View Single Post
Old 13-08-2008, 21:46   #6
maria_i_wilk
Junior Member
 
maria_i_wilk's Avatar
 
Join Date: Dec 2003
Posts: 387
Default

Quote:
Originally Posted by wolfin View Post
eeee tylko dawaj suke w ciecze- bo psy musa byc szkolone na reagowane na komendy kedy sa rozne warunki - ja to by chetne potrenowalam z torpeda Gierka
Daiva, uczenie twojego psa i każdego młodego psa należy kiedyś powiązać ze zmianą warunków rozproszenia. Jednak ja widziałam, jak wyglądają desperackie próby przykucia uwagi na właścicielu, jeśli pies jest młody a siła koncentracji na zadaniu nieutrwalonym zbyt mała. Nie ma wtedy wygranych. Pies jest siłą rzeczy "przywracany do porządku" czyli "jedynie właściwego zachowania" (wykonania polecenia właściciela) przy pomocy awersji. A jak wiesz, ja szukam metod, w której wygrana psa i właściciela osiągana jest metodą bezkrwawą i możliwie w ogóle nieawersyjną. TO wymaga operacyjnego wykonywania zadania ZANIM doda się rozproszenie uwagi, a na pewno zanim się doda MAKSYMALNE rozproszenie uwagi, jakim niewątpliwie jest możliwosć przedłużenia gatunku.
Czyli - najpierw musi być JAKAKOLWIEK komenda wyćwiczona na blachę (naprawdę na blachę, tysiąc powtórzeń, z nagradzaniem, z zerową uwagą na otoczenie, w którym się działanie to odbywa), a dopiero potem może nastąpić dodawanie małych rozproszeń. Na samym końcu rozproszenia mogą być bardzo duże, bez wyłamań komendy. I nadal duże nagrody dla psa (i dla właściciela w postaci sukcesu, bo pies wykonał zadanie na polecenie "dobrowolnie").
Zdarza się, że do świata idealnego treningu wtrącają się warunki wymuszone przez życie. Czyli na przykład zdarza się konieczność utrzymania uwagi psa na jego człowieku ZA WSZELKĄ cenę. To się prędzej czy później (raczej wcześniej) kończy pełnym niecierpliwości szarpnięciem (oby tylko, a nie kopniakiem czy ściągnięciem kolczatki).
Dlatego wypowiadałabym się raczej co do umiejętności nabywanych przez właściciela, w temacie suka w cieczce. Nie ma potrzeby testowania zbyt słabych siłą rzeczy umiejętności młodego psa, ani relacji z jego właścicielem przy pomocy suki w cieczce. Wynika z tego tylko to, co i tak wiadomo - że niektórzy ludzie sięgną po siłę i odbędzie się konfrontacja człowiek-pies, którą jak wiadomo, pies zawsze przegra. Po co?
Nie widzę powodu dla którego nie można by "obejść" tematu suka w cieczce przez zwyczajne unikanie. Nowelizacja przepisów wystawieniowych dopuszczających wystawianie suk w cieczce tylko legalizuje proceder wystawiania potajemnie suk w cieczce, które miało miejsce na wystawach. (Nie tylko wilczaków, ale i psów północy, o ile wiem). Wiec naturalne jest, że pies spotka się kiedyś z tematem wyrwać się, wyrwać się, ja muszę!!! Jednak na spotkaniu tak wielu psów w jednym miejscujest już i tak ogromny, stresogenny wpływ obecności innych przedstawicieli własnego gatunku. Hormony i emocje zalewają mózg. Jeśli naprawdę ktoś uważa, że pies ma w genach taką potrzebę ogromnych spotkań, jak człowiek, to ja mam wiele nieźle udokumentowanych obserwacji, że pies NIE LUBI spotkań, że kosztują go one tak wiele, że człowiek sobie tego nie może wyobrazić; można to porównać do wystąpienia któegokolwiek z nas na forum narodów zjednoczonych. Spotkanie suki w cieczce w takiej sytuacji byłoby odpowiednikiem jąkania się i ślinienia.
A tak naprawdę to po co to wszystko? Bo jeśli pies ma niereagować na sukę w cieczce, tak całkowicie, w ogóle, to jak ma ta rasa przetrwać?
maria i wufi
maria_i_wilk jest offline   Reply With Quote