Aport to pięta achillesowa wilczaków
Nie wszystkich oczywiście ale często z tym właśnie ćwiczeniem bywają problemy. Ja aport zrobiłam wieczorem przed egzaminem- nagrodą była możliwość odgryzienia mi ręki
Sus z zębami na ramię... Siniaki były ale było warto
A po egzaminie zrobiliśmy go na całkiem nową komendę (bo tamta była zbyt wymęczona) i teraz księciuno łaskawie raczy iść po aport, wizgu w tym nie ma za grosz ale za to jest oczekiwany skutek, choć po minie widzę, że ów aport jest wyjątkowo obrzydliwy