![]() |
Tak sobie czytam, bo temat interesujący. Nie znam, ale podziwiam Cię Fori-Anko. Sam mam 3 psy w tym jedną Znajdkę, ale obawiam się, że nie byłbym zdolny do takich poświęceń dla żadnego z nich.
Chciałem jednak nawiązać do dwóch wątków Twojej wypowiedzi Quote:
Druga sprawa dotyczy Quote:
Z góry dzięki. |
Pierwsza z rzeczy zbagatelizowanych, to: - daję jeść, stawiam miskę i chodzę po domu, pies idzie do miski, je albo tylko stoi przy żarciu, i zaczyna śledzić mnie wzrokiem ze spuszczonym łbem. Nic więcej tylko obserwacja, zero mruczenia, szczerzenia tylko śledzenie wzrokiem – kiedyś to ignorowałam na zasadzie „odwal się, nie interesuje mnie twoja miska, i jedz, bo zaraz wychodzimy”.
Teraz, gdy zdarza mu się spuszczać łeb i zaczyna mnie śledzić odwołuję go do kuchni, wyciągam jakiś smakołyk, wspólnie idziemy do miski, w której gmeram ręką ze smakiem a pies stoi obok i spokojnie czeka, ale nie stawiam miski na ziemi i nie odchodzę tylko karmię z ręki. Następny posiłek też z ręki a potem przy kolejnych powrót do żarcia ze stojącej spokojnie miski. - pies leżał na łóżku a ja chciałam żeby zszedł, dawniej go ściągałam za obrożę jak mruczał Pierwsza różnica to ja mu pozwalam wejść na łóżko i to ja tylko komendą każę mu z niego zejść w dowolnej chwili. Nie dopuszczam już do sytuacji, że może burczeć, bo on ma ochotę poleżeć i nie ściągam go za obrożę. - na spacerach nie szarpię się z nim, bo po prostu unikam konfrontacji z innymi psami, idąc łukiem po trawniku. Mnie jest łatwiej on się nie nakręca, i jak grzecznie za mną podąża i już nie odwraca się do obcego psa to dopiero wtedy chwalę Wydaję komendę, że ma zostawić innego psa, ale pochwała ma miejsce dopiero po odejściu i dłuższej chwili a nie od razu jak się od obcego psa odwróci, dzięki czemu doszliśmy do etapu, że odchodzimy i bury patrzy na mnie i czeka na pochwałę, tracąc zainteresowanie obcym psem Moją czujność uśpiło przekonanie, że 3,5letni pies to pies już ułożony, gdzie trzeba tylko powtarzać to, co już umie, dodawać nowe elementy, ale skoro jest przyjacielski, ufny i kontaktowy to, że to już się nie zmieni. Dostałam w darze, wypracowałam – nie ważne, po prostu mam dobrego, spokojnego psa. I teraz już wiem, że właśnie wtedy nie powinnam mu odpuszczać, pozwalać na zrywanie komend, na burczenie na łóżku, czy hipnotyzowanie mnie wzrokiem. Szalenie trudno jest uporać się z tym psem, gdy jest się singlem, bo nie zawsze starcza siły, ochoty a czasami motywacji żeby zrobić z psem coś więcej. Dużą stratą w życiu pyśka był brak kontaktów z innymi psami. W okresie szczenięcym chorował i zabawy z innymi kończyły się kolejnymi problemami zdrowotnymi, bo łapał wszystko. Później jak już mógł się bawić, to z kolei jako samotnik nie umiał nawiązać kontaktów i albo stał jak sierota, albo przeskakiwał na tryb obrony. Dopiero teraz dzięki rudemu, nadrabia szalone zabawy, fizyczne zmęczenie, radość z zagryzania. Przy szczerych chęciach sama nie dawałam rady zapewnić psu takiej dawki radości, ruchu i zmęczenia fizyczno-psychicznego jak inny pies. ps Czy powyższe zaniechania, błędy musiały doprowadzić do naszej sytuacji nie wiem. Czy to oznacza, że tak będzie u innych też nie wiem. Wiem, że u nas owoce były niedobre, zemściły się okrutnie i pomimo że wyglądają na drobiazgi wystarczyły do wywrócenia naszego świata. Ale czy nie z drobiazgów składa się całe życie? |
Quote:
A dzieki temu co napisalas sie upewnilam z tym ze lepiej komenda lub smakiem go sciagnac z kanapy niz sila za obroze. Takze ze swojej strony dziekuje. |
To bardzo cenne co napisałaś Aniu i chwała Ci za to. Bo z tego jasno i wyraźnie widać, że te podstawowe, choć najtrudniejsze zasady, czyli związane z najbardziej pierwotnymi instynktami psa (obrona miski, kości, zajmowanie terytorium, itd.) powinno się wypracować jak najwcześniej po przybyciu szczeniaka do nowego domu! Im wcześniej, tym lepiej!
Nawet nie dlatego, że potem się nie da, bo sama wspaniale udowodniłaś, że jest to możliwe, tylko dlatego, że o wiele łatwiej wywalić z łóżka, kanapy, pokoju ew. odsunąć, przesunąć lub skarcić 7-8 kg zwierzę, niż 30-40+. :twisted: Ustalanie reguł odbywa się szybciej, sprawniej i relatywnie bezboleśnie (nie licząc sponiewieranych przez "szpileczki" rąk. :rock_3). Właśnie dlatego radzenie sobie z problemami związanymi z dojrzewaniem jest tak trudne - pojawiają się gdy psisko jest już duże i silne, do tego włączają się hormony nad którymi młode nie do końca panuje. Po prostu trzeba cały czas pamiętać, że każdy, nawet najmniejszy problem wychowawczy, rozwiązanie którego odłoży się na później (nawet z uzasadnionych powodów, jak np. choroba), wraca po jakimś czasie ze zdwojona, lub potrojoną siłą. Zresztą z dziećmi też tak jest, tylko dzieci nie mają takich wielkich zębów jak wilczaki. :p:twisted: |
Dzisiaj rano miałam do wpisu Krzyśka stosunek ambiwalentny: z jednej strony wydawało mi się nietaktem pytać Cię o doświadczenia /zapewne są nadal "rzeczy", które bolą../, a z drugiej miałam wiele pytań, które chciałam zadać.
Dziękuję, że odpowiedziałaś -Twoja wiedza jest ważna dla nas wszystkich....i wcale nie tylko dla nowych Opiekunów... Foras udowodnił, że dojrzały pies ma jeszcze wiele do pokazania.... Nie będę się tym razem rozpisywać, bo jasno widać że czeka mnie wiele pracy.... Pokazałaś mi /wręcz wytknęłaś ślepemu/, co robię źle i jak to naprawić... że zaufanie to nie wszystko.... że konfrontacja i próba sił cały czas jest. I te wielkie zęby też. Dziękuję Fori. Z całego serca życzę Wam powodzenia i samych dobrych dni. .... Avgrunn -z Twoją determinacją wszystko się uda! Są na to namacalne dowody! ..... |
Dzięki za odpowiedź. Czyli jeżeli dobrze zrozumiałem jest to pójście w kierunku ja jestem przewodnikiem, ja karmię- ja wymagam a nie ja jestem alfą i pokażę ci poprzez glebę itp. kto tu rządzi. Kiedyś słyszałem jak psi trener na podobne pytanie odpowiedział- A czy będziesz walczył z glonojadem o przywództwo w Twoim akwarium? :) Oczywiście to pewne spłycenie, ale chodzi o kierunek.
Jeżeli chodzi o zabawę z psami. Po przygarnięciu Znajdy, Tabris w moment zrobił się spokojniejszy i nieco bardziej usłuchany ;). Wydawało mi się, że zapewniam mu sporo ruchu, ale jak patrzę jak czasami przez kilka godzin psy potrafią się ganiać i tarmosić po podwórku... Teraz kilka rzeczy które ja robię żeby mieć usłuchanego psa, jeżeli ktoś uważa, że coś jest nie tak to proszę o uwagi. - szkolenie, niestety przyznaję się nieregularne - wyjście z klatki dopiero na komendę, niestety cały czas jeszcze muszę nad tym pracować, zagradzam mu drogę łapiąc za kufę - dojście do furtki na smyczy, zostań, tworzenie furtki, powrót po psa - nie pozwalam mu kłaść na sobie łapy (kiedyś usłyszałem, że to może być sygnał "jesteś mój" ;)) - nie pozwalam Tabrisowi urządzać scen zazdrości, kiedy np. głaszczę Znajdkę-fe, łapię za kufę, staję pomiędzy nimi, wkładam rękę pomiędzy ich pyski, czasami mi się zdarza podciągnąć Tabrisa do góry żeby wypluł Znajdę - na łóżka nigdy nie wchodził - jeżeli jest na mojej drodze to przepycham go lekko, chyba że leży to mówię uciekaj - wskakiwanie, łapanie zębami za niesione torby i zakupy- fe no i czasami kolano jeżeli jest zbyt namolny - z miską nigdy za bardzo nie kombinowałem, tylko otwieranie klatki i dorzucanie (pierwszy trener u jakiego byłem na szkoleniu uważał, że pies przy misce powinien mieć spokój, on zawsze zostawiał psy z jedzeniem- nowofunlandy i owczarki) - no i największy jego feler, głaskanie, dotyk nigdy nie było dla niego w pełni relaksujące, niby jest mu ok. podchodzi do miziania (przed każę mu np. usiąść), ale nie jest odprężony i po skończeniu takich pieszczot lubi wyskoczyć i kłapnąć przed twarzą teraz jest już lepiej no ale musiałem tak jak w przypadku wskakiwania użyć metody kolanowej niestety (jeżeli ktoś ma wytłumaczenie takiego zachowania i co z tym fantem zrobić to będę bardzo wdzięczny) To chyba wszystko. |
Quote:
Pocięłam Twoją wypowiedź, bo zostawione elementy mi się łączą. Te Twoje zasady, to -wybacz- jak żywcem wyjęte z przewodnika o dominacji:( Niestety-nie gwarantują kompletnie niczego poza niepotrzebnym spięciem się w sobie człowieka lub psa. Trudno byłoby mi to wytłumaczyć gdyby nie dzisiejszy post Fori o zauważaniu ledwie widocznych sygnałów. O ile rozumiem, że nie życzysz sobie psa na łóżku, czy w siatkach pełnych zakupów, o tyle nie rozumiem tego przeganiania psa, bo właśnie znalazł się na Twojej ścieżce. Widziałam kiedyś to w realu i przyznam, że to był przykry widok ('przejdź, bo ja teraz TU chce wyciągnąć nogi'). Nie wiem, może mamy po prostu inne podejście do psa, ale dla mnie to nie fair wywalać z miejsca odpoczywającego-było, nie było-członka rodziny. Poza tym to jest odmawianie psu prawa do pełnego relaksu, pies śpi, odpoczywa....i musi być czujny, bo komuś za chwilę będzie przeszkadzał. I wydaje mi się że ten dryl jest Waszym wrogiem we wzajemnych relacjach i może być tak, że Tabris nie czuje się przy Tobie pewnie i bezpiecznie, że dotyk znosi, bo musi, ale nie jest to dla niego ani relaks, ani przyjemność. Może w tych wszystkich regułach zabrakło miejsca na zwykłą, prostą przyjemność bycia razem i umiejętność okazywania jej sobie wzajemnie? p.s. pisze to z perspektywy właściciela psa, który nie jest nadmiernym pieszczochem, ale potrafi sam się o pieszczoty upomnieć (byle nie za długo:)) i pokazywać, że sprawiają mu przyjemność. |
oj to my mamy bardzo luzackie podejscie w tych codziennych sprawach.
A gdyby Urciowy nie lubil miziania to byloby strasznie, poza tym nie wyobrazam sobie, ze do miziania kaze psu podejsc, potem usiasc, poglaskac i do widzenia, u nas jest to spontaniczne i glupkowato :D , tak samo jest z reszta psow, wszystkie sa okropne pieszczochy. Ale nic samo sie nie wzielo. |
Odniosę się tylko do tych punktów, co do których czuję się na siłach cokolwiek doradzić
Quote:
Quote:
A na serio; nie sądzę, że samo kładzenie łapy może doprowadzić do jakichś konfliktów; zakładając oczywiście, że wszystko między Wami "gra i buczy". Połóż mu też, jak Ci żal. ;) :D Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Łowca tak właśnie kłapie przed twarzą, gdy Kaja go "zmusza" do miziania, ale ona to robi w pełni świadomie, a on w "pełni na niby".:twisted: Edit; o, właśnie; avgrunn fajnie napisała o mizianiu; jakby ktoś "z zewnątrz" zobaczył co Łowca i my wyprawiamy, nieźle by się zdziwił. :D :D Ale poważnie; dla nas to wielka radość, bo na początku do dotyku podchodził z wielką rezerwą. |
Krzyśku,
To teraz ja mam prośbę - opisałeś jak postępujesz Ty jako Alfa, napisz jak na to reaguje pies, po kolei na wychodzenie z klatki, łapanie za kufę, przepychanie i przeganianie ... Nie chcę Ci dokopać interesuje mnie tylko i wyłącznie reakcja psa, chowa ogon, stawia sierść, łypie spode łba? jest płochliwy czy dąży do konfrontacji? Z własnych doświadczeń wiem już, że ma być konsekwentnie, od początku do końca stanowczo i z jasnymi zasadami ale bez konfrontacji |
Krzysiek-ja mam pytanie do Ciebie, nie korci Cię żeby choć smyrnąć Tabrisa, jak jest blisko? Na spacerze, w domu...takim krótkim gestem, jakby po prostu dłoń zahaczała o psa, bok, zadek, głowę, ucho?
Są psy, które nie są pieściungolami, ale nawet te, które z początku kontrolują ludzkie ręce i ich unikają, po takich 'przypadkowych' dotykach zaczynają ich szukać więcej. Pytam, bo tak się zastanowiłam i ja z automatu ciągle gdzieś dotykam Cheya: przy zakładaniu i zdejmowaniu obroży czy smyczy-jest smyr za uchem lub po szyi. Gdy przechodzi obok - smyr po grzbiecie, zadku...nawykowe jest to tak, że na naszych spacerach zaczęłam tak smyrać wszystkie wilczaki, które akurat przechodzą obok. Żaden nie protestuje :) Taka krótka pieszczota nie wymaga od psa niczego, trwa sekundę i nie wytrąca nikogo z równowagi, a chyba ma podobne znaczenie co gadanie do zwierza. Zaznaczamy 'bycie razem'. Psy też się o siebie ocierają, w przelocie dadzą liza po pysku, w domu przytulają....dotykają się i jest to przejaw zawsze sympatyczny:) Takim sztandarowym przykładem pokazywania 'bycia razem' jest wzajemne iskanie się małp:p p.s. w szkoleniu mamy nagrodę socjalną (pisał o tym netah), która polega m.in właśnie na pieszczotach. Ale żeby to było nagrodą-pies musi to lubić:) |
Quote:
|
Mnie mowia ze za bardzo miziam Urcia, wiec troche sie powstrzymuje, ale ciezko jest
Quote:
|
Quote:
|
O tym pisalam w 188 poscie jak karmilam zeby pozbyc sie burczenia szczeniora.
|
Quote:
|
Dzięki za wszystkie odpowiedzi, chociaż wyszedłem trochę na jakiegoś zamordystę ;). Mała uwaga, te moje sposoby odnosiły się do części mojego życia z psami, to nie jest tak, że ja tylko chodzę, przeganiam je z miejsca na miejsce i ustawiam po kątach. Bywam też miły i spontaniczny- czasami :).
Gaga- nie ruszam psa kiedy śpi, właściwie sytuacja z leżeniem ma miejsce kiedy leży przed drzwiami a ja chcę wejść do domu, no ale chyba Ty też nie czekasz wtedy, aż się psina wyśpi ;), a i próbuję też czasami podczas spaceru go dotykać, na początku nawet dostawał za to nagrody Avgrunn- zazdrość u Tabrisa co do Znajdki polega na podbiegnięciu do niej kiedy ją głaszczę i gwałtownym zglebowaniu lub złapaniu za łapę, aż ta piszczy. Nigdy się tak ostro nie zachowuje jak są same. Fori- reakcje Tabrisa na reprymendy to najczęściej skulenie na moment uszu, wyciągnięcie języka, czasami polizanie mnie, odskok no i na koniec czasami pozycja "a może się pobawimy" ;). Nigdy nie burczał na nikogo z rodziny (poza razem, ubiegłego lata, kiedy znalazł w lesie padlinę, ale rozwiązałem to chyba dość dyplomatycznie :)), nie jeży się, nie usztywnia. Reakcja, której nie lubię a zdarzała się w sytuacjach np. złapałem psa za obrożę i spróbowałem przeciągnąć- to bezbolesne łapanie zębami za rękę lub wywalenie się i łapanie, ale teraz już wiem kiedy on to robi i unikam takich sytuacji. Jeszcze raz dzięki za odzew. |
Quote:
|
Quote:
Dla mnie po prostu Twoje słowa oznaczały zasadę, że jak pies leży na naszej drodze, to nie przechodzimy nad nim, obok niego, tylko obowiązkowo przeganiamy. Ale skoro mamy wyjaśnione, to okej;) |
Nie uważam nikogo za zamordystę, ale nasunęła mi się taka refleksja. Większość z nas stara się radzić sobie z psem, korzysta z pomocy szkoleniowców i wierzy, że postępuje dobrze, że to, co robi jest słuszne.
Jestem pod wrażeniem, że Krzysiek opisał jak postępuje z psem, podał sporo wątków i na fali skrótów myślowych można je różnie zinterpretować. Zostawmy z boku interpretację czy postępuje słusznie, jeśli to możliwe skupmy się tylko na hasłach, bez wnikania w dalsze wyjaśnienia, zostańmy przy tym wątku: Quote:
Ja zawsze kładę swoją drugą dłoń na jego łapie – moje zawsze na wierzchu;) a przy okazji wymieniamy dotyk, emocje, przechodzimy w stan zabawy, albo wywrotki kołami do góry. Na fali tej zabawy uzyskałam komendę „daj brzuszek” i mam dwie pieczenie na jednym ogniu – pieszczotę i niezwykle istotną i czasami potrzebną komendę. Quote:
Jeżeli pies leży na mojej drodze to go omijam, chodzę nad nim i nawet celowo robię to o kilka razy więcej. Po co? Żeby się przyzwyczaił do mojej wszechobecność, do tego, że przechodzenie obok, dotykanie, muśnięcie nogą to nic złego, że stopy pomiędzy łapami czy blisko brzuszka to normalność. Owszem są sytuacje, kiedy go wypraszam z jakiegoś pomieszczenia i każe siedzieć w przedpokoju, bo mi ewidentnie przeszkadza w tym, co robię, ale jak skończę to dostaje pochwałę, smak, miziańsko albo spacer jako nagrodę za cierpliwość i posłuszeństwo – zwłaszcza, jeśli robię coś w kuchni a to pachnie, skwierczy, bulgocze. Quote:
To z kolei zamiast kolana zastąpiłam nagrodą za czekanie aż rozpakuję zakupy, wchodzę z psem do kuchni, siatki na stół do psa komanda siad i rozpakowuję. Na koniec zawsze dostaje smakołyk, więc cierpliwie czeka nie skacze po mnie, siatkach, stole, bo jak tak robi to siedzi za zamkniętymi drzwiami i nic nie dostaje. Quote:
Polecam post Dory 188 z jedną zmianą przy dorosłych psach, ja siedziałam na krześle, tak, aby mój wzrok był ponad głową psa. Nabierałam garść jedzenie z miski i dawałam z ręki, potem kolejna garść – gdy pies chciał ominąć rękę odsuwałam miskę i znowu jedzenie z ręki. Kolejny etap to trzymałam rękę w misce a jadł sam z miski, co jakiś czas gmerałam w niej, a dopiero pod koniec jedzenia stawiałam miskę na ziemi. Kolejny krok - całe jedzenie z miski stojącej na ziemi, ale ja stoję niedaleko, potem zaczynam chodzić po pokoju… I tak zszedł nam rok;) Quote:
Ja wykorzystałam drugiego psa, do powrotu do pieszczot. Rudy biegł na przytulańsko, to go zachęcałam „chodź pogłaskam psa”, miźnęłam go i zanim bury zdążył do nas dobiec aby „wtłuc” małemu wydawałam kolejną komendę „idź się pobaw”. Unikałam w ten sposób złości i zazdrości, a na hasło ”chodź pogłaskam psa” pierwszy przychodził bury, a potem w swej łaskawości zezwalał na głaśnięcie młodego drugą ręką. Proszę nie traktować tego, co napisałam ani jako wymądrzania się ani jako instrukcji obsługi psa. W czasie, gdy borykałam się z problemami brakowało mi czasu na szperanie po forum, i znalezienia właśnie takich zebranych w jednym miejscu uwag. Zasygnalizowane postępowanie właściciela, zachowanie psa i sposobów rozwiązania danej sytuacji. Marzy mi się takie kompendium wiedzy uzupełnionej o doświadczenia hodowców, opiekunów starszych czy kilku psów. Różne psy, różni opiekunowie, różne drogi, ale jeden cel – dobre i spokojne życie stada. |
All times are GMT +2. The time now is 21:33. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org