Pierwsza sprawa to ze wszystko zalezy od egzemplarza i naszego wychowania. Wilczaki maja swoje charakterystyczne zachowania, ale kazdy ma swoje indywidualne potrzeby i sposoby dzialania.
Co do frustracji to w zasadzie nie mam zbyt wiele do powiedzenia, bo wszelkie glupie reakcje Ura byly spowodowane moimi jeszcze glupszymi zachowaniami, jak ja trzymam emocje na wodzy i nie robie durnot to on tez sie zachowuje
.
Z dogadywaniem sie jest roznie, nie kazdy wilczak ma od razu mord w oczach, jedne gorzej reaguja inne lepiej. Moj jest burakiem na potege, czasem bywa lepiej, ale wszystko zalezy tez od drugiego psa, jednak dla samcow wilczaka nie ma zmiluj. Jest ogromna roznica miedzy obcym psem, a psem ze swojego stada. Nasz wilczak nie ma problemu z naszymi psami, wybacza im naprawde wszystko. U nas tak naprawde klopoty byly z jamnikiem, jego chcica i jakas dziwna jazda na wladze, ale kastracja farmakologiczna bardzo pomogla (bo rady behawiorysty mozna sobie bylo wsadzic) i chlopaki po kilku miesiacach znow sa kumplami, nie jest jak wczesniej ale wszystko idzie w kierunku happy endu. Podejrzewam ze u nas przeszloby dolaczenie do stada doroslej suki, ale jesli chodzi o samca to tylko szczeniak.
Jesli chodzi o mizianie to bym nie mogla zaakceptowac jego braku, wytrzymam buractwo i wiele innych rzeczy, ale musi byc przytulasny. Mam chyba genetycznego maminsynka, bo okazuje sie ze ojciec mojego buraka ma tak samo, obaj sa takimi uczuciowymi popierdolkami
Jeszcze wroce do kwestii zebow, do dzisiaj zeby ida w ruch przy radosci, musi sobie wcisnac jakas czesc ludzkiego ciala do pyska na dzien dobry. Byly prosby i grozby ale jest jak jest. Czasem pomaga poduszka w pysk
wtedy trzeba robic wszystko by poduszka nie zmienila miejsca
Ale plusem jest to ze takie zebiaste powitania sa zarezerwowane glownie dla wilczakowcow, a oni znaja moja bestie i wiedza jak sobie z nia radzic.