|
Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
09-02-2007, 22:44 | #161 | |
VIP Member
|
Quote:
__________________
|
|
09-02-2007, 22:48 | #162 | |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
Przytulak jeden |
|
09-02-2007, 22:49 | #163 |
VIP Member
|
Stara sie stara.. jakby to bylo: ranking debesciarskich wyczynow bez udzialu Cheitanka?? To by jakies niepelne bylo.. "jak czegos cwierc albo pol " ;D
|
09-02-2007, 23:43 | #164 |
Tmave Zlo
|
Liście są całe. Tyle, że z dala od rododendrona.
No i mamy nowy wzór na drzwiach od szafy. Jest postęp, bo ostatnio nie miałam drzwi. Swoją drogą dziwne. Sucz - chodziła ostatnio ze mną do pracy. Regularnie. Spodziewałam się widocznych znaków protestu gdy znów została sama. A tu nic. Tzn. wszystko w normie. Posłanie wyjęte, szafa otwarta. Ale kontakty mam. I w ogóle mam jeszcze przedpokój.
__________________
|
09-02-2007, 23:51 | #165 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Za to my przyzwyczailiśmy się już do interesujących trójwymiarowych wzorów wokół klamek... najzabawniejsze, że ich w ogóle nie zauważamy, tylko niektórzy znajomi dyskretnie pytają kiedy będziemy odnawiać stolarkę... |
|
10-02-2007, 00:04 | #166 | |
VIP Member
|
Quote:
Ostanio udoskonalil swoje perfidne podchody,,, jak tylko go dotkniesz, delikatnie chocby to natychmiast wlacza sie merdolenie ogonem.. i wez takiemu cos zrob !! |
|
22-03-2007, 00:11 | #167 |
VIP Member
|
Zadanie matematyczne z treścią
W pokoju stoi szafa z ubraniami, permanentnie otwierana przez wilczaka, w celu innego ułożenia ubrań. Na drzwi szafy została zamontowana zasuwka (pionowo). Ludzie, którzy zamontowali zasuwkę cieszyli się, że oto wykonali skuteczne zabezpieczenie szafy. Pewnego dnia ludzie zastali otwartą szafę (wyjątkowo zawartość pozostała nietknięta) Pytanie: ile czasu potrzebuje dwuletni wilczak aby nauczyć się jak się ową zasuwkę otwiera? J I pytanie drugie: co chciał pokazać wilczak pozostawiając otwartą szafę z nienaruszoną zawartością? |
22-03-2007, 08:12 | #168 |
Senior Member
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
|
Odp. na py. nr 1: W przypadku Cheya to były dwie lub trzy minuty. Tzn. "Co to jest?" "Aha trzeba to spróbować zębami.... O można to przesunąc ryjkiem do góry.........Aaaaa Otwarte...!!!"
Odp. na pyt. nr 2: " I tak wszystko otworzę..... Ale już jestem na tyle dorosły że mogę powstrzymać się od robienia porządków.... zebyscie o tym pamietali.." |
22-03-2007, 08:21 | #169 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Banalne.... Chodzenie po ścianach, żeby zrobić Wam porządek na pawlaczu było ambitniejsze...
Odp na pyt. 2: "A co im będę robił porządek, niech sobie sami zrobią", albo... Chey usłyszał zgrzyt klucza w zamku - po prostu nie zdążył :P |
22-03-2007, 09:26 | #170 |
VIP Member
|
Hmm, wyglada na to, że Chey ma zrobiony bardzo dobry PR
Niestety, musze stwierdzić że rozbrojenie zasuwy zajęło mu nieco więcej czasu- bo aż miesiąc Albo inaczej... nie chciał nas załamywać i odczekał stosowny czas Ronka.. chodzenie po ścianach to pikuś w obliczu wyjęcia drzwi z zawiasów i przestawienia ich pod inną ścianę na szczęście tak spektakularne ekscesy mamy już a sobą (aż czasem mi tęskno za tymi niespodziankami) |
22-03-2007, 09:53 | #171 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Diagnoza Leszka: 'Chey chciał Wam pokazać że jest inteligentny i że tej jego inteligencji nie doceniacie montując jakieś głupie zasuwy'
Spróbujcie mu raczej wytłumaczyć, że szaf się nie otwiera.... Podejrzewam, że jak zechce zrozumieć, tzn. gdy go stosownie umotywujecie - to pojmie... :P |
22-03-2007, 13:33 | #172 |
Gorthan's WeReWoLf
|
Załóżcie kłódkę i schowajcie kluczyk
Zobaczymy co wtedy wymyśli.... Może to być bardzo ciekawe doświadczenie dla Cheya. |
23-03-2007, 09:27 | #173 | |
VIP Member
|
Quote:
|
|
03-04-2007, 14:57 | #174 |
VIP Member
|
Kolejne maluchy dopiero odrastaja od ziemi, temat wiec chwilowo odetchnal, wiec w przerwie wrzuce sobie male podsumowanie
M.in dla tych ktorzy nad wilczakiem sie zastanawiaja Od razu przyznam, ze rozumiem komentarze pt "straszycie wilczakiem" ale to jest po cos. Dlaczego? Ano dlatego, ze czekajac na naszego wymarzonego maluszka, ogladajac zdjecia, cieszac sie ze ta cudowna chwila nastapi juz za moment, zupelnie nie przyswajamy, ze sprowadzamy sobie do domu oprocz ogromnej radosci rowniez: non-stop latanie na mopie, pilnowanie sprzetow w domu a pozniej ogladanie efektow pomyslowosci naszego szczeniaczka. Zgadzam sie, ze ten okres mija ale pierwszy rok bywa naprawde "atrakcyjny" . To nie dzieje sie od pierwszego dnia, atrakcje sa stopniowane i rozna jest ich sila razenia Pozniej oczywiscie spijamy ten wymarzony miod, wiemy po co chcielismy wilczaka.. ale to POZNIEJ Wracam wiec do tematu bo...nie, nie Cheitanek chwilowo postanowił zostać aniołkiem .To nie o nim Zastanowiło mnie jedno... Ci co nie mieli jeszcze wilczaka twierdzą jakoby opisywane "kłopoty wychowawcze" świadczyły o zupełnym braku talentów wychowawczych przewodnika. Mielismy juz tu dyskusje i takie zarzuty ze strony osob, ktore pozniej... no delikatnie mowiac okazaly sie byc wyjatkowo nieodpowiedzialne (do tego stopnia, ze pies musial zmienic dom) Oczywiście nie jest miłe gdy ktoś beztrosko rzuca na nas pogardliwe epitety, zupelnie nie znając sytuacji. Mnie juz dawno opadły rece na wypisywane peany na czesc genialnych, internetowych psow i ich rownie genialnych przewodnikow. Nie chce mi sie juz tlumaczyc, dlaczego przechodziłam przez takie a nie inne klopoty wychowawcze (wszystkie zreszta opisane w blogu) , nie chce mi sie odpierac zarzutow stawianych przez chodzace idealy...ja tam idealem nie jestem i takich aspiracji nie mam Pies jak pies - raz wlacza demo a raz sam sie prosi o zalozenie induktora, kolcow i drutu kolczastego na raz ... A rzedczywistosc obnazajaca czasem nieposkromiona fantazje autora laurek bywa...dosc szokujaca Ale czasem wesoło sie robi jak sie trafia przypadkiem, w sieci jakąs "perełkę" , ktora wywraca wszystkie dotychczas kute w kamieniu prawdy objawione I oto proszę: tu i ówdzie na temat wilczaków wypowiada sie niejaka Tessciowa, podobno zajmująca się szkoleniem, ktora twierdzi :"Dla mnie takie opowieści (szczególnie opmawiane i opisywane szeroko) nie są powodem do dumy lecz porażką wychowawczą" (temat dotyczy wlasnie tego, tu watku, gdzie wymienione zostaly zniszczenia dokonane przez nasze pomyslowe stwory ) ... i nagle, ta sama osoba pisze na jakimś forumpozwalam sobie zacytować, jako że moje wypowiedzi z innych list były cytowane bez pytania mnie o zgodę): " Psami zajmuję się w sumie już 15 lat, kawała czasu. Nadmienię tylko, że pracuję z psami zawodowo. (...) W domu mam 11 letnią sukę ON. Świetna baba z niej Jak się rodziła to ją odbierałam więc jestem z Nią bardzo związana. Ostatnio jednak suczydło postanowiło zacząć niszczyć w domu. By było śmieszniej wybiera, z wyjątkiem 4 żarówek, przedmioty mojego męża. Zanosi je na posłanie i niszczy. Problem polega na tym, że za chiny nie mogę wytłumaczyć mężowi, że to właśnie On nakręcił taką sytuację. Suczydło uwielbia wyżerać kotu z miski jedzenie, a dodatkowo przyzwyczajona jest do bardzo regularnych posiłków, jeśli nie ma michy czasem zdaży jej się rozciągnąć zawartość kosza na śmieci. No i tu klops. Mąż jak wraca, to już przed drzwiami zastanawia się co Ona zmalowała i w efekcie wchodzi do domu nabuzowany. Pies to czuje i przyjmuje pozycję uspokajającą - leży, głowa w bok, uszy po sobie - czyli stresik. Koniec końców, gdy zostaje sama a wie, że mąż wróci, to wybiera Jego rzeczy i niszczy w ramach odreagowania stresu. No i świetnie tylko jak ja mam mu to wytłumaczyć?? Nie mam pojęcia co teraz zrobić, przecież męża ni wymienię. Zastanawiam się nad powrotem do klatki przewozowej. Wtedy mąż by spokojnie wchodził do domu, pies byłby rozluźniony i mniej zestresowany. Hmm.. nie mam pomysłu. Może coś podsuniecie." W ramach komentarza napisze tylko, ze pies to istota kierujaca sie instynktami i nie jest niczym zlym popelnianie bledow wychowawczychprzez czlowieka, kazdy je popelnia i inna opcja nie istnieje Ale troche glupio ferowac wyroki oskarazajace i jednoczesnie samemu borykac z podobnymi problemami. Dodatkowo smieszne, ze problemy dotycza z jednej strony amatorow z mlodymi wilczakami a z drugiej "zawodowca" z wiekowym ONem... Osobiscie uwazam, ze szczere napisanie o problemach moze nam tylko pomoc a potem dac radosc z pokonania klopotu dzieki pomocy innych. Dlatego zawsze szczerosc w tym temacie byla dla mnie wazna... ja wiele raz otrzymalam pomoc i rady, nie tylko ja. Dlatego lubie to poczucie "wspolnoty" bo na ogol wybryki wilczakowe sie powielaja i latwiej z nimi cos zrobic korzystajac z czyjegos doswiadczenia |
04-04-2007, 12:43 | #175 |
Member
|
Gaga, badz wyrozumiala dla ludzi. Mialas juz w swoim zyciu 2 ONy i 2 mixy, ktore z tego co wiem, nie zniszczyly nic, a na pewno nie byly tak tworcze jak Chey . My tez mielismy w swojej historii, pomijajac osiem wilczakow, dwa ONy, pekinczyka i kundelka, gdzie zaden nie przejawial takiej inwencji jesli chodzi o przemeblowania, jak nasze pozniejsze wilczaki - tez myslelismy, ze w zyciu nic nas nie zaskoczy. Zreszta nie tylko nas. Pamietam pierwsze szkolenie Boltona w Polsce. Szkolacy nas, emerytowany policjant z Sulkowic, powiedzial ze w zyciu spotkal dwa tak twarde psy: Bola i za swojej mlodosci ONa na szkole. A szkolil nie tylko jako policjant, ale przez lata prowadzil szkolenia w ZK.
Nic tak nie uczy, jak wlasne bledy, a z drugiej strony widac, ze niektore bledy sa typowe i tylko wiadomosc o nich pozwala im zapobiegac. Dla jednego opowiesc o tym, jak pies przekrecil klucz w zamku, wszedl do kuchni, otworzyl sobie lodowke, ukradl szynke i jeszcze po sobie posprzatal zamykajac lodowke jest niczym innym jak opisem niesamowitej inteligencji tych psow Zadna chyba rasa im w tym nie dorownuje. Jedynie osoba traktuja psa przedmiotowo, dla ktorej jest on jedynie maszynka wykonujaca komendy "siad" i "waruj" nie bedzie w stanie tego dostrzec. Dodatkowo opisy takich sytuacji pozwalaja innym na niedopuszczenie do podobnych sytuacji. Zawsze lepiej byc milo zaskoczonym niz wierzyc wypowiedziom, ze wilczak nigdy nic nie zniszczyl, a poza tym to papus, lezacy na kanapie i wychodzacy jedynie za potrzeba, a potem oddac wilczaka, bo zdarzylo sie mu cos zniszczyc. Niestety historie lubia sie powtarzac - osoby, ktore nigdy nie mialy zadnych problemow ze swoim CzW, ktorym pies nigdy nic nie zniszczyl, zwykle po roku, poltora psa najzwyczajniej oddawaly. Zreszta co sie dziwic - przez ten czas pisaly poematy o wyjatkowosci swojego psa, a teraz nagle musialyby napisac: wybaczcie, ale nie daje rady. Choc rzeczywiscie jest jeden przypadek, gdy wilczak rzeczywiscie NIGDY nic nie zniszczy: jesli od malego wrzucimy go do kojca lub zamkniemy w klatce i bedziemy zabierac z zamkniecia jedynie na spacer, wtedy pies rzeczywiscie nic nie zniszczy... tylko nie mozna sie potem dziwic, ze pies poza klatka bedzie chodzil z ogonem na brzuchu. Wtedy niektorzy szkoleniowcy pochwala nas za to, ze sie zapobiega, ale dla mnie wlasnie to bedzie porazka wychowawcza... A tak na powaznie to porazka wychowawcza moze byc jedynie sytuacja, gdy ktos jest swiadomy jakiegos problemu, zapobiega mu, a mimo to pozwala na jego wystapienie. W przypadku ludzi, ktorzy wilczaki maja zwykle pierwszy raz w zyciu i nie sa szkoleniowcami mozemy mowic jedynie, ze popelnili blad wychowaczy i od szkoleniowca oczekiwalbym, ze udzieli wskazowek lub poradzi, a nie ze bedzie wysmiewal, krytykowal, bo nie tego od szkoleniowca sie oczekuje. Zreszta trzeba pamietac, ze kazda rasa ma pewna charakterystyke, typowe dla niej cechy. Wilczak zostal stworzony jako rasa BARDZO aktywna, o silnie rozwinietym instynkcie stadnym. Oczywiscie osoba posiadajace ospalego wilczaka czy tez takiego, ktory swojego przewodnika nie uwaza za czesc stada nie bedzie tak glosno manifestowal swojej "wewnetrznej tragedii", jaka jest rozstanie z wlascicielem. W naturze oczywistym jest, ze wilk, ktorego opusci stado spada na znacznie gorsza pozycje i wlasnie mocny instynkt stadny dba o to, ze wilki, jak i wilczaki garna sie do bycia caly czas ze swoim stadem. Dlatego tez dziwi, gdy ktos widzi w tym porazke wychowawcza. Jest to nastepstwo naturalnego dazenia wilczakow i mozna tego oduczyc jedynie poprzez dlugotrwale tlumienie tych naturalnych popedow. Oczywiscie rozumiem, ze wlasciciel pozbawionego naturalnych instynktow ONa moze tego nie zobaczyc. Ale coz... tylko krowa nie zmienia zdania.
__________________
"It's too bad that stupidity isn't painful.” Anton LaVey |
04-04-2007, 23:18 | #176 | |
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Location: Gdynia
Posts: 203
|
Quote:
Sama popełnilam rozne bledy wychowawcze, ale tak jak piszesz Przemku - najwazniejsze by wyciagnac odpowiednie wnioski i ich w przyszlosci nie popelniac. Przez moj dom przewinelo sie pare psiakow, natomiast 2 lata temu wymarzony od wielu lat owczarek belgijski okazal sie niezlym kombinatorem i obserwatorem Co prawda konkretnych rzeczy nie miałam zniszczonych, ale niektóre pomysły suczyska przyprawiały mnie o kolatanie serca. Bo kto by pomyslal, ze np. pies wpadnie na pomysl przenoszenia cukru i maki z kuchni do duzego pokoju ? Dokladnie tam gdzie opakowanie sie rozrywalo, to lezalo nietkniete, a Yaga zasuwala po kolejne tyczac kolejne sciezki z sypkich produktow Przykladow pomyslowosci mojego psa moglabym podac mnostwo, dlatego tez kogo moge to zrazam do swojej rasy Co do klatki, to tylko czesciowo zgodze sie z Przemkiem. Jesli pies z zalozenia ma byc caly czas w klatce (poza spacerami), to faktycznie chore i lepiej by takim ludziom doradzac kupno pluszowego pieska. Gdyby 2 lata temu ktos pokazal, wytlumaczyl jak i w jakim celu uzywac klatki, to omineloby mnie pewnie pare problemow niszczycielskich Klatka uzywana jedynie jako miejsce wypoczynku-azyl dla psa jest wg mnie dobrodziejstwem zarowno dla przewodnika, jak i dla samego psa. Mysmy klatke wprowadzili dopiero po roku - w zasadzie caly czas jest otwarta, nawet jak nas nie ma (aktualnie dodatkowo na klatce zrobilismy przewijak :P ). Wyjatkiem jest nalot znajomych z wszedobylskimi dziecmi - po prostu widze, ze suka ma dosc i ona doskonale wie, ze jak ja odesle do klatki, to bedzie miala swiety spokoj i jej wszystko jedno, czy dzieciaki bawia sie w Indian, czy cicho siedza - ona i tak wypoczywa, bo wie, ze przewodnik czuwa. Poza tym klatka to najlepsze miejsce na wyciszenie psa np. po intensywnym treningu. Jedno co zaobserwowalam, to zarowno wilczaki, jak i belgi nie zatracily swojego pierwotnego repertuaru porozumiewania sie z innymi. Od razu widac, ktory i co chce pokazac. Oczywiscie roznice w przekazie tez sa, ale nie sa to na szczescie tylko 'kanapowce'. Uwielbiam myslace psy, a takimi z cala pewnoscia sa wilczaki. W takim duecie czasem przewodnik musi niezle sie namyslic co pies sobie kombinuje nim to wykona |
|
18-04-2007, 14:02 | #177 |
Licho nie śpi...
|
Szuflada "się otworzyła"...
|
22-04-2007, 11:56 | #178 |
Junior Member
Join Date: Oct 2006
Location: Warszawa
Posts: 157
|
Ali po prostu szukal swoich notatek I sie zdenerwowal, bo ich nigdzie nie bylo... I tak wlasnie powstal ten maly nielad
|
09-12-2007, 15:14 | #179 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
wyrwane drzwiczki z zawiasow
(tatus zalozyl, zeby Garuda nie wchodzila do kuchni, bo kradla sztucce, wiec najpierw nauczyla sie otwierac, a dzis je wyrwala) |
09-12-2007, 20:20 | #180 |
Gorthan's WeReWoLf
|
Ja powinnam dodac samochod mojego ojca. Mojego Jab [odpukac] nie zzera.
U taty [bus] zostawiony na pol godziny zezarl: tapicerke z tylu - z obu bokow, uszczelke od tylniej klapy, oslony przeciwsloneczne z bocznych okien, podarl cztery 25kg worki z ziemia i zerwal pol sufitu. Zdjec nie mam, bo ojciec jakby zobaczyl, ze je robie, wrzucilby mnie razem z psem do wora i do Wisly |
|
|