mały bowek.JPG
Ależ ten czas płynie. Łezka się kręci w oku! Jak sobie przypomnę najpierw wycieczkę do Czech, pierwszą wspólną noc, którą niezależny Pan Pies spędził w "podłóżkowej" norze, jakby obrażony za rozstanie z mamą i tatą... Pamiętam, że czułam się jak kidnaper, miałam wielkie wyrzuty sumienia. Próbowałam jak najszybciej zasłużyć na zaufanie...
I trwało to sporo czasu. Myślę, że ludzie, którzy spotykają Bowa obecnie mocno by się zdziwili na widok zestresowanego malca który nie potrafi dojść do pierwszego ruchliwszego skrzyżowania. Pamiętacie, Narvana i Szasztin?
Dziękuję wszystkim którzy służyli mi radą i pomocą, które zwłaszcza na początku są na wagę złota.
To również dzięki Wam mam takiego właśnie Przyjaciela.
550840_10151799076965961_1039541099_n.jpg