View Single Post
Old 30-03-2010, 08:07   #35
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

U nas jest tak, że często z Lorką "rozmawiam". Nawet na spacerach do niej mówię (ku zdziwieniu niektórych przechodniów), np. chwalę, że ładnie idzie przy nodze, ostrzegam, że ma 'nie widzieć' gołębi, wydaję komendy kiedy mamy przejść przez jezdnię, itd. Widzę, że sucz słucha, strzyże uszami, czasem nawet trąca mnie nosem w rękę jakby chciała powiedzieć 'jak tak ładnie idę, to daj coś za to' .
Kiedy coś przeskrobie - dostaje słowną burę niskim głosem, staram się być ekspresyjna na ile to możliwe (teatrum), ale kiedy bardzo się wkurzę, to najpierw burczę, (ew. zapinam na smycz), a potem przestaję na nią patrzeć, przyspieszam kroku i nic nie mówię. Zauważyłam, że dla niej moje milczenie jest bardzo karzące. Zaczyna wtedy zachowywać się "wzorowo", submisywnie usiłuje polizać rękę, twarz... tak jakby chciała przeprosić rozgniewaną alfę. Z kolei jeśli ktoś z natury jest milczący i do psa nie gada albo gada rzadko, to pies nie będzie odczytywał milczenia jak kary.

Wydaje mi się że właściciel/przewodnik mniej lub bardziej świadomie wypracowuje sobie z psem kod porozumiewania się, sygnałów werbalnych i niewerbalnych i nie da się jednoznacznie powiedzieć, że "x oznacza to" a "y - tamto" bo to zależy od bardzo wielu czynników! Inaczej pies burczy kiedy zmieniam jego pozycję z 'w poprzek' na 'wzdłuż na łóżku, inaczej kiedy widzi sukę której nie cierpi, a jeszcze inaczej kiedy jest na lince, a zobaczy ukochaną kumpelę i sygnalizuje chęć zabawy...

Możecie się ze mną zgodzić lub nie, ale uważam, że podawanie na odległość ścisłych "instrukcji" odczytywania psiego języka bez dobrej znajomości psa i kontekstu w którym żyje, tak jak tego oczekuje Fori - może być ryzykowne i przynieść więcej złego niż korzyści.
__________________


Last edited by Rona; 30-03-2010 at 08:13.
Rona jest offline   Reply With Quote