Moj mlody, jako mieszczuch nie ma do czynienia z konmi.Ze dwa razy widzial w oddali i dosc mocno sie zainteresowal, na tyle mocno ze musialam go zabrac na smycz. AL emamy tez konia na szkoleniu. Tuz pod ogrodzeniem naszego placu przejezdza sobie pan na swoim koniu ( jakis zimnokrwisty ). Przy pierwszsym pojawieniu sie owego cuda Chey spanikowal
. Najezyl sie, cofal, robil "uff...ufff" . Pozniej juz podchodzil blizej ogrodzenia ale w takiej smiesznej pozycji : lapy wycofane, zad baaardzo do tylu a nos do przodu
Jak konik sie oddalal to mlody dodawal sobie odwagi i pofukiwal za odchodzacym...bardzo smiesznie to wygladalo. Dzis nawet w ciemnosci zawsze tego konia zarejesrtuje ale juz nie leci..usztywnia sie tylko lekko koncentruje na potworze ale pozostaje na miejscu
Moze z czasem mu ten kon zobojetnieje