View Single Post
Old 26-03-2010, 13:18   #1
Fori
Junior Member
 
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
Default Przedświąteczne refleksje...

Myślę o ostatnich wydarzeniach i nasuwa mi się mało przyjemna refleksja.
W ostatnim czasie sporo się działo w świecie wilczaków, klub, duża ilość miotów, wspaniałe teksty promujące wilczaki na kilku serwisach ogłoszeniowych. Wilczak – pies cudo do wszystkiego, stróżujący, obronny, tropiący, dogoterapeuta jeszcze chwilkę a będzie tańczył i śpiewał. Co ja mówię, przecież tańczące widzimy codziennie gdy o coś proszą, łaszą się, cudownie wręcz płyną nad ziemią w trakcie zabawy a i śpiewa każdy z nich swoją pieśń do księżyca…

Owoce już zbieramy. Tragedii Imina, Cara i wielu innych psów jesteśmy winni my wszyscy razem i każdy z nas z osobna. Oburzeni?
Zanim ktokolwiek z Was rzuci się do pisania krytyki i mieszania mnie z błotem mam prośbę: przeczytajcie, idźcie na długi spacer z Waszymi burymi i gdy opadną emocje i nadal będziecie chcieli podzielić się swoimi spostrzeżeniami i opiniami chętnie je przeczytam.

Zanim zdecydowałam się na Forasa, siedziałam na necie, czytałam wszystko o rasie, o wymaganiach, problemach, inteligencji i o pokorze której uczą. Chodziłam koło tej myśli kilka lat, wydawało mi się że wiem dużo, że sobie poradzę, że moje 40-lat życia to spory bagaż wiedzy i doświadczenia, że 30-lat życia z różnymi psami pod jednym dachem da dobre podwaliny pod dobre relacje z wilczakiem, teoria połączona z praktyką zaowocuje.

Wielu z Was zna mojego pyziorka, kontaktowego, nastawionego pozytywnie do ludzi, „gadającego” na wystawie w Łodzi w zeszłym roku. Ufnego i opanowanego nawet w chwili gdy oddawałam go innym, dotychczas nieznanym mu ludziom aby go wystawili.
I ten sam malutki pyziorek pokazał mi rogi w pełnej krasie, z dnia na dzień wywrócił mój świat do góry nogami. Sama byłam zaskoczona, bo przecież wiem, że basior dojrzewa psychicznie w wieku 3-4lat, i wtedy jest gotowy do przejęcia stada, że wtedy manifestuje swoją siłę i walczy o pozycję. Wiedziałam, i co z tego? Ta wiedza nie uchroniła mnie przed atakiem mojego psa, psa który ma 3,5roku, psa którego wydawało mi się że znam i wiem jak i na co reaguje, w końcu mojego psa o którego życie walczyłam tyle miesięcy.

Teraz z perspektywy wspólnie przeżytych z psem lat, stwierdzam że miałam szczęście. Choroba Forasa i walka o niego, zmusiła go aby mi zaufał, zmusiła do podporządkowania się bo instynktownie czuł, że tylko w ten sposób może przeżyć. Gdy młodemu psu buzowały hormony i dojrzewał nie było problemów z dominacją, z agresją, z próbą sił. Przeszliśmy przez ten okres bez wyskoków, bo on zdrowiał a ja nabierałam sił, po bezsennych nocach i wsłuchiwaniu się w jego oddech albo czy w ogóle oddycha….

Ten sam pies w różnych okresach życia pokazuje różne oblicza. Po pogryzieniu przez inne psy, ten ciapowaty i skory do zabawy pies, długo obserwujący inne psy zanim do nich podszedł i próbował się bawić - stał się agresorem wobec wszystkiego co miało 4łapy, nie miało znaczenia pies, suka czy szczeniak. Najlepszą formą obrony był atak.

Mieliśmy szczęście, pomimo że trafiliśmy do szkoleniowca oszołoma, początkowo sympatycznie zapowiadającego się „bajkopisarza”, który jak się okazało preferował metodę „siła razy gwałt” , przecież wszystkie psy się poddawały to i ten się podda. Na szczęście dla nas zwialiśmy z tych lekcji zanim pan przeszedł do realizacji teorii w praktyce. Z tej przygody do dziś pies nerwowo reaguje na mężczyzn w czapeczkach z daszkiem….

W Późnej jeden z hodowców patrząc na Forasa (wtedy cudownego pieszczocha) rzucił mi zadziwiający dla mnie tekst: „On i tak was pogryzie” niestety nie chciał rozwinąć tematu, kwitując to tylko jednym słowem „zobaczycie”. Fakt, zobaczyłam, powiem więcej mocno poczułam.

Zadziwia mnie, w tym ferworze walki o rasę, że tak wiele w tym wszystkim niedomówień, półprawd i bicia piany. Nie mówimy o tym co ważne, nie ostrzegamy się wzajemnie o tym z czym możemy się spotkać w trakcie dorastania psa. Zapatrzeni w siebie, w czubek nosa swojego pupila, hodowli itp. popełniamy grzech pychy! Jedni, którzy już przez coś przeszli nie mówią o tym żeby nie zebrać batów, albo w myśl zasady „każdy musi przejść przez to sam”, inni którzy mają wiedzę i mogliby się nią dzielić nie są do tego skorzy. Błędnie zakładamy, że nas to nie dotyczy, mój bury jest cudowny, wyszkolony, nie warczy, nie gryzie, wraca na komendę a nawet przed nią itd. Foras nagle zaczął warczeć, gryźć i walczyć zaciekle ….i tylko chyba on wie o co. Dla mnie najbardziej niesamowity był widok jego oczu, rozszerzonych maksymalnie źrenic…

Dlaczego o tym, że pies warczy na długo nie widzianych domowników, o tym że atakuje domowników i właścicieli mówi się szeptem, w kuluarach a nie oficjalnie? Bo to wstyd, porażka? Tak wiem, poniosłam porażkę, nie wyłapałam momentu zmiany w zachowaniu psa, nie byłam dość stanowcza, za mało z nim pracowałam, niewłaściwie szkoliłam. Wiem, że pies nie jest niczemu winien, płacę tylko cenę za swoje błędy.

Nasze bure to nie tylko piękne psy ale przede wszystkim niezwykle samodzielne, silne psychicznie i inteligentne stworzenia. Szkoda, że w momencie rozmów o zmianach w charakterze po bonitacji, po ataku pozoranta próbuje się minimalizować problem w psychice psa. Te problemy istnieją i nie są odosobnionymi przypadkami. Wiem też, że nie można generalizować ani wrzucać wszystkich psów do worka „niezrównoważone” ale nie można też piać peanów, że wszystkie są w pełni poznane i niczym nieprzewidzianym nas nie zaskoczą.

Żeby nie było wątpliwości, Foras żyje, nie uśpiłam go, nie oddałam do schroniska ani hodowcy, nie wypuściłam go w lesie, nie wystawiłam na allegro, nie uległ nieszczęśliwemu wypadkowi ani ja nie zachorowałam nagle na ciężką odmianę alergii nie pozwalającą mi na dalsze zajmowanie się psem. Po tym co przeszłam zaczynam rozumieć wielu ludzi, którzy nie poradzili sobie z problemami, uśpili psy czy próbują je oddać. Rozumiem choć nie znaczy, że popieram takie metody, bo sama tego nie zrobiłam i nie zrobię. Uważam, że zamiast tracić czas na awantury na forum, może czas zacząć mówić o kłopotach w codziennym życiu, z wychowaniem, dojrzewaniem, posłuszeństwem, agresją czy dominacją. Na początek gdzie szkolić, żeby psu nie zrobić krzywdy takiej jak Iminowi albo piętnować pseudo szkoleniowców jak kto woli, a potem dlaczego z dnia na dzień pieszczoch przeskakuje na psa walczącego o ….no właśnie o co?

PS
Jestem oburzona na to co dzieje się w temacie Cara. I nie na Dorotę, która w odruchu serca chciała pomóc psu. Nie wiedziała na co się porywa, ale jak wynika z mądrych wypowiedzi na PD inni właściciele i hodowca wiedzieli, że sobie nie poradzi, bo to przecież DOROSŁY SAMIEC i do tego po takich przejściach!!! Dlaczego w chwili gdy pojawił się temat ratujmy Cara, nikt z tych doświadczonych nie zabrał głosu? Dlaczego na forum PD nie było tematu „Dorosły pies i problemy jakie stwarza”, albo „Co gra w duszy dojrzałego uciekiniera” albo czemu wreszcie Ci wspaniali i chcący uchodzić za dobry przykład właściciele suczki po przejściach, nie dzielili się na forum swoimi doświadczeniami, swoją wiedzą? Zabierzcie tą wiedzę i doświadczenie ze sobą do grobu, na pewno będzie im tam wygodnie...
Rozparci wygodnie w fotelach, przed monitorami kompów, czekaliście by teraz gnoić tych co się zaangażowali, co mieli ludzkie odruchy i chcieli pomoc psu skrzywdzonemu przez innych ludzi. Chylę czoło przed Waszym dobrym samopoczuciem, przed Waszą odwagą w oczekiwaniu na tragedię. Mnie tej odwagi brakuje, stąd ten wpis. Przeraża mnie lekkość z jaką podchodzi się do tematu, osłabia brak odpowiedzialności i wyobraźni, paraliżuje parcie na hodowlę ludzi, którzy jeszcze niewiele wiedzą o psychice i charakterze swojego psa, jakim wsparciem będą dla nowych właścicieli…..
Fori jest offline   Reply With Quote