Pewnie co niektórzy jak zobaczą mojego synka to uznają, że mam lajtowego Wilczaka
ale ja pamiętam każdy dzień/każde wyjście... gdy mój synek był mały to był strachliwy/lękliwy ale to przełamał z moją pomocą
Stawał okoniem - nie chciał chodzić na spacer(duży ruch uliczny, hałas), bał się psów, ludzi. Pewnie mnie skrytykujecie za metodę
ale np za każdym razem gdy się zapierał to i tak kontynuowaliśmy spacer (nigdy mu nie uległem i nie zawróciłem). Tak było odnośnie wszystkiego. Bał się rowerów (bo go zaskakiwały) to zacząłem chodzić tam gdzie ciągle śmigają, wycofywał się od psów to psi park codziennie... doszło do tego, że malec potrafi się o 1 w nocy położyć koło ekipy dziurawiącej jezdnie za pomocą młotów pneumatycznych...
Wszystkim co mają problemy polecam poświecić 2-3 godziny
codziennie(bez wyjątków) na spacer główny i idę o zakład, że lęki miną bo gdy zagrożenie staje się rutyną to...
Pozdrawiam