Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie
Bo nikt nie da Ci gwarancji, że Twój wilczak będzie się dobrze czuł w takim zamieszaniu, jakie panuje na rekonstrukcji.
Mój Czesio miał okazję bywać na rekonstrukcjach i innych hałaśliwych i dziwnych wydarzeniach i jego zachowanie często zależy od jego... humoru
Generalnie rzecz biorąc ja na charakter Cresila nie narzekam, jest dość odważny jak na wilczaka (piszę "dość", bo znam pewniejsze) i nie mam z nim problemów, by wziąć go gdziekolwiek - większość życia spędził w mieście, od szczeniaka jeździł ze mną na wszelkie imprezy i spotkania, bywał na Hubertusach, widywał w swoim życiu tłumy ludzi itd.
Jak miał ok. 10 miesięcy to pierwszy raz zabrałam go na rekonstrukcję (XX wiek) - zarówno wystrzały, galopujące konie i "ciężki sprzęt" przejeżdżający obok niego zniósł bardzo dzielnie.
Mając 2 lata pojechał w nieznany sobie świat, na rekonstrukcję Xw. - początkowo "przebierańcy" wzbudzali w nim lekką nieufność, ale ogólnie z niczym nie było większego problemu - wchodził do namiotów, dzielnie znosił okrzyki bojowe i hałas, dawał się głaskać obcym i wszystko było ok.
Ale wilczak to wilczak - zawsze może Cię zaskoczyć
Jak na Xw. pojechaliśmy po raz drugi rok później, nie było już tak kolorowo. Czesio początkowo był mocno speszony zarówno hałasem dobiegającym z głośników, rekonstruktorami (najgorzej oczywiście tymi idącymi się lać), no i namiotami. Po wejściu do namiotu mieliśmy nawet chwilę zwątpienia, bo Czesio jednoznacznie stwierdził, że jemu to się tu nie podoba i on to sobie idzie do domu
Po godzinie się oswoił i wszystko wróciło do znanej nam normy - znów wrócił "stary Czesio", który dawał się głaskać, potrafił spokojnie położyć się obok namiotu, czy nawet iść oglądać walki.
Ale wszystko to jest znośne pierwszego dnia... drugiego z głaskaniem to już różnie, zależy od ochoty, więc ludzi trzeba od siebie odganiać (a jest ich CHMARA i wszyscy pchają łapy do głaskania), trzeci dzień to już czas bycia kompletnie niemiłym dla otoczenia, siedzenia gdzieś w spokoju pod namiotem i dawanie Czesiowi spokoju, bo ma DOŚĆ.
Jak widzisz - zdarza się, że nawet w miarę nieproblematyczny osobnik, w dodatku wychowany w mieście od szczeniaka może mieć lekkie problemy. Są wilczaki, które pomimo socjalu i mieszkania w mieście, w ogóle nie dałyby się wciągnąć na teren rekonstrukcji. Są też takie, które miałyby wszystko gdzieś nawet i przez 3 dni... nikt nie da Ci gwarancji jaki będzie Twój szczeniak i jak pójdzie (albo nie pójdzie) Wam socjalizacja. To po prostu żywe zwierzę, różnie może być... czasem nawet najspokojniejszy wilczak ma po prostu dość i trzeba to uszanować.
Pozdrawiamy... prawie z rekonstrukcji
A tu Czesio wśród "przebierańców"
Nie zawsze zachwycony
W nocy jak wszyscy znikali w namiotach, Czesio padał na pysk i leżał jak z diabła skóra... to naprawdę MĘCZY