Quote:
Originally Posted by Gaga
A kastracja to nie jest wyrok, zawsze wymaga przemyślenia wszystkich za i przeciw, poznania konsekwencji.....wzięcia za nie odpowiedzialności.
Wskazanie przez hodowcę ewnetualności kastarcji , w przypadku szczenięcia-wnętra, jest daleko bardziej uczciwe niż obiecywanie zejścia jąderka na skutek masaży, kuracji hormonalnej i innych cudów. Życie pokazuje, że jak jąderko nie zeszło, to nie zejdzie...
A ja, mając już doświadczenie z rasą, absolutnie szczerze mogę polecić takiego psa. Bo nadal będzie to wilczak.
Inna wersja rozważania kastracji: chcę 2 psy (konfiguracja dowolna), przy suce mogę nie chcieć narażać psa na stres podczas jej cieczki, przy drugim psie mogę nie chcieć walk, przy suce w ogóle mogę chcieć uniknąć ryzyka ropomacicza.....
No i pytanie (retoryczne) na koniec: czy jeśli w przypadku kłopotów z prostatą i wskazania medycznego do kastracji, u psa...powiedzmy w wieku 8 lat, tracę "wilczaka w wilczaku"?
|
Gaga, jeszcze raz. Nie rozmawiamy o problemach zdrowotnych, bo to jest rzecz nadrzędna. Moje uwagi dotyczą postawy zaprezentowanej przez rozmówcę, który lekką ręką i bez powodu chce okaleczyć psa. Twierdząc przy tym:
Napisał
Wilczasty
Poza tym, ja uważam że kastracja nawet zdrowotnie pomaga, nie mówiąc już o jakimś ''psychicznym ułożeniu'' czy raczej ''złagodnieniu'' przy wspólnej pracy.
FCI zabroniło cięcia uszów i ogonów. A my sobie rozmawiamy o kolejnych cięciach, które w dodatku nie pozostają bez wpływu na psychikę psa
I na taką postawę z mojej strony nie ma zgody.
A poza tym, pozostaję z dużym uznaniem dla Ciebie.