Są we mnie diwe przeciwne opcje: lubię ladne mieszkania i w ramach sprzeciwu po wychowaniu nie przywiazuje sie zanadto do przedmiotow. Staram sie zabezpieczyc to co wazne i tyle. Staram sie tez tak zagospodarowac czas mlodemu zeby zniszczyl jak najmniej. WIele wiecej zrobic nie moge. Biorac psa wzielam tez poprawke na zniszsczenia
Pewnei, ze niefajnie jest jak cos jest zgryzione ale na wiekszosc rzeczy moge machnac reka...chodze i naprawiam, doklejam, zabezpieczam. Skuteczne tez sa czasem wdrazane metody tradycyjne: jak przy kontakcie: furia przez kwadrans i od tego czasu kontakt tkwi sobie w scianie nienaruszony
Najsmieszniejsze jest to, ze oba dwa z Romkiem zabieramy sie do uwiezienia Cheitana w klatce jak do najgorszej rzeczy...widze, ze jak tylko mozemy omijamy temat
Wylazi z nas cos w srodku, niby rozsadnie klatke kupilismy, niuby jej uzywalismy ale teraz jakos nam nie idzie powrot do tematu
Jakos to przeczekamy, jeszcze z pol roku i do roboty zaprzegam rower...mlody w domu bedzie wypoczywal
pozdrawiam
Gaga cierpliwa