View Single Post
Old 15-11-2010, 13:53   #29
behemotka
Junior Member
 
Join Date: Nov 2009
Location: Gdynia/Glasgow
Posts: 40
Send a message via Skype™ to behemotka
Default

Też nie okopuję się po żadnej stronie barykady . To znaczy generalnie jestem za hodowlą - jeżeli już rozmnażamy psy, to sensownie, czyli z wiedzą, co z czym i w jakim celu kojarzymy. No a do tego potrzebna dokumentacja, a więc cały oficjalny aparat hodowlany. Jednak wielu, zbyt wielu hodowców ma swoje czarne karty, związane i z etycznym podejściem do zwierząt w ogóle, i z jakimś absurdalnym, szkodliwym ideałem "piękna", osiąganego kosztem zdrowia psów. Ale to ostatnie to już zupełnie inny temat, który szczęśliwie akurat wilczaków nie dotyczy.

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Zaznaczam, że nie stoję po żadnej stronie (za, ani przeciw hodowcom), ale podany przez Ciebie przykład to niestety powszechne zjawisko z obu stron. Czyli i hodowcy oddają takie psy i właściciele zwracają takie psy do hodowli. Tyle, że w tym drugim przypadku podawane powody są inne: nagła, gwałtowna alergia, narodziny dziecka, zmiana mieszkania, ucieczki psa itp. A często za tymi powodami kryje się właśnie choroba (np. dysplazja), nieudany eksterier (rzeczywistość niezgodna z obietnicami hodowcy) czy zwyczajne kłopoty wychowawcze, którym człowiek nie ma ochoty się zając.
Fakt. Hodowcy w takich razach przynajmniej otwarcie mówią: nie chcę tego psa, bo ma krzywe zęby, a nie wymyślają na użytek chwili alergii, przeprowadzek, trzęsień ziemi czy inszych plag egipskich

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
W takich przypadkach odpowiedzialny, prawdziwy hodowca musi przyjąć psa pod swój dach, takie jest oczekiwanie społeczeństwa. I nikt nie pyta czy w hodowli są ku temu warunki. Zabierasz się za hodowlę? Musisz przewidywać takie sytuacje. I OK, w wielu przypadkach tak się właśnie dzieje. W wielu jest tak, że przyjmuje się „zwrot” wartościowy hodowlanie, a szuka na odległość nowego domu, gdy hodowcy nic po takim psie. Tu działa czynnik czysto ludzki. Zależy kto jakim jest człowiekiem. Moim zdaniem nie ma znaczenia fakt bycia hodowcą.
Właśnie, hodowla to ryzyko i musisz przewidzieć możliwość "zwrotów" od nieodpowiedzialnych ludzi. Wypada przyznać, że (chyba) większość hodowców interesuje się losem swoich psów, biorą je z powrotem lub szukają nowych domów. I dla mnie szukanie nowych domów tym akurat psom jest całkowicie w porządku - bo one i tak miały iść "do kogoś".

Zupełnie inna historia, gdy człowiek podejmuje decyzję: Biorę tego a tego psa. I później zmienia zdanie dla własnego widzimisię. To pokazuje innym, że decyzja o kupnie/adopcji psa jest czymś lekkim, mało poważnym, pozbawionym konsekwencji. "Coś nie wyjdzie? Ależ nie ma sprawy, zawsze możesz się rozmyślić."

I masz rację, wszystko zależy od charakteru człowieka: zrobi pewnie to samo, niezależnie czy jest hodowcą, czy nie. Chciałam po prostu zaznaczyć, że hodowca, zostając hodowcą, wziął sobie na barki konkretną odpowiedzialność jako "wzorzec" dla klientów i kiedy się z tego nie wywiązuje, odczuwam pewien dodatkowy niesmak

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Czasem tylko nachodzi mnie refleksja, że oprócz misji „rozwoju rasy”, hodowcy powinni realizować inną: nauka szacunku dla życia, które bierzemy pod opiekę i za które jesteśmy odpowiedzialni (nie tylko w sferze bytowej, ale także psychicznej).
O, to, to!

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Nie wierzę, że przy skali urodzeń szczeniaków (nie tylko czw) nie zaczyna dominować zwyczajna chęć sprzedania miotu, bo kto by chciał zostać ze stadem np. 7 dorastających psów?
Oprócz mentalności, która pozostawia wiele do życzenia, mamy zwyczajny efekt skali-ogromna „produkcja” czyli podaż, za którą nie nadąża popyt:/
Owszem - byłam, przeżyłam, mogę sympatyzować . Jak szczeniory od tymczasowanej suki skończyły 8 tygodni, byłam gotowa je wręczyć dowolnemu panu Zenkowi ze słomą w butach i łańcuchem w dłoni, byle tylko zabrał ode mnie te wstrętne potwory
behemotka jest offline   Reply With Quote