. A to nie jest tożsame. Twoja polityka hodowlana, to Twoja sprawa, Ty decydujesz i nikt inny. I jestem ostatnią osobą, która chciałaby się jakkolwiek wtrącać w Twoją pracę, ale jeśli składasz publiczne deklaracje, to moim prawem jest o nie dopytać, co uczyniłam. Nie dostałam prawdy, zatem dostałam kłamstwo. Dla mnie temat był jasny od dłuższego czasu, naiwnie jednak myślałam, że się mylę, żałuję, że jednak nie:( Dla mnie temat jest wyczerpany, wracam do wypieków świątecznych. |
Quote:
Pierwsza przebadalam swoje psy na HD kiedy jeszcze nikt ich w Polsce nie badal. Promowalam robienie przeswietlen mimo, ze stale krytykowano mnie, ze wymagam od biednych hodowcow czegos, czego nie wymaga nasz zwiazek. Poczytaj to jako przejaw pychy, czy czego tylko chcesz, ale to, ze obecnie mamy w Polsce mioty WYLACZNIE po przeswietlonych rodzicach to w ogromnej czesci wynik mojej pracy w tamtym czasie. Pierwsza porobilam psom badania na ED mimo, ze w zadnym kraju nie jest to obowiazkiem, a w mojej "linii" nie zdarzyl sie nawet jeden wypadek ED. I nadal zachecam do badania lokci, tym bardziej, ze pojawila sie juz w Polsce krew niosaca ten problem. Dlaczego uwazasz, ze w przypadku DM ma byc inaczej? Ze teraz to ja mam byc to oporna? Niestety mylisz sie - takze tu nie jest inaczej.... Traktujesz DM jak badanie, ktore jest dostepne od lat, a hodowcy ociagaja sie z jego wykonaniem. Ale doskonale wiemy, ze tak nie jest. Test dla wilczakow, a raczej wiadomosc, ze wilczaki mozna testowac jak inne rasy, zostala ogloszona w styczniu TEGO ROKU. Zaraz potem przetlumaczylam teksty mijke publikujac je na forum i u siebie na stronie hodowlii (wtedy nie bylo tym zadnego zainteresowania - co nie dziwi, bo nigdzie sie nikt tym zbytnio nie interesowal). To nie bylo jedyne co robilam - ale widze, ze bledem bylo, ze nie pialam oficjalnych peanow pochwalnych jak to staramy sie cos zrobic w tym kierunku... A bylo robione caly czas - w maju wraz z Daiva spotkalam sie z Mijke w Niemczech, gdzie odbyla sie akcja niemieckiego klubu podczas ktorej pobierano krew. Sporo wtedy rozmawialismy. Chodzilo o mozliwosc wykonania badan w Holandii lub Niemczech i ich koszt. Potem byly rozmowy z Niemcami - z Ina o badaniach na uniwerku (ten pomysl nadal zyje i nie udalo sie tego zrobic w tym roku w Poznej, wiec zrobimy to za rok). Byly tez rozne propozycje zza granicy - SPORO sie dzialo. Choc musze przyznac, ze dzialo sie dosyc powoli, bo powiedzmy sobie szczerze: hodowcy chetnie walcza z tym co widza. A psow z DM sie nie widuje - video z potykajacym sie psem, ktore obieglo caly swiat to pierwszy taki przypadek jaki widze na wlasne oczy. Okazalo sie, ze byly inne takie przypadki, ze na DM zapadaly psy relatywnie mlode (8-9 letnie), ale mialy one ograniczony zasieg - problem ten dotykal zaledwie 2 "linii"... Stad badania byly robione jedynie testowo - niemiecki klub byl pierwszy, ktory zrobil badania wiekszej ilosci psow. Dopiero po tych wynikach (ktore publikowano BARDZO powoli, bo wiele osob nie zgodzila sie na ich publikacje) wyszlo, ze co prawda psow chorych na DM jest bardzo malo, ale nosicieli o wiele wiecej i trzeba bedzie zaczac badac psy w tym kierunku... To byly juz wakacje... Wtedy w planach bylo pobranie probek krwi dla klubu niemieckiego (a raczej dla tamtejszego uniwerku), a przy okazji pobranie od chetnych probek do badan na dwarfizm i DM.... Spokojnie mozesz napisac do Iny, ktora ci powie, ze pomysl ten byl jeszcze aktualny podczas obozu w Slowacji, gdzie dowiadywalam sie o szczegoly... Potem stalo sie jak stalo i z wiadomego powodu masa rzeczy zostala przeniesiona na inny termin... W Poznej zrodzil sie pomysl wspolnego przebadania psow - Holendrzy mowili, ze za badania wiekszych grup sa znizki (na tej zasadzie psy badali wlasnie Niemcy). Chcielismy to wykorzystac - bo nizszy cena to zawsze wiecej chetnych na badanie.... Jak to sie skonczylo opisalam w poprzednim poscie... W kazdym razie udalo sie - bede badania i to badania darmowe. Jesli o mnie chodzi to bedzie tak JAK BYLO ZAWSZE: wszystkie psy bede przebadane (termin umowiony), a ich wyniki opublikowane... Nie dlatego, ze sie na ten temat rozpisujesz, bo ja nie potrzebuje, aby mnie ktos do czegos zmuszal czy naklanial. Ale dlatego, ze po tym jak dostalam pelne wyniki z Niemiec wiedzialam juz, ze warto. Bo DM nie omija zadnej linii... Nie wije sie jak piskorz, nie klamie i nie opowiadam bzdur... Moja niechec do odpowiedzi wynika tylko z jednego - jasno dalas tu do zrozumienia, ze odpowiedzi Ciebie nie interesuja... Tzn nie interesuje Ciebie zadna, ktora by nie byla po Twojej mysli... "Nieprzekonanych i tak nikt nie przekona." |
zdrowie cenniejsze niż złoto czy pyszny dżem ze spleśniałych jagód
czytam, czytam i jest mi coraz bardziej smutno... nie ukrywam, że ten temat interesuje mnie bardziej niż dywagacje na temat bardziej wilczego koloru wilczego, albo komu ładniej się śnieg w oku skrzy ...
Decydując się na wilczaka ubzdurałam sobie, że hodowcy tej rasy mają pasję tworzenia wspólnie wspaniałego, zdrowego wilka... byłam głupia i naiwna... :cry: !!! CZY KTOŚ WIE GDZIE NAJTANIEJ MOŻNA NABYĆ TAKIE SZCZOTECZKI? |
Quote:
|
nie nie ...oczywiście było to wcześniejszych dyskusji....
|
Quote:
|
....po prostu cytować było by trudno...
|
DM: certyfikaty i uznawanie wynikow
Na wszelki wypadek wstawiam link do obszernej wypowiedzi Danieli na temat DM i projektu badawczego prowadzonego na praskiej uczelni, aby wszyscy zainteresowani przetestowaniem swoich psów mogli zasięgnąc informacji „u źrodła”.
http://www.cswolfdog.cz/index.php?op...ravi&Itemid=44 Każda dostarczona próbka jest cenna, ponieważ im więcej materiału do badań, tym wnioski dotyczące DM w całej populacji wilczaków bardziej uprawnione. Dodatkowo właściciele csv zyskują wiedzę do jakiej grupy (free, carrier, affected) został zakwalifikowany ich pies. Daniela jednak zastrzega, że ta informacja jest tylko do wiadomości właściela i nie można jej upubliczniać jako oficjalnego wyniku badań. O tym, że chyba dobrze zrozumiałam "wytłuszczony" czarnym drukiem tekst świadczy fakt, że sama Daniela opublikowała wyniki badań swoich psów dopiero po przetestowaniu ich w Laboklinie, choć zapewne dużo wcześniej wiedziała,że wszystkie są zdrowe. Uczelniany projekt wydaje się idealnym rozwiązaniem dla tych właścicieli , którzy nie planują rozmnażania swoich wilczaków, a chcą być pewni, że ich pies nie jest zagrożony chorobą. „Markowi” hodowcy oraz ci , którzy o dobrą markę dopiero się starają powinni – moim zdaniem - mieć wynik potwierdzony oficjalnym dokumentem. Jakoś nie przekonuje mnie sytuacja, gdy hodowca, znając wyniki nieoficjalne, mówi „na ucho” i w wielkiej tajemnicy nabywcom szczeniąt z jego hodowli, że wszystko jest ok, ci w przyszłości postępują podobnie, łańcuszek się wydłuża i w efekcie mamy.... linię zdrową, choć niebadaną. Nie odrzucam całkowicie prawdy szeptanej, ale chyba większość z nas w dzieciństwie bawiła się w głuchy telefon i wie jakie mogą być takiej zabawy konsekwencje... oby tylko śmieszne. Nosicielstwo nie jest żadną przeszkodą w rozmnażaniu, nie jest też winą hodowców, że nie wszystkie ich psy są N/N ! Jeszcze 2 lata temu kryteria doboru hodowlanego były węższe, bo taka była wiedza na temat chorób występujących wśród czeweczek, ale skoro teraz wiemy więcej, to warto się postarać, aby coś w rasie poprawić – nie tylko kolor oka, sierści,długość uszu czy ogona... zdrowie też ważne jest... Finanse – to często stosowany argument na usprawiedliwienie zaniechania badań ; 250 złotych to nie jest powalająca suma (pisałam już, że to 1/7 -1/10 wartości jednego szczeniaka), ale rozumiem, że zwłaszcza ludzie młodzi mogą mieć problem – rynek pracy niestabilny, raz praca jest, raz jej nie ma, potrzeby ludzkie zaspokoić trzeba, więc jakieś zawahanie być może. Raz jeszcze podpowiem jak można sporo grosza zaoszczędzić – rozsądniej przebadać dwoje rodziców niż wszystkie ich dzieci. Ta sugestia już raz w tym wątku padła (ja + Jefta), ale reakcji hodowców nie było. Zupełna cisza! Dla lepszego zobrazowania możliwych oszczędności przy takim podejściu do problemu podam przykład „własny”: Eury w tym roku doczekał się potomstwa w Czechach. Gdy znany był już jego wynik , właścicielka Valkyry z Molu Es także wysłała próbki krwi do Laboklinu. Wyniki są – N/N. Właściciele 9-ciorga dzieci Eurego i Valkyry oraz 7-miorga potomków z pierwszego miotu Valky nie muszą swoich wilczaków badać. Wszystkie są „czyste”. Przebadane zostały 3 psy, a u 16 osób pieniądze zostały kieszeni. Ile udało się zaoszczędzić? Gdyby się okazało, że jedno z rodziców jest nosicielem, to i tak właściciele mieliby gwarancję, że ich psy nigdy na DM nie zachorują, a badania należałoby w przyszłości zrobić tylko tym psom, które będą rozmnażane. Nikogo do niczego nie zamierzam namawiać , zachęcać, mobilizować; może zabrzmi to brzydko, ale „ nasza chata z kraja”; od czasu do czasu podrzucę tylko jakiś – jak to mawiał Stirlitz - materiał do przemyślenia. P.S. Z ręką na sercu - nie jestem na prowizji w Laboklinie :) |
chyba tekst to nie jest taki jak interpretuje ostatni post.
Výsledky testování nebudou veřejné ani veřejně dostupné, budou sloužit pro ozdravná opatření v chovu a budou k dispozici jen CHK a majiteli daného zvířete. w polskim jest ze Wyniki badań nie będa publiczne lub publicznie dostępne, będą wykorzystywane do wiadomosci w hodowli i będa dostępna tylko CHK i dla właściciela psa. to jest ze wynik bedzie wiedziec klub CSV w CR oraz wlasciciel. to kto bedzie chcial czy nie bedzie wierzyc w slowa wlasciciela poprostu beda mogli zapytac kluba w CR i dostac jaki wynik ma pies. bo nie jest wazny "papierek" ale wazny wynik. czy bedziemi teras wybierac tych kto ma "papierki" to sa cool, a inne kto ich nie ma sa "bee" na dodatek chcialam powiedziec ze nie tylko Laboklin robi badanie na DM. :rock_3 |
Quote:
Quote:
Laboklin nie jest jedyna "wyrocznia" - to zwyczajna FIRMA. Zarabiajaca na badaniach. Ma SWOJ wlasny certyfikat - jedyna "zaleta" jest to, ze to DUZA firma, znana w Europie, wiec je wyniki sa "uznawane". Co nie znaczy, ze wynik Danieli jest gorszy... Gdyby i ich grupa posiedziala i zrobila w PhotoShopie jakis dyplom dla czystych psow to mialby on taka sama "wartosc" (rzeczywista) jak certyfikat Laboklina... ;) "Problem" w tym, ze Laboklina hodowcy znaja, a grupe Danieli (jeszcze) nie, wiec moga do ich papierka podchodzic z "pewna taka niepewnoscia"... ;) Podobna firma, ale o wiele bardziej znana niz Laboklin jest amerykanska OFFA. To do niej polscy hodowcy wysylali probki w czasach, gdy nie bylo w Polsce zadnego laboratorium. A co obecnie dla wielu osob wazne - badania sa tam jeszcze tansze niz w Laboklinie. Quote:
Dla hodowcow jest wazne, aby eliminowac wade - a bedzie to mozliwe jedynie jesli psy zostana przebadane masowo... A do czegos takiego nigdy nie dojdzie, jesli bedziemy brac pod uwage jedynie oficjalne certyfikaty... Dla samych genow DM nie jest wazne czy maja papierki, ale to, czy sa u danego psa czy nie... ;) Dlatego wiec tak wazne jest, aby kto tylko moze wyslal do Danieli DNA. A jesli go stac to oczywiscie fajnie bedzie jak oprocz wyniku bedzie mial tez jakis fajny certyfikat, ktoregos ze znanych laboratoriow... A co do lancuszka i klamania... Nie oszukujmy sie - nawet oficjalny wynik nie zabezpiecza od plot... ;) I na niejednej stronie stoja informacje o wynikach testow, egzaminow, bonitacji, ktorych nie bylo... ;) Jak ktos klamie to nic go nie zmusi do pisania prawdy... ;) (a wynik Danieli mozna u niej przeciez potwierdzic). Quote:
Na poczatku pisaliscie, ze wazny jest JEDYNIE certyfikat. Ze nawet wynik fachowego badania na uniwersytecie nie moze byc brany powaznie... bo takiego wyniku nie ma na papierze... Czyli o tym, ze jej pies jest czysty moze mowic WYLACZNIE osoba, ktora ma w reku "oficjalny" papierek. A pamietajmy, ze wlasciciele szczeniakow (nawet po psach N/N) nie maja NIC co by bylo dowodem, ze ich szczeniak tez jest N/N... To tez bedzie jedynie mowieniem "na ucho" ludziom, ze ich pieski sa "czyste"... Wiec, chcac czy nie chcac i tak beda musieli swoje psy przebadac, aby miec papier na to, co juz wiedza... |
Quote:
|
Quote:
Czy Ty wyniki badań genetycznych, które ostatnio robiłaś dostałaś " przez telefon", czy może na papierku - nie będe się upierała przy A4? |
Quote:
co ja chcialam powiedziec, to ze wazny WYNIK a nie sam PAPIER tz SERTIFIKAT. kto ma zaleznosc od trzymania papierow ( specialnych formach kolorowych z pieciatkami). tz " wazne zeby byl sertifikat bez tego nic nie jest wazne" to moze to sam dla siebie i wyrabiac. Mi jak hodowcu i weterynarzu wazna odpowiedz badania, i jesli to da mi choc i przez telefon osoba, ktora odpowiedzialna za to z laboratorii, mi tego wystarczi. ja nie choruje na to ze wszystko muse miec na formacie A4. |
Quote:
"Chorujesz" czy nie - papier często się przydaje, jeśli nie Tobie, bo bezgranicznym zaufaniem darzysz wszystkich wokół, to napewno Właścicielom psów z Twojej hodowli - chyba wolą miec wilczaka z papierami - nadal nie będę się upierała przy formacie A4. |
Quote:
Jak sie ma watpliwsci to wynik zawsze mozna potwierdzic... Quote:
Obecnie badac mozna w roznych laboratoriach. Sa "giganty" jak OFFA czy Laboklin. Ale sa tez mniejsze (co nie znaczy ze gorsze) - Holendrzy maja swoje laboratorium, Dunczycy swoje, Amerykanie swoje... A Czesi...beda mieli swoje... I nie ma wplywu na "jakosc" badania fakt, czy ktos wyslal probke do najdrozszego Laboklina, czy zdecydowal sie na tansze u USA, taniutkie w Danii, czy darmowe w Czechach... Sadze, ze wszystkie powinny byc opublikowane (oczywiscie poza badaniami "wujka Juzka", wykonanymi w przydomowym garazu ;))... Jedyne co warto dodac to to samo, co przy HD - dane fachowca/firmy, ktora wykonala badanie... A co kto bedzie sobie uznawal za mniej, czy bardziej "wazne" - to juz jego decyzja... |
Quote:
co do mojej sprawy jesli juz tak interesujecie sie:) taki sam email dostala i LKD, oraz wszystko jest oficialne, tylko u nas jescze lepej, nie trzeba biegac do poczty- mozna zalatwic wszystko droga emailowa :p my jestesmi wieciej cool :rock_3 |
Quote:
jasne ze wazne, ale kedy czytas tekst, ktory daje ci zrozumiec jedna rzec " te ktore nie beda miec tego sertyfikatu z tam tego laboratorium, beda dalej trzymane za nie badanych" to poprostu smieszne robi sie, jak dla niektorych wazny sertifikat, a nie wynik badania. wazne sa kedy nie ma oficialnej bazy gdzie sa wpisane wszystkie psy, bo ile wiemi, niektorze liubia " robic" dobre wyniki dla swoich psow ( tu mowimi o HD), i ze to odpadlo jesli kazdy kraj publikowal wyniki w oficialnym web site zwiazku czy jak OFFA ma u siebie na stronie laboratorii. |
oraz chyba te nasze pogaduchy mozna odzielic od tego tematu, bo nie ma nic wspolnego z badaniami na DM, a jest rozmowa o tym jak wazne jest A4
|
Quote:
Myślę, że o to należałoby dopytać. Nie przypuszczam, aby decyzja o nieupublicznianiu wyników miała na celu „uspokojenie właścicieli, którzy boją się nagonek”. Rozumiem, że można piętnować tych, którzy badań nie robią, ale za co tych, którzy odpowiedzialnie podchodzą do kwestii doboru hodowlanego i swoje psy testują ?. Można zastrzec sobie anonimowość publikacji np. wyniku DM/DM ( tak jak to jest na liście Mijke) i bez rozgłosu wycofać psa z hodowli - taką sytuację jeszcze byłabym w stanie pojąć, ale dlaczego ukrywać wyniki dobre (N/N , DM/N). Gdzie tu sens, gdzie ta logika? Powód nieujawnianiania wyników jest pewnie inny. Jaki – trzeba po prostu zapytać? W jakim celu hodowcy z Czech, którzy mieli przebadane psy w ramach uczelnianego programu badawczego,wysyłaliby próbki do innego laboratorium? Przeciez nie po to, by zweryfikować wyniki własnych badań? Być może chodzi o patent na testy. Niekiedy duże firmy udostępniają własne patenty innym, ale tylko do badań naukowych – wyniki mogłyby zostać wówczas opublikowane tylko jako aneks do pracy finalnej. A być może odpowiedź jest jeszcze prostsza – chodzi jednak o ten niewiele – w opinii Daivy- wart certyfikat. Wstawiłam link do tekstu Danieli po to, aby każdy zainteresowany tematem mógł się z nim zapoznać, przemyśleć, zrozumiec „ po swojemu” , o sprawy wątpliwe dopytac najlepiej ”u źródeł”, czyli u Danieli. Okazało się, że krynica wiedzy bije znacznie bliżej. Quote:
Quote:
Oj, kiepską recenzję wystawiasz zespołowi Danieli .... Twoja sugestia, aby posiedzieli sobie przy komputerze i zrobili jakiś certyfikat nie jest najbardziej stosowna . W każdym państwie jest Krajowy Urząd (Centrum) Certyfikacji i zapewniam , że praca tam nie polega na „malowaniu” ładnych obrazków w Photoshopie. Sądzisz, że praską uczelnię taki certyfikat by satysfakcjonował? Quote:
Sorry, ale akurat ten wniosek jest bardzo mało logiczny, a nawet nielogiczny. KTO miałby zakwestionować wynik Eurego i Valkyry oraz ich 9-ciorga potomstwa? Stworzyłaś koalicję z Grzesiem? No, nie wierzę! Quote:
Badania u Danieli są tak samo wiarygodne jak w Laboklinie , powiem więcej, mają tę przewagę, że w założeniu są masowe , a ich wyniki będzie można wykorzystać w pracach hodowlanych. Nie sądziłam, że z mojej wypowiedzi można było wyprowadzic inne, aż tak niedorzeczne wnioski..., ale zastosowanie tego „zabiegu” rozumiem. Quote:
Quote:
Ale... gdyby już właściciele szczeniąt po czystych rodzicach bardzo chcieli sobie taki papierek formatu A4 na ścianie powiesić, to - jak sądzisz? - gdzie najlepiej byloby te szczeniaki przebadać, tak żeby dokument był ważny i baza danych nim nie pogardziła? Zadziwia mnie bardzo konsekwentny upór w negowaniu „oczywistej oczywistości”, że rozsądniej przebadać dwoje rodziców, niż wszystkie ich dzieci. Ale w końcu „moja chata z kraja” – niech się o to martwią nowi nabywcy nowej gromady szczeniąt. |
Nie chciałabym tu opowiadać się po żadnej stronie, ale wydaje mi się, że papierek jednak chyba ma znaczenie. Tak jak z badaniami HD/ED. Każdy wet może ocenić rtg, wyliczyć te magiczne kąty, a jednak do wystawiania papierka upoważnieni są nieliczni...
Teoretycznie w Polsce nie mamy obowiązku w ogóle badać swoich psów by hodować, więc teoretycznie czy mamy papier czy nie, to wynik jest tylko "dla nas". Oczywiście nie mówię, że tak ma być, że skoro nie trzeba to nie badajmy. Tylko nie do końca kumam czemu wyniki HD/ED mogą być dobre tylko od tych wetów, a nie od innego specjalisty (Specjalisty, a nie np. wiejskiego weta zajmującego się krowami ;) ) Osobiście mam w planach przebadać Aszczura na DM tylko u Danieli, chyba, że wygramy w lotto to chętnie potwierdzę wynik w Labokinie. Z tym, że ja nie jestem hodowcą, a nad puszczeniem nawet jednego miotu baaaardzo bym się musiała zastanowić. |
Quote:
Margo pisała też o innej kwestii; wykrywalność ewentualnych przekrętów w przypadku DM będzie też większa; wystarczy że jakiemuś potomkowi rodziców teoretycznie N/N wyjdzie w badaniu wynik inny i już będzie wiadomo, że z tym badaniem było coś nie tak. |
Quote:
Jako przykład ważności papierku mogę podać ludzkie badanie DNA w kierunku uszkodzenia genu odpowidającego za nowotwór. Wstępny wynik można poznać przez telefon, ale po ostateczny trzeba udać się osobiście do centrum onkologicznego. I tylko taki papierek jest uznawany przez innych onkologów z innych placówek, a nie to, że pacjent powie lekarzowi, że ma uszkodzony np. gen BRCA1. Dziwne jak dla mnie jest też to, że Labokin wystawia certyfikat tylko psom N/N, czyli pies z DM/N jest bez papierka czyli tak jakby nie był wcale badany albo był na równi z DM/DM. |
Quote:
A jesli porownywac same papierki - to jest wlasnie tak jak przy badaniu HD. KAZDY wet upowazniony do badan stawow ma swoj wlasny "dyplomik". Dlaczego w tym wypadku nikt nie mowi, ze wynik HD drukowany na drukarce laserowej, jest np lepszy niz wynik HD wypisany przez weta? Powiem wiecej - czesc z Was ma wyniki od Siembiedy. Jego "certyfikat" to taka kiczowata kartka wypisana przez niego osobiscie tym tragicznym pismem, jakie ma wiekszosc wetow i lekarzy... Ale ten kiczowaty papierek jest cenniejszy niz sliczny profesjonalny certyfikat wydawany np. przez jednego z zachodnich wetow, ktory pewnie nawet kulejacemu psu dalby HD-A... ;) Podobnie jest w przypadku DM - wiem, ze Laboklina kreuje sie u nas jako jedyna sluszna firme, ale nia nie jest... Sa kraje, gdzie firma ta jest nieznana, albo na rynku badan jest spora konkurencja... Np. chyba zaden z holenderskich psow nie ma wyniku z Laboklina. Oni testuja swoje psy u siebie... I co sie dziwic - za badanie w Laboklinie zaplacimy 250 ZL. A za to samo badanie "u siebie" hodowcy z Danii placa... 80ZL... JAk rzeczywiscie wyglada sprawa z badaniami widac na przykladzie USA, gdzie badania genetyczne sa o niebo bardziej rozpowszechnionie niz w Europie... Tam KAZDY "psi" uniwerek ma swoje laboratorium, ktore robi np DM i podaje wyniki. Nie ma "jedynego slusznego". A kluby ras postepuja tam DOKLADNIE tak samo jak zrobil czeski klub CzW - nawiazuje sie wspolprace z uniwerkiem, uniwerek startuje projekt w ramach, ktorego ZA DARMO testowane sa psy. I sa to badania WAZNE i "uznawane". To samo jest w wypadku badan Danieli... to nie jest praca robiona "dla zabawy", ale profesjoinalny projekt. I jak mozna wyczytac z artykulu na stronie ich klubu ma on poparcie czeskiego KChCSV - Czesi wyniki te UZNAJA i traktuja na rowni z Laboklinem. Bo wyniki psow trafia do czeskiej komisji hodowlanej i beda traktowane JAK KAZDY inny wynik... I last but not least: dlaczego probuje sie traktowac wynik Danieli jako cos gorszego, skoro w innym podobnym wypadku nie bylo dotad ani slowa o podwazaniu wynikow... Chodzi oczywiscie o testy na dwarfy. To tez jest projekt uniwerku, certyfikat jaki sie dostaje to wlasnie taki "prywatny" papierek drukowany przez ich ekipe. Uznaje sie go, bo nie jest darmowy, ale trzeba bulic za niego 100EUR? ;) |
Quote:
(nadmieniam; ja się na tym nie znam, tak tylko "dedukuję") |
Fajna szopka noworoczna:D Zastanawiałam się kiedy ropocznie sie przepychanka, które badania są ważne, a które ważniejsze. Nie sądziłam, że tak szybko! :twisted:
Ale poważnie: zastanawia mnie jedno, a mianowicie oferowana tajność wyników badań. Skoro wyniki badań uniwersyteckich mają być znane czeskiej komisji hodowlanej, to nieco bez sensu jest zapewniać kogokolwiek o możliwości utajnienia swojego wyniku. Dla mnie bez sensu jest jakakolwiek możliwość ukrywania, w każdym przypadku, bo to furtka do przekrętów. Sorry, ale żaden normalnie myślący, uczciwy człowiek nie będzie ukrywał wyników badań i argumenty o nagonkach itp. są potężnie naciągane, co więcej - są aprobatą dla przekrętów. I dotyczy to każdego rodzaju badań. Quote:
|
Myślę i pewnie się nie mylę, skoro usłyszałam to niezależnie od dwóch hodowców, o których wiem, że zależy im na rasie, a nie tylko na PR swojej hodowli, że od razu przebadają swoje psy u Danieli dla wiedzy jako takiej, aby zapewnić bezpieczeństwo szczeniakom, a potem stopniowo w ramach możliwości finansowych będą badać psy powtórnie w renomowanych laboratoriach, właśnie dla papierków i dla hodowli.
Jeśli ktoś planuje jeden miot, to pewnie wystarczy mu sama wiedza, jeśli jednak jest hodowcą "pełną parą" powinien postarać się o stosowne certyfikaty choćby po to, żeby zamknąć usta "czepialskim" :p Co do samych certyfikatów to zgadzam się z Grin i Margo. 'Wykrywalność' potencjalnego fałszowania wyników DM jest nieporównywalnie łatwiejsza i prostsza niż HD/ED. Ale wysyłając materiał do Danieli na wszelki wypadek i tak poproszę weta z pieczątką o sprawdzenie chipa i pobranie materiału mojego psa do badania i wiem, że tak samo planuje zrobić Magda. Rozmawiałam z pewnym niepolskim hodowcą, który nie zgodził się na publikację wyników badań któregokolwiek ze swoich psów, nawet tych n/n i znam przyczynę, która nb. jest bardzo prosta. Uważa on, że jeśli ogłosiłby wyniki zdrowych psów, pozostałe (nawet te, których nie zdążył jeszcze zbadać, zostałyby automatycznie uznane za chore lub za nosicieli). Powiedział, że wyniki ogłosi kiedy będzie miał komplet wszystkich badań wszystkich psów. Coś w tym jest, bo jeśli ktoś dobre wyniki HD/ED ogłasza, a niektórych psów "nie bada", to i tak powszechnie wiadomo, że wyniki najlepsze nie są. Dlaczego więc w przypadku DM miałoby to działać inaczej? Projekt Danieli jest świetny, bo kiedy się przebada bardzo, bardzo wiele psów, ukrywanie wyników i tak stanie się bez sensu - z łatwością będzie można je wydedukować na podstawie wyników rodziców czy potomstwa. Dlatego nawet jeśli niektórzy hodowcy będą się 'bawić w ciuciubabkę', wystarczy, że nie-hodowcy zaczną masowo podawać wyniki swoich wilczaków a prawda wypłynie szybciutko jak oliwa... |
no i narescze Rona zakonczila ten temat.
Teras wazne same badania, bo tu nie mozna zfalsifikowac samego badania ( takich samych metodow oraz reagentow uzywa i Laboklin i OFFA i inne laboratorie). Potem jesli juz ktos chce miec sertifikat i ma na to czas i forse- moze spokojne robic. I kto wie, moze za jakies dwa lata bedziemi do Daniely laboratorii wysylac badanie bo bedzie z "papierkem" oraz tanej niz do Laboklinu. |
Quote:
Gdyby swiat byl idealny to tak by bylo...8) Ale G.rinche istnieja i to istnieja w kazdym kraju... A one nie kieruja sie logika... Fakt jest faktem - w projekcie chodzi o to, aby przebadac mozliwie duza ilosc wilczakow. Oficjalna publikacja wynikow spowodowalaby, ze liczba chetnych znaczaco by spadla... To np dlatego wielu Niemcow woli placic drozej Laboklinowi (bo on "ukrywa" wyniki podajac je jedynie wlascicielowi) niz np. wyslac wyniki do OFFA, gdzie badanie jest tansze, ale za to wynik publikowany jest oficjalnie... Z tego powodu np. niemiecki klub nie bedzie (juz) badal psow w Holandii (poszlo wlasnie o publikacje). Quote:
http://www.wolfdog-healthinfo.org/me...ember_2010.pdf (a psow "czystych", ktorych danych wlasciciele nie publikuja jest wiecej). Nawet samo podanie dobrego wyniku przez hodowce jest w stanie doprowadzic do wojny z wlascicielem: http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=16011 A logika. Oczywiscie, ze jest proste wytlumaczenie... Na serio zrodlem calego zla sa G.rinche. Widac to bylo i na naszym podworku: G.rinch nie zaatakowal psow, ktore maja problemy z chodzeniem (poruszaja sie gorzej niz inne), ale psy przebadane. CZYSTE i NOSICIELI... Po prostu czesc hodowcow doszla do wniosku, ze niepublikowanie wynikow to dobry sposob, by nie karmic troli... ;) (oczywiscie mozemy dyskutowac, czy maja racje, ale faktem jest, ze tak sie robi). Quote:
Jesli chodzi o genetyke to nie ma zadnej roznicy miedzy wynikiem Laboklina, OFFA, (...) czy wynikiem Danieli. Wszyscy testuja to samo - mutacje genu SOD1. Quote:
Quote:
OFFA ma swoje... Itd... A wszyscy testuja to samo... Jesli chodzi o uznawanie wynikow DM - Zwiazek Kynologiczny nie uznaje zadnych... ;) Nie ma listy "slusznych" wynikow... A4 Laboklina jest dla nich tak samo wazne jak zrzut strony internetowej OFFA, czy holenderski papierek wydrukowany na drukarce... Quote:
Quote:
Ale serio - specjalnie popytalam w innych rasach, ktore maja "doswiadczenie" z DM... Niestety jest jednak "nielogicznie"... Tzn uznaje sie jedynie wyniki badan JEDYNIE danego psa... Czyli maluchy po Eurym i Valkyry musza byc przetestowane, aby dostaly swoj wlasny certyfikat (ktory oczywiscie potwierdzi, ze sa N/N). Wytlumaczenie: czasem choroba pojawia sie "znikad" (nastepuje mutacja i "cos" moze pojawic sie nawet w zdrowej linii... Wiec rasy badane sa skazane na badanie po wsze czasy. Mutacja trafia sie pewnie raz na milon przypadkow ;) Ale bierze sie ja pod uwage. Inne wytlumaczenie jest bardziej przyziemne - chodzi wlasnie o samych hodowcow i ilosc lewych kryc, podrobionych rodowodow i wysylania sampli zdrowego "wujka". NIE, NIE ZGADALAM SIE Z GRZESIEM I NIE TWIERZDZE, ZE MALUCHY PO EURYM I VALKYRY SA PO INNYCH RODZICACH. Ale tak podchodzi sie do badan - szczeniaki po zdrowych rodzicach tez musza byc badane... Zaden ze zwiazkow i klubow nie wpisuje im automatycznie N/N.... Quote:
A hodowcom - TAK. Tak jak pisalam - oficjalne certyfikaty sa cool... :) Quote:
Chcac nie chcac trzeba robic to samo, co robia inne rasy... |
Nie mam czasu na czytanie wszystkich postów ale szybko napiszę jak to jest...
1. Co do HD/ED: faktycznie, jest tu pole do manewru i wynik jest subiektywny. Ale nie to jest przyczyną uzyskania prawa do wpisu w rodowód grupie jedynie pięciu lekarzy w kraju. Powód jest inny- jaki? Trzeba zapytać władz ZKwP. To oni dali pozwolenie tym, a nie innym lekarzom na wpisy OFICJALNE do rodowodów. Rodowód wystawia ZKwP, więc ma święte prawo wyznaczyć "swoich" lekarzy. Jeżeli pójdziemy do weta, który jest ortopedą i ma RTG to również zbada nam stawy i da zaświadczenie, które będzie ważne ale... nie dla ZKwP i nie będzie miał możliwości wpisu do rodowodu. Jeżeli pies jest przedstawicielem rasy, u której jest obowiązek badania to nie zdobędzie on praw hodowlanych. 2. Co do badań laboratoryjnych: Każde laboratorium: uczelniane, komercyjne, małe, duże, zagraniczne, polskie ma wyszkolony personel laboratoryjny. Ci ludzie muszą mieć odpowiednią wiedzę i wykształcenie. Pobierany materiał do badań jest badany, jego wynik jest zapisywany na specjalnej karcie wyników badań. Jest opieczętowany pieczęcią upoważnionego pracownika, oraz pieczęcią laboratorium. Takie badanie jest ważne. Dodoatkowo aby ułatwić życie laboratorium wysyła nam maila lub dzwoni z wynikiem abyśmy mogli w międzyczasie zacząć leczenie lub po prostu abyśmy wiedzieli. Są laboratoria, które mają sprzęt i możliwość robić badanie na DM i takie, które nie mają możliwości. To "młode" badanie, mało powszechne i mało popularne. Więc wiele laboratoriów nie ma go w swojej ofercie bo im sie zwyczajnie nie opłaca. W Polsce jedynie Laboklin robi to badanie. Jeżeli jakaś oragnizacja zrobi NAKAZ badania zapewne wyznaczy "swoje" zaufane laboratoria. Wtedy oficjalne wyniki możemy mieć tylko z tego laboratrium. Tak jest w przypadku badania na poziom przeciwciał w kier. wścieklizny. Tylko puławskie lab. ma prawo robić to oznaczenie i tylko na posdstawie ich wyniku mogę wpisać w paszport wynik. W przypadku DM takie laboratorium nie zostało wynznaczone przez żadną organizację FCI. Zatem- wyniki z laboklinu SĄ WAŻNE, wyniki Danieli jeżeli będą opieczętowane SĄ WAŻNE. Lecę, życzę szampańskiej zabawy dziś wieczorem, uważajcie na psy o północy i bawicie się dobrze. Szczęśliwego Nowego Roku! |
Quote:
Nie zmieniaj kontekstu, to jest OFF w tym wątku, ale stwierdziłam Twoje kłamstwo, że przebadałaś swoje psy, czego nie zrobiłaś. I nie chodziło mi o to czy to zrobisz, ale o to, że wprowadzasz w błąd. Nie badałaś? Twoja decyzja, której NIE OCENIAM. Ale nie pisz, że jest inaczej. Wracając do tematu: uczciwy człowiek nie zastanawia się jakie ma zrobić badania aby INNI go nie zakwestionowali, bo mu nie przychodzą takie cuda do głowy (mierzenie innych wg siebie). Jeśli czuje potrzebę - robi badanie, jak ma wynik to go podaje. Nie ma innej drogi. Reszta to dorabianie bajeczek. |
Quote:
A co do kontekstu: Quote:
Quote:
Post Rybki konczy chyba jednak sprawe... |
Quote:
|
Quote:
Przecież zarówno właściciel repa jak i suki do krycia ma prawo zażądać wyników badań DM - kto tak zrobi? Czy właściciele zdrowego Eurysia wymagają takiego papierka od suki, którą pies pokryje? *przepraszam, ale to tak ogólnikowo... "szczeniaki po zdrowych rodzicach tez muszą być badane.." - dokładnie i tu będę bardzo stała "ZA" - patrząc na wyniki DM mam sucze po zdrowych matkach, ale sama nie jestem pewna zdrowia pod względem DM moich i zdrowia szczeniaków. Gdzieś za przeproszeniem mam (było gorzej napisane, ale nie będę już taka zła w ostatnim dniu roku) czy moje psy i szczeniaki będą miały oficjalny papier, którym będą mogły świstać na prawo i lewo, dla mnie ważne jest (tu przychylam się do wolfin) to badanie. Ważne z punktu widzenia człowieka, który troszczy się o swojego psa. Widziałam zbyt dużo cierpienia zwierząt, by dokładać kolejne - swoje:roll: |
Quote:
I to właśnie jest (z tego co zrozumiałam) przyczyną niepublikowania wyników Quote:
Nie wiadomo nawet czy obecny test wykryłby ewentualną przyszłą mutacje, która rzucana jest jako koronny argument. Rybka? |
Quote:
|
Quote:
na dzien dzisiejszy i certyfikaty i wyniki bez papierka nie są uznawane przez instytucje więc nie ma problemu. kwestia potomków wolnych zwierząt będzie musiałabyć w pewnym momencie uregulowana. patrząc na coraz większą dostępność badań genetycznych (nie tylko DM) ta kwestia mam nadzieję zostanie uregulowana jak tylko jakaś instytucja zacznie je uznawać :) |
Quote:
Mi idzie o to, że nawet nie mając oficjalnego papierka każdy właściciel (nie tylko wyżej wspomnianego psa - sorrki Euryśki pewnie wiecie, że to było nie skierowane typowo do Was) repa czy suki hodowlanej ma prawo poprosić drugą stronę o wynik badania - zatem prędzej czy później i tak każdy pokusi się o oficjalny papier:p |
Quote:
Fantazjując noworocznie:p wyniki z CSI Miami też byłyby ważne :D |
Quote:
Szczeniaki po zdrowych rodzicach NADAL musza byc badane. Powod - piszac wprost: przekrety hodowcow... OFFA wystawia jednak certyfikaty "wolne od DM" calym miotom, jesli: - rodzice sa przebadani w OFFA i sa wolni (N/N) - rodzice maja badania DNA - badania DNA potwierdzajace rodzicielstwo maja WSZYSTKIE szczeniaki Czyli nie ma 'automatycznego' przyznawania wynikow N/N nikomu... Trzeba wszystkie szczeniaki albo przebadac na DM, albo zrobic testy DNA na rodzicielstwo i rodzicom i szczeniakom... To chyba tez zamyka sprawe.... |
Dla "niewiernych Tomaszów", którym w głowie nie mieściło się, że hodowca może nie chcieć upubliczniać nawet pozytywnych wyników badan DM swoich psów. Post nr 14 Iny, która jest wetem i zajmuje się zawodowo m.in. rozpracowaniem tej choroby:
http://wolfdog.org/forum/showthread....50712&langid=1 Ina bardzo racjonalnie tłumaczy swoją decyzję względami medycznymi, choć oczywiście nie każdy musi się zgadzać z jej argumentami. Na szczęście nie jestem hodowcą i nie mam repa, więc mogę sobie pozwolić na luksus nie wyrabiania sobie na ten temat opinii. :p:rock_3 |
W Laboklinie w W-wie robią badanie w kierunku DM oraz PRA, z czego PRA w dwoch cenach - 600 i 310 PLN. Drozej licza za certyfikat "na Europę", jak to się wyraził pan, taniej za taki "na Polskę".
Mam w zw. z tym pytanie: Różnica w cenie jest znaczna jak widac, wiec wolalabym wykonac badanie za 310 zeta - ale czy w takim razie ktos poza mną bedzie je poważał? I czy taki wynik nadaje się, żeby go zglosic do miedzynarodowej bazy danych? |
Quote:
Wynik badania PRA ważny jest przez rok, ale ponieważ w naszej rasie PRA nie stanowi poważniejszego problemu nie wymaga się jego powtarzania co roku, lub przed kryciem (jak np. wśród spanieli lub collie). Dlatego moim zdaniem płacenie kilkuset zł. za badanie które jest formalnie ważne przez rok jest trochę bez sensu. Lepiej poczekać na "akcję" w ZK. |
Quote:
|
zrob DM i dwarf. a pra mozes u weterinarzow w Pl spokojne zrobic, wilczak to nie colle, wystarczy jesli bardzo chces kilka raz w zyciu to zrobic i tyle.
|
Quote:
********** Teraz się zorientowałam, że mówimy chyba o dwóch różnych badaniach. To, które robiłam Lorce nie jest genetyczne, tylko sprawdzające czy oczy psa są "czyste" od PRA. |
Mówicie o dwóch różnych badaniach. Badanie genetyczne o którym mówi Anula robi się raz. Ale nie wiem czy się różnią prócz ceny i jakie mają poważanie...
To o którym mówi Rona można zrobić często na wystawach. Koszt do 100 zł, a wiele Ci wyjaśni. U wilczaków PRA praktycznie nie występuje... tylko w kilku liniach, gdzie najprawdopodobniej nielegalnie domieszano SWH... nie ma więc sensu przepłacać i robić badanie genetyczne. Na Twoim miejscu zrobiłabym Dwarf i DM (pomijam oczywiście HD i ED, które są oczywiste...), to w tej chwili najpoważniejsze choroby przed którymi możemy się bronić :) |
Nie jestem pewna ale wydaje mi się, że badanie DNA w kierunku PRA potwierdza nosicielstwo genu retinopatii, czyli odpowie na pytanie czy pies ma szanse kiedykolwiek zachorować.
Natomiast badanie kliniczne w kierunku PRA (badanie m. in. ciśnienia śródgałkowego) potwierdza czy choroba się już rozwinęła- czy są widoczne zmiany kliniczne. Dlatego badanie to ważne byłoby rok, ponieważ w ciągu roku może dojść do zmian w siatkówce. Czyli jeżeli pies ma pozytywny wynik na nosicielstwo genu PRA (potwierdzone badaniem DNA) można co roku robić badanie kliniczne aby dowiedzieć się czy mamy już zmiany kliniczne, jeżeli pies jest "czysty" takie badania można sobie darować bo choroba nie wystąpi. To nie potwierdzone dane, najlepiej zadzwonić do dra Garncarza i dopytać. |
Zrozumiec test DNA na DM
czy może ktoś przetłumaczyć post 34 http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?p=371784&langid=1
|
Mikael napisal:
zbadalismy mutacje genowa ktora zwiazana jest z rozwojem DM. W tym genie DNA sklada sie z dwoch mozliwych form (lub alleli). Allel ^G^ jest forma dominujaca co oznacza ze nigdy nie spowoduje DM. mozecie przyjac ze to jest ^dobry^ allel. Allel A jest czesciej spotykany u psow wykazujacych objawy kliniczne DM. Mozecie przyjac ze to jest ^chory^ allel podsumowujac Allel A jest zwiazany z DM, a G nie. Poszczegolny pies dziedziczy dwa allele (jeden od ojca i jeden od matki). sa trzy mozliwe wyniki:dwa allele A, jeden A i jeden G albo dwa G. podsumowujac: wynik moze byc A/A (affected), A/G (nosiciel) albo G/G (wolny) Badanie mikroskopowe rdzenia kregowego (po eutanazji) jest najlepsza metoda diagnozowania i potwierdzania DM. Nie mielismy mozliwosci zbadania probek rdzenia wszystkich psow zmarlych lub uspionych z powodu DM, ale w rdzeniach przedlozonych do badania gdy zmiany komorkowe byly zgodne z diagnostyka DM to psy mialy wynik testu DNA A/A z wyjatkiem dwoch przypadkow. Podsumowujac: wyniki G/G i A/G sa malo prawdopodobne ze rozwinie sie DM. Psy z A/A prawdopodobie beda pokazywac symptomy DM w pewnym wieku. Oddzielnym problemem do zbadania jest wyjasnienie czemu niektore psy A/A pokazuja objawy DM w wieku 7-8 lat, a inne zaczynaja pokazywac symptony w wieku 14-15 lat lub pozniej albo umieraja z innych powodow bez rozwoju stwierdzonych objawow klinicznych DM. Allel A jest bardzo czesty w niektorych rasach.W tych rasach nadmiernie agresywny program hodowlany eliminujacy moze byc destrukcyjny dla rasy z powodu eliminacji zbyt duzej czesci wysokiej jakosci psow co moze przyczyniac sie do obnizenia jakosci psow. Niemniej jednak DM nalezy traktowac powaznie.To fatalna choroba z nieprzyjemnymi konsekwencjami dla psa i bardzo nieprzyjemne doswiadczenie dla wlascieli opiekujacych sie nim. Dlatego realistyczne podejcie przy rozwazniu ktore psy powinny isc do hodowli bedzie przyjecie ze A/A i A/G to wady takie jak slaba linia gorna i nieprawidlowy chod.Trzeba przyjac ze psy A/A maja gorsza wade niz psy A/G. Hodowcy musza wtedy zrobic to co sumienni hodowcy zawsze robili: robic selekcje hodowlana materialu hodowlanego w swietle wszystkich wad i zalet. Stosujac takie podejscie przez wiele pokolen powinna znacznie zmalec czestotliwosc wystepowania DM jednoczesnie dazac do utrzymania lub poprawienia tych cech ktore przyczyniaja sie do roznorodnosci ras podsumowujac: zachecamy do uwzgledniania wynikow DM w programach hodowlanych, jednoczesnie hodowcy nie powinni przeceniac tych wynikow.Zamiast tego wynik testu na DM powienien byc jednym z czynnikow w zrownowazonym programie hodowlanym. wiecej tu ->www.caninegeneticdiseases.net/DM/testDM.htm |
Bardzo dziekuję Kasiu:)
A to tak ważne jest żeby każdy zrozumiał;-): Quote:
|
Quote:
|
Quote:
|
Tak całkiem na chłodno: w ostatnich kilkunastu miesiącach wyskoczyły nam w rasie "awarie" (moim zdaniem trochę zbyt rozdmuchane) z dwarfizmem i DM. A ilu kombinacji "złych genów" nie poznano, nie nazwano ? Obawiam się, że niezliczonej ilości...i jakoś żyjemy i nasze chodzące banki tych genetycznych kombinacji razem z nami, ku obopólnej radości:)
|
Szukając czegoś innego, przypadkiem trafiłam na ten stary wątek i pomyślałam że warto go odkopać w celach edukacyjnych 8) Na jego podstawie widać, że życie pisze niesamowite scenariusze, zupełnie nie do przewidzenia, stąd nie warto zaperzać się na zapas, nawet jeśli ma się ochotę komuś akurat "dołożyć" ;) :)
Padały pytania czy i dlaczego należy badać na DM nie tylko rodziców, ale i szczeniaki? Czy ważne są oficjalne certyfikaty, czy wystarczą same wyniki? Gdzie badać? Czy ukrywanie wyników badań ma sens? Argumenty, które tu padały dotyczyły możliwych manipulacji wynikami, prawdopodobieństwa wystąpienia mutacji, znaczenia certyfikatów, rzetelności badań i pozycji laboratoriów na rynku, sensu ujawniania lub nieujawniania wyników, kłamstw na temat samych badań, zdrowego rozsądku, itd. Nikomu nie przyszedł do głowy przypadek, że renomowane laboratorium może się po prostu pomylić i podać fałszywy wynik w formie pięknego certyfikatu! Nikt nie pomyślał i nie napisał, że trzeba badać szczeniaki, bo w ten sposób można wykryć błąd w badaniu rodzica! Po półtora roku dostępności badań genetycznych widać, którzy hodowcy w tym czasie przebadali wszystkie swoje psy i oficjalnie podali wyniki na swoich stronach, a którzy albo nie przebadali, albo trzymają wyniki.... no własnie, dlaczego nie podają, skoro podobno to "nie boli"?;-) Widać też, którzy właściciele podali wyniki swoich psów, a którzy trzymają je pod XXX w bazie Mijke. Pytanie, jaki sens ukrywać je nawet teraz, kiedy znanych jest tak wiele wyników krewnych, że w wielu wypadkach można je wydedukować? Z mojej strony szczególny szacun dla Eurysiów, za publiczne wyświetlenie pomyłki Laboklina i dla tych hodowli, które przebadały wszystkie swoje psy na DM, DW i podały oficjalne wyniki na swoich stronach lub/i WD. |
Mam takie pytanie... jak to możliwe, że pies, który w bazie figuruje jako DM/DM, ma córkę, która ma w bazie wpisany wynik "unofficial" N/(N) ?? :shock:
|
Quote:
|
Najpierw natknęłam się w bazie na te wyniki, a potem trafiłam na ten temat.
|
Quote:
To jest dobre w DM - wynikow nie da sie podrobic, a ludzi oszukac. Bo zwykle szybko to wychodzi... ;) |
All times are GMT +2. The time now is 13:52. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org