|
Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
27-11-2004, 17:44 | #1 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Wilczak w kiosku ruchu
Wczoraj moja mama spacerowała z Vargiem po mieście i zaszła do kiosku coś tam kupić. Wsadziła głowę do okienka i czegoś tam szukała, pytała babkę pracującą w kiosku, czy ma to i to. I prawie w tym samym czasie do kiosku zaglądnął ktoś jeszcze - Varguś, który zdawał się mówić: "Mi też coś kup, też!" Gdy stanął na dwóch łapach, to był na tyle wysoki, że wyglądał jak dorosły człowiek Ekspedientka tylko krzyknęła krótko: "Ojej! A co to?" I wybuchnęła śmiechem Z jej punktu widzenia sytuacja musiała wyglądać komicznie... Jest jedna głowa, a tu nagle druga wskakuje, tylko taka jakaś... inna )
|
27-11-2004, 18:05 | #2 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Dobre! Masz cos jeszcze smiesznego? :P |
28-11-2004, 12:08 | #3 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Re: Wilczak w kiosku ruchu
Quote:
Jak ma być wesoło, to opowiem wam moją przygodę z czasów gdy Tina była szczeniakiem. Otóż kiedy odkryła, że ludzie wyprowadzają ją na świeże powietrze gdy tylko o to poprosi (uczylismy ją czystości) to z wielką radością, przez jakieś dwa tygodnie tego nadużywała - wyprowadzalismy ją na zmianę dosłownie co godzinę, dwie, a nawet kilka razy w nocy - uznaliśmy, że musimy być konsekwentni. Był rok 1993 i w domu zalegały jeszcze rzeczy-nieporozumienia, z lat 80-tych, kiedy kupowało się wszystko co "rzucili do sklepów". W komodzie miałam więc parę rajstop- kabaretek kupionych przez babcię w myśl zasady "dają, to trzeba brać". Kiedyś rodzina się rozjechała i zostałam z Tiną na kilka dni sama. Dawała mi niezły wycisk, zwłaszcza polubiła nocne wyjścia! Kolejnej nocy, zupełnie półrzytomna ubierając się w ciemności założyłam niechcący owe nieszczęsne kabaretki, tenisówki, na nocną koszulę narzuciłam trencz i tak "przebrana" oparłam się o laternię usiłując trzymać otwarte oczy, które same mi się zamykały. podczas gdy wesolutka Tinka "czytała" sobie zapachy i nie mogła przypomnieć po co właściwie chciała wyjść. I na to słyszę smiech i słowa "DZIEŃ DOBRY PANI MAGISTER, Czy będzie jutro to zapowiedziane kolokwium?" To grupa moich studentów wracała z imprezy! Ale musieli mieć ubaw - Nie dość, że potargana i pod latarnią, to jeszcze w kabaretkach i tenisówkach Dzięki BOgu, że Tina robiła mi za alibi |
|
28-11-2004, 13:07 | #4 | ||
VIP Member
|
Re: Wilczak w kiosku ruchu
Quote:
1) jak sie piszczy, to idzie sie na dwor. Nawet, gdy nie ma rzeczywistej potrzeby 2) jak sie juz jest na dworze, to nie wolno sie zalatwiac, bo to znaczyloby powrot do domu. Trzeba wiec najpierw wszystko obwachac, poogladac, a dopiero, gdy czas wracac nalezy szybko poleciec w krzaki... Quote:
__________________
|
||
28-11-2004, 14:45 | #5 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
|
28-11-2004, 14:50 | #6 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Jak czytam wasze opowiesci co was wilczak zrobil to:
1 zazdrosc mnie bierze bo ja takich nie mam (ani nie mam wilczaka ani nieprzypomnam sobie zebym z Trejsi cos takiego miala) 2 nie wiem co pisac bo to jest takie swietne, smieszne ze musza mi wystarczyc do wyrazania uczuc ikony emocji |
28-11-2004, 15:15 | #7 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Noo, niezłe zdarzenie ) Jak Varg miał gdzieś tak 5 miesięcy, to raz spacerowałam z nim wieczorem i z rodzicami i szedł jakiś pijaczek (a takich u nas wielu). Pies wyrwał do niego, bo chciał się zapoznać, a facet się rozdarł, że takie bestie to trzeba w kaganiec zakuwać, że zaraz zadzwoni na policję, itd. .... Chyba nie zauważył, że to szczeniaczek
|
28-11-2004, 17:32 | #8 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Marzenko, skoro Trejsi jest psem pracującym, pociągowym, obronnym, stróżującym i największą kumpelą - to czego więcej możesz chcieć od losu? Trejsi daje ci, to najlepsze w relacji ludzko-psiej, reszta, to szczegóły... A pisany ci wilczak wcześniej lub później się pojawi |
|
28-11-2004, 17:57 | #9 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Tak moze i jest takim jak napisalam bo to prawda
Potrafi ze mna pracowac (musialam najpierw ja sie napracowac zeby ona ze mna chciala co kolwiek robic), pociagowym psem jest bo ciagnie sanki zima, obronnym bo chce mnie bronic i skacze do ludzi (i gryzi rekaw) jesli symulujemy atak na mnie, psem strozujacym jest bo strozuje w domu Z tego wynika ze jest najlepsza kumpela i w ogole Ale Trejsi to nie wilczak... |
28-11-2004, 18:53 | #10 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Jeszcze do Rona:
Trejsi jest znaleziona suczka wzieta z ulicy (tak jak i Twoja) Jest to ogolnie bardzo fajna suczka jednak i ja popelnilam bledy ale do rzeczy: Jak sie pozniej opkazalo (znalazlam jej byla wlascicielke) Trejsi jest mieszanka lajki i cos tam. Ma swoje instynkty. Poczytalam o lajakch troche bo chcialam sprawdzic wiarygodnosc. Wygladem do lajki jest pol na pol ale charakterem na pewno. Jak lajka miala szukac ptakow na drzewie i je oszczekiwac nie miala przynosci postrzalki tylko sploszyc biednego ptaszka z drzewa. Wiec nie jest to zbyt pracujacy z czlowiekiem. Suka nie chciala ze mna nic robic nie chciala sie bawic kompletne 0. Wiec ja chcialam zeby byla wybiegana, szczesliwa. Po pewnym czasie zobaczylam ze jest szalenie wytrzymala przy rowerku (jak na swoj wzrost) wiec jezdzilam z nia do lasu, na pole zeby szukac saren. No i znalazlam prawie za kazdym razem. Puszczalam na nie psa. Ja tylko chcialam zeby pies cos robil zeby byla wybiegana i szczesliwa. No ale zawazyl na tym moj autorytet (jesli w ogole u niej mialam ) Pies byl (i jest) pojetny Umiala wszystkie podstawowe komendy. Jednak z czasem jak chcialam cos wiecej nie umialam sobie poradzic z jej nadmierna ulegloscia To byl koszmar. Pozniej trafilam do Kasi Darowskiej na agility To mi pomoglo (dzieki ci Kasiu) Pomogla mi Kasia i najbardziej agility. Ale jeszcze zanim cos zrozumialam rowniez na agility popelnialam bledy. Chcialam szybko efekty. No i w zasadzie je mialam. Pies zaczal sie ze mna bawic na placu szkoleniowy i w domu ale w polu/lesie/lace pies dalej mnie mial szeroko i gleboko. Kasia mi pokazala ze psa mozna uczyc za pomoca zabawki. Probowalam w domu. Nie wychodzilo mi nic pies dalej nie chcial zabawki. Ja sie caly czas denerwowalam na nia. Nie umialam z nia pracowac a ona ze mna chociaz obie chcialysmy. Dopiero od niedawna nuczylam sie szanowac i rozumiec moja kochana suske (tak ja nazywamy w domu) Aktualnie jest coraz lepiej. Ja umiem z nia pracowa ona ze mna. Ide na lake i moge sie z nia pobawic w aprortowanie (troche jej wyciszylam instynkty szukania saren kretow i co tylko bylo) Komendy robi coraz szybciej i chetniej Na agility sie rozkrecamy (dodatkowo ja spowalniaja tabletki na padaczke) Mysle ze w przyszlym roku bede do Was pisac jako Mistrz Polski Agiilty Teraz mamy przerwe zimowa w treningach i ja sobie obiecalam ze przez zime bede pracowac nad wiezia i najwazniejsze-zaufanie. Jednak dalej mi troche przeszkadza, ze ona jest zbyt ulegla a to w szkoleniu nie jest az tak dobre. Bo ona jest do przesady ulegla. Z wilczakiem jest troche inaczej Wiem ze na poczatkku bylo by identycznie jak z Trejsi ale wilczak nie bedzie az tak ulegly. P.S Polecam kazdemu agility bo to swietna okazja aby wzmocnic wiez z psem Wiem to bo sama doswiadczylam P.S Sorki Margo ze nie o wilczakach i w ogole nie na temat no i jeszcze sie tak rozpisalam ale jakos mnie wzielo |
28-11-2004, 19:31 | #11 | ||
VIP Member
|
Quote:
Quote:
__________________
|
||
28-11-2004, 19:42 | #12 | ||
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
No nie wiem Chyba ze mowimy o belgach czy borderach to tak Moj natomiast (jak juz pisalam wczesniej jest coraz lepszy w agility) w posluszenstwie dobry nie jest Ona jest prawie jak wilczak Potrafi sie niekiedy ociagac z komendami no i koziolek Jak wilczak |
||
28-11-2004, 20:25 | #13 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Przez lata uważalismy ją za egzemplarz unikalny, mój mąż powtarzał, że powinniśmy ją sklonować, bo takiej drugiej nie ma na świecie. Odkrycie świata CzW wywołało w nas dość mieszane uczucia - z jednej strony - radość, że możemy więcej dowiedzieć się o jej prawdziwej naturze, a z drugiej - trochę rozczarowanie, że nie jest aż tak "unikalna" jak sądziliśmy... Nie wiem skąd wzięła się na naszej drodze. Szukaliśmy jej właściela, dawaliśmy ogłoszenia, ale nikt , ku naszej radości, nie zgłosił się po nią. Kilka lat później poznaliśmy suczkę bliźniaczo do Tinki podobną, młodszą o 3 lata Lulę, znalezioną w tym samym parku. Wygląda na to, że jacyś ludzie co jakiś czas pozbywali sie szczeniaków suki CzW w ten sam sposób - zostawiając je w parku na pastwę losu.... Smutne, ale prawdziwe. Ale kochamy wilczaki czchosłowackie, jesli sa choć trochę do naszej Tiny podobne, a na to wygląda! Słusznie zauwazyłaś, najważniejsza jest wzajemna akceptacja cech i oczekiwań właściciela i psa. Jak Margo kiedyś napisała - genów się nie oszuka i nie można zakładać, że pies się diametralnie zmieni pod wpłwem naszych oczekiwań i ćwiczeń, można tylko starać się go trochę "dopasować" i kochać takim jakim jest. Myśmy nie tresowali Tiny wg jakiegoś metodycznego planu - od czasu do czasu były zabawy w agility, no i interwencje na bieżąco: kiedyś na wakacjach musiała szybko nauczyć się szanować drób. Teraz potrafi godnie przejść bez linki 30 cm od kaczki z kaczętami i ostentacyjnie odwrócić głowę w druga stronę, aby "zachować pysk" (czyli twarz) |
|
28-11-2004, 20:57 | #14 | |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Quote:
|
|
28-11-2004, 21:05 | #15 | |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Quote:
Jak czytam o innych Wilczakach, to mogę stwierdzić, że nasz też jest dosyć grzeczny: prawie nic nie niszczy, słucha się w miare komend... Tylko propblem z uciekaniem mamy, ale w końcu na to są sposoby |
|
28-11-2004, 21:15 | #16 | |||
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
Quote:
Quote:
|
|||
|
|