View Single Post
Old 22-05-2015, 18:18   #9
radena
Junior Member
 
radena's Avatar
 
Join Date: May 2014
Location: Łódź/Kraków
Posts: 30
Default

U nas podobnie jak u Gagi (a mam raptem 1,5 rocznego szczyla, czyli nauka nie musi trwać "wieczność") - wstęp jest wszędzie, ale moje jedzenie jest moje dziś na podłodze leżała siateczka z mięchem i baaarzo wonną szynką. Pies podszedł, powąchał (pozwalam na wąchanie rzeczy, różnych ) i odszedł. Później dostał to mięcho - wtedy pożarł je w mgnieniu oka. Ale na początku, z rok temu, nie można było NIC zostawić w zasięgu psiej paszczy. A nawet pozornie poza zasięgiem i nie miało znaczenia czy jestem obok czy 3kroki dalej - była szarża i bum - zjedzone KONSEKWENCJA i milion razy powtórzone NIE, oraz milion razy nagrodzona cierpliwość. (tak samo z żebraniem przy stole, kiedy jem pies leży pod stołem, nie ślini się, nie piszczy, nie "gapi się". leży bo wie, że jak jest spokój to czasem coś z góry spadnie. za to jak spokoju nie ma to na pewno nic nie spadnie )
WILCZY APETYT to cecha szczenięcia, niestety z wiekiem często mija dlaczego niestety? bo taki apetyt to NAJWSPANIALSZA na świecie karta przetargowa w dyskusji z psem. Ja tam baaardzo żałuję, że mój Bury już jest "pański pies" czyli zjem jak będę głodny. Podroby...? Eh wczoraj jadłem. Dziś nie chcę. Wątróbka...? Nie dziękuję. Sucha...? CHYBA ŻARTUJESZ. A kiedyś było TAK PIĘKNIE! Mogliśmy się szkolić na wszystkim co było jadalne (wykorzystaj ten moment, bo może się okazać, że za pół roku już nie będzie argumentów, a podstawy będą nie "dogadane").
Uparcie wałkować FE i STÓJ. To są chyba najprzydatniejsze komendy w szczenięcym życiu. FE - wiadomo, szczeniaki to małe odkurzacze (do dziś wspominam "piękne" chwile kiedy rok temu musiałam niemal na każdym spacerze w parku wyjmować z psiego pyska jakieś znalezione truchło zwierzątka.... obrzydliwe), a STÓJ bo przyda się kiedy chcesz psa złapać, zatrzymać przed ulicą gdy masz zajęte ręce i nie możesz ściągnąć smyczy czy powstrzymać przed pogonią. Niestety - tych komend uczy się nie przez dwa-trzy dni ale przez 2-3 lata a i to nie daje gwarancji, że zawsze zadziałają skutecznie im wcześniej więc zaczniecie tym macie większe szanse na sukces - pamiętaj, teraz masz argumenty w postaci żarcia, kiedy pies zacznie CI dojrzewać to sobie to żarcie .... można będzie wsadzić. W kieszeń
oczywiście
Jeśli Tobie szaleństwa w domu nie przeszkadzają to niech wariuje - a Ty razem z nią. Ale kiedy przyjdzie czas na koniec zabawy to KONIEC. Kong, kości, suszone gryzaki - one pomagają się psu wyciszyć. Inna sprawa, że może trzeba się zastanowić dlaczego pies wraca ze spaceru i spuszczony ze smyczy zaczyna szaleć? Dlaczego nie wyszalał się na spacerze? (u nas po powrocie do domu pies zawsze padał spać - różnie długo to trwało, 30min albo 3h, ale zawsze było spanie, potem najwyżej szukanie rozrywki. Ale - ja NIGDY nie wróciłam ze spaceru czysta. Zawsze się ufajdam od skaczącego po mnie psa, od patyków, piłeczki, szarpaków. I spocona Może większe zaangażowanie na spacerze jest kluczowe? a może jeśli męczysz psa i zapewniasz mu odpowiednią ilość ruchu to trzeba trochę "olewczo" sucz potraktować? jeśli nie potrafi zapanować nad emocjami to po powrocie "odkładasz" sukę na posłanie, dajesz ew. gryzak, i siadasz sobie spokojnie choćby na 15min kompletnie IGNORUJĄC wtedy psa. najlepiej nic nie mówić, jeśli robi coś czego nie wolno - zabrać jej to z paszczy, bez słowa, albo złapać za obrożę i spokojnie odprowadzić na miejsce. zamknąć pomieszczenie - niech się pies nie rozłazi. Jak dziecko - pora na spanie i koniec ale to tylko jeśli sama przed sobą szczerze odpowiesz czy NA PEWNO zrobiłaś wszystko aby zaspokoić jej szczenięce potrzeby (i czy na pewno je zaspokoiłaś)).
Co do zabaw.... pokaż mi wilczaka, który nie bawi się w brutalny sposób przecież one uwielbiają zagryzanie, podgryzanie, wygryzanie (i wszystko co związane z paszczą) Ja bym się cieszyła gdyby pies chciał się ze mną bawić jak z innym psem - u nas zanim mój Burek zaczął W OGÓLE bawić się ze mną, czymkolwiek, minęło dobrych kilka miesięcy, i kosztowało mnie duuużo zaangażowania (na początku byłam tylko dozownikiem żarcia i wyprowadzaczem na spacer, tam były psy i to z nimi się bawi. człowiek się nie nadawał do zabawy do głasków tak, ale do zabawy NIE). Konsekwentnie uczyć kiedy jest czas na zabawę, a kiedy nie - jak to załapie to nie będzie podgryzać dzieci czy dorosłych bez powodu. A kiedy przyjdzie czas na zabawę to - hulaj dusza! Bawić się z psem i budować relację
radena jest offline   Reply With Quote