Zachowanie psich zasad savoir-vivre'u jest chyba ważniejsze niż rasa. Nie raz stałam jak wryta podczas nagłego spotkania Cheya i obcego samca (zwłaszcza mniejszego) i obserwowałam ten ich dziwny taniec obsikiwania drzewek, łażenia w kółko, w napięciu ale bez agresji. Przy psach wyraźnie demonstrujących uległość (mieliśmy kilka przypadków młodziutkich sznaucerków miniaturowych) w ogóle nie ma tematu. Mamy ogarnięte haszczaki (dzięki kilku sukom w okolicy), w przeciwieństwie do goldenów właśnie. Ich brak jakichkolwiek psich zachowań kończy sie niefajnie
Ostatnio mieliśmy bliższe spotkania z malamutem (jest chyba na występach gościnnych), to było piekne, cheyowe WTF? na jego widok
No obcy mu na jego niebo wlata.....połączenie zdziwienia i wkurzenia - bezcenne