View Single Post
Old 08-12-2012, 13:30   #1
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default Cthulhu (Reiko) szuka nowego domu

Sssmoku! Zabijesz mnie! Ale co mi tam......

Żeby nie było "ukrywania" i "tajne przez poufne", bez wiedzy /!/ Sssmoka dodam /w kolejności wydarzeń/:
1.http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13585
Ten filmik /post 13/, nie wiedzieć czemu, został już zlikwidowany przez Użytkownika.... I nie dziwię się.... Bezmyślna nauka agresji nagradzana smaczkami, to rzeczywiście powód do wstydu.....
Ktoś mi zasugerował, że Ów właściciel może nie mieć świadomości popełnionych błędów. Nie sądzę.... gdyby tak było, nie likwidowałby filmiku kompromitującego jego znajomość psów.....
2. "Walczy się do końca" -znaleźli się Ludzie chcący pomóc Sssmokowi
http://www.wolfdog.org/forum/showthr...604#post444604
3.http://www.facebook.com/photo.php?fb...type=1&theater
"Daje to ogloszenie z ciezkim sercem, ale niestety wydaje mi sie, ze to najlepsze wyjscie w naszej i Cthulhu (Reiko), sytuacji.
Cthulhu ma w tej chwili rok i 1,5 miesiaca. Mieszka z nami od konca czerwca 2012. Mloda od 1,5 miesiaca rzuca sie na nasze psy. Zaczeło sie od ataku na Bruxe (Czarna Dama), w momencie jej glaskania. Zmora (Anarchia) poszla jej bronic, wiec wynikla bijatyka. Nie zwykle “us
tawianie”, ale walka na smierc i zycie – przynajmniej z punktu widzenia Cthulhu. Od tego czasu mloda byla izolowana, do nastepnej proby wprowadzenia jej do stada – powolnej. Przy samym laczeniu wszystko bylo niby ok, ale po 3h suka bez ostrzezenia znowu zaatakowala. Proba skonczyla sie jeszcze gorzej niz poprzednio. Obecnie nie ma mowy o normalnym zyciu z nami i innymi psami. Cthulhu zle sie czuje w stadzie – caly czas chce przebywac z nami i miec nas na własnosc – stado to dla niej zagrozenie pozycji/braku naszej uwagi. Kazdy mily gest do innego psa, wyprowadza ja z rownowagi. Na 5 naszych psow z dwoma się w miare dogaduje, z dwoma jest na granicy i z jednym jest w stanie wojny. Nie wiadomo kiedy zmieni front i zacznie nagle byc agresywna do tych, z ktorymi w tej chwili sie dogaduje. Jej zachowanie wprowadza zatem w naszym stadzie, dodatkowo jej ataki nie są zwykłym “ustawianiem”, wygladaja duzo powazniej. Suka w ich trakcie jest totalnie wylaczona na swiat zewnetrzny. Juz wczesniej obserwowalam u niej lekka agresje do psow, nad ktora pracowalam, ale po cieczce agresja sie nasilila.
W stosunku do ludzi agresji nie wykazuje – nie warczy przy jedzeniu, mozna z nia wszystko zrobic. Jest bardzo przyjazna i ulegla – czasami nawet za bardzo. Zdarza sie, ze ktos jej sie nie spodoba, ale szybko sie z nim oswaja i wylazi z niej przylepa. Niestety za czesto mysli sama za siebie, ale wydaje mi sie, ze mozna to wypracowac, bo chce utrzymywac bliskosc i kontakt z czlowiekiem – to kwestia treningu. Bardzo ładnie trenuje za jedzenie, chociaz ma problem z koncentracja – to tez da się wypracowac. Cthulhu ma dodatkowo okropny lek separacyjny – albo jest z nami non stop albo non stop wyje, skacze na drzwi, okna i biega w kolko. Jest suka bardzo aktywna, ktora chodzi za czlowiekiem jak cien. Na jedzenie reaguje jak pies schroniskowy – rzuca się na nie i broni przed innymi psami. Potrafi tez innemu psu z pyska wyrwać, pomimo, ze na nia warczy. Pracowalismy nad tym, ale nauka idzie bardzo powoli. Po przyjezdzie do nas reagowala strachliwie, ale po dwoch tygodniach byla juz duza poprawa. Od dluzszego czasu praktycznie nie widzialam u niej reakcji wycofania na jakikolwiek czynnik.
Rozmawialismy juz z kilkoma behawiorystami, nawet jednym z zagranicy. Wiekszosc poradzila poszukac mlodej nowego domu – bez psow, z czlowiekiem, ktory poswięci jej czas i serce. Wedlug nich sa marne szanse na to, ze kiedykolwiek dogada się z naszymi psami, a z dnia na dzien problem bedzie narastal. Ostatnia osoba, z ktora rozmawialam chce sprobowac cos zaradzic, ale najpierw musi mloda poznac i poobserwowac. Bedziemy probowac jeszcze cos z tym zrobic, ale chce juz zaczac szukac kogos na wszelki wypadek, bo wiem, ze to dlugo trwa. Niestety istnieje mozliwosc, ze ostatni behawiorysta po obejrzeniu z bliska sytuacji, powie to co inni.
Cthulhu trafila do nas w czerwcu, w najgorszym mozliwym wieku. Niedawno sie przeprowadzilismy i nie planowalismy brania psa. Nie mamy jeszcze postawionych wszystkich wybiegow i ogrodzen. Gdyby Cthulhu nie dogadala sie na poczatku z naszym stadem, pewnie juz wtedy szukalibysmy dla niej domu. Ale od czerwca do konca pazdziernika bylo ok i wydawalo sie, ze nic sie nie wydarzy. Mamy 5 swoich psow, ktore sa z nami od szczeniaka i przyzwyczajone sa do spania w domu i przebywania razem – ze soba i z nami. Dodatkowo mamy mala corke, ktorej nie da sie jeszcze wytlumaczyc dlaczego pieski sie gryza i ze nie mozna do nich podchodzic – niby wie takie rzeczy i zawsze byla tego uczona, ale to tylko 3,5 letnie dziecko. Na chwile obecna nie mozemy sie mlodej poswiecic przez 24h na dobe, a tego wymaga jej sytuacja. Musimy ja izolowac od stada i przez to od siebie. Chodzi na spacery, widzi nas, ale to nie jest zycie. Niestety nie jestem w stanie jej wytlumaczyc dlaczego jest sama i nie mamy warunkow na postawienie jej osobnego wybiegu. Nie chce, zeby spedzala swoje zycie w kojcu, tylko jako normalnie egzystujacy pies domowy. Jak nasze stado…
Cthulhu wymaga duzo pracy ze strony przewodnika, jest trudna suka. Nie wiadomo czy kiedykolwiek bedzie sie dogadywac z psami. Ma lek separacyjny. Ma silny instynkt lowiecki. Jest mocno dominujaca. Ale jest tez wyjatkowo empatyczna suka, kochajaca, jak sie na wlasnej skorze przekonalismy, na zaboj. Dla kogos kto nie ma innych psow i ma czas, zeby jej poswiecic – bedzie super psem – i pod wzgledem treningow i zycia codziennego. Jesli ktos sie podejmie wspolnego zycia z nia, chcemy, zeby wiedzial co robi – bedzie to dla niej czwarty dom i chcemy, zeby to byl juz ostatni. Dla Cthulhu najwazniejszy jest czas, ktorego nie potrafi dzielic miedzy inne psy. Nasze stado jest przyzwyczajone, ze sa razem i kazdemu poswieca sie okreslona ilosc uwagi. Ona niestety tego nie rozumie. Czas i konsekwensja w dzialaniu przewodnika.
Cthulhu ma rodowod, jeszcze nie ma przeswietlen, bo jest za mloda. Jest wolna od DM (rodzice przebadani, oboje N/N). Oddajemy ja na zasadzie wspolwlasnosci, ale bez szczegolnych warunkow. Tylko do osoby odpowiedzialnej, twardo stapajacej po ziemi, z doswiadczeniem w pracy z psami (mile widziane doswiadczenie z wilczakami). Chcemy utrzymywac kontakt z nowym przewodnikiem. Mamy trenera, ktory zgodzil sie pomoc zdalnie w poczatkowej nauce i rozwiazywaniu problemow.
W tej chwili liczy się dla nas jej komfort zycia – skoro nie udalo sie z nami, moze uda się z kims innym. Jesli mozecie kogos polecic lub znacie kogos kto kocha psy – dajcie znac."

4.Nie odmówię sobie komentarza......
Cóż, może zacznę od tego, że jestem omylna..... i że bywam nieczuła..... i że jestem siwa w wieku 44lat, bo też miałam "krzyże", które musiałam nosić. Ale nie przypominam sobie, bym wyczekiwała opieki bom "biedna".... Życie jest jakie jest.....
Gardzę pychą, której człowiek używa dla udowadniania swojej wielkości nad pozostałymi uczestnikami tego świata. Nie rozumiem, jak w imię własnych kaprysów można krzywdzić zwierzęta. Historia Reiko, to historia zwierzęcia skrzywdzonego przez człowieka. Nie będę zagłębiać się w genetykę /bo może pies urodził się ze swoimi przypadłościami/, ponieważ to człowiek może swoją ciężka pracą łagodzić charakter, koić duszę tych, których wziął odpowiedzialnie pod swoją opiekę. Zdarza się, że upadamy, bo nam się nie udaje.... Czy wolno jednak /w imię fałszywie tworzonego obrazu siebie/ kłamać, że istoty wokół nas są szczęśliwe, gdy tak na prawdę cierpią?.....Mam nieprzyjemne wrażenie, że rzeczywiście /jak to ktoś publicznie zauważył/ dotychczasowa właścicielka Reiko, to tylko "kolekcjonerka".... Że los ją skrzywdził, że życie się nie ułożyło? A co mnie to obchodzi? Każdy z nas może w takim momencie nie odwracając się na innych "wstać i wyjść". No tak..... ale do tego trzeba mieć honor. Byłam uczestnikiem /telefonicznym/ akcji odebrania Reiko. Mogę dziękować Losowi, że Sssmok wykorzystał moment /słabości?/ i pognał za ostatnie pieniądze na "koniec Polski", by psa odebrać. Pamiętam szczęście Sssmoczycy, gdy w nocy odebrałam telefon i usłyszałam Jej radość /i zmęczenie/ w słowach: "Mam ją!", "Jest już ze mną bezpieczna". I później nadzieja, że uda się Reiko zaaklimatyzować w nowym domu... Jest mi przykro, że zaniedbania wcześniejszej właścicielki /nie piszę Opiekunki, bo etymologia tego słowa... rozumiecie?/ doprowadziły sukę do napadów agresji. Sssmok ma rękę do psów, ma cierpliwość i serce -mówię, bo wiem. Może nie umie czule mówić o wilczakach, ale kocha je "jak sk#####yn"....I one Ją kochają... I ja wiem, że Reiko też by chciała zaufać, też by chciała być razem z Jej rodziną, ale wcześniejsze zaniedbania psychiczne suki zaczęły stanowić zagrożenie dla stada... Szukamy behawiorysty /ukłon dla Pawła -był błyskawiczny w działaniu/, bo może jednak się uda, bo chcemy, bo walczy się do końca. Bo Sssmok nie chce jej oddać, ale może będzie musiał, jeśli nie będzie wyjścia....
Sssmoku, jestem z Tobą -mam nadzieję, że ułoży się wszystko pomyślnie, że Reiko zostanie z Wami.... Jeśli jednak nie, na pewno uda nam się znaleźć dla niej dom z odpowiednimi warunkami, by była szczęśliwa.
Cóż... mogłabym napisać, czego z serca życzę byłej właścicielce, czym dla mnie jest, ale tego nie zrobię. Po pierwsze założę sobie na szyję "pętlę" w postaci paragrafów, po drugie gdybym zaczęła na nią bluzgać, to nie umiałabym się zatrzymać w swojej... nienawiści?....wzgardzie?.....Pozostaje mi mieć nadzieję, że jednak będzie miała problemy z przeglądaniem się w lustrze przy każdym kolejnym modnym farbowaniu włosów.......i że w końcu spełznie jej z twarzy ten niefrasobliwy uśmiech....
I to tyle... Czasami "Puchatek musi, bo się udusi".....
Sssmoku, trzymam kciuki!
Puchatek jest offline   Reply With Quote