Do mnie!
Siema! Nie znalazłem nigdzie tej metody więc od nikogo nie ściągam : )
Odkryłem tę metodę będąc z Namtarem w lesie. Kucam, wołam Namtar do mnie i nic, zatem powtarzam komendę i znowu nic. Oddalam się i znowu komenda. Biegnie ale obok mnie [wyprzedza mnie i ogląda( trawkę : ) bez skojarzeń! ] więc idę w przeciwnym kierunku i znowu komenda. Zrobiłem tak z 23x idąc w tą i z powrotem, mówię znowu komendę i cud! przybiega i siada naprzeciwko mnie i czeka na dalsze instrukcję. :shock: Następnego dnia zrobiłem tak tylko 12x i kolejnego dnia było tylko 4x. P.S. Chodzenie na kantarce to sama przyjemność ale jak nauczyć wilczaka chodzenie przy nodze bez smyczy tak aby nie zwracał uwagi na psy, ptaki itd. Pozdrawiam Was misiaczki. ; ) |
Quote:
Podobno się da ;) Ale ja jeszcze nie wiem jak :D Metoda na siad- zostań- nieskuteczne Metoda na odwrócenie uwagi na smaczka- nieskuteczna Metoda na odwrócenie uwagi na ukochaną piszczącą piłeczkę- nieskuteczna Metoda na odwrócenie się i odejście w drugą stronę- nieskuteczna Metoda na zrobienie z siebie wariatki- nieskuteczna Metoda na opierdol- nieskuteczna Przynajmniej u nas tak jest. :twisted::twisted::twisted: |
podobno możliwe? Komu to się udało? : ) no komu?
|
Łowca jest w tym niezły- sama widziałam :D
|
Quote:
Ale mamy dwa sposoby na Garude. (Reszta powyzej nieskuteczna :p) "Imbus do mnie!" i mieso-jak sie pokaze Garudzie przed puszczeniem ze smyczy, ze cos jest w kieszeni, to przyjdzie, tym bardziej jak jest glodna (dlatego nigdy nie karmimy przed wiekszym spacerem) Oczywiscie nawet najlepsze zarcie nie spowoduje odwolania, jak wczesniej zobaczy psa. |
Odwołanie to pól biedy- od tego mam brzęczki :) Metoda całkiem fajna na niewielką odległość :) Ale to chodzenie przy nodze....
|
Quote:
Nooo, chyba że zamienisz słówko "jest" na "czasem bywa", to wtedy ujdzie. :p |
A ja już przestałam za Unką krzyczec jak się puści (:lol:) - wtedy ma zatyczki w uszach.
Poczekam sobie jak sucz stanie u celu i gwizdam na palcach, niczym na psa pasterskiego;) - to zawsze działa. |
Quote:
Ale takich gwizdów jak Twoje, to możemy tylko pozazdrościć. :p |
Quote:
Mnie się czasem uda odwołać Aszczurę metodą ucieczki - kiedy zauważy coś atrakcyjnego , a jest w takie odległości , ze nie mogę jej złapać - uciekam w przeciwna stronę. Do tego wesołe piski i machanie smakołykiem. Ludzie sie głupio patrzą ale często działa:)) |
Quote:
Nasze przywołanie awaryjne to "pan/pani idzie":rock_3 - a zaraz potem telefon do pani/pana, żeby komendy nie spalić :lol: Komenda awaryjna działa jak magnez (w 100%), dlatego stosujemy tylko w przypadkach ekstremalnych i staramy się żeby była zawsze rzetelna! |
Quote:
|
Si, zaswiadczam :)
|
Nie wywołując wilka z lasu :twisted:, przychodzi taki czas, kiedy kilka sarenek i króliczków pod rząd jest jednak słabszych niż nasze przywołanie:) Ja nazywam to cały czas fuksem... choc gdzies na dnie suszy tli się nadzieja, że może tak będzie cały czas :D
Oczywiście to działa przy jedynaku. Dwa wilczaki razem to już zupełnie inna bajka. |
Quote:
|
Temat ciągle na czasie ;-).
Ja wczoraj na "dziedzińcu" spuściłem Nyxa żeby chłopak sobie pobiegał z innym pieskiem (bokserem). Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że po skończonej zabawie nie byłem go w stanie przywołać do siebie. Metoda na kucniecie i smakołyki nie podziałała, zmiana tonacji głosu na wyższy także, o próbie złapania Wilczka można zapomnieć. W końcu uciekłem do domu, pies za mną (niby sukces) ale trzymał się na odległość paru kroków i w końcu poszedł w długą. Korzystając z wolności trzeba było wytaplać się w błocie i nie wiadomo w czym jeszcze :roll:. Przymusowa kąpiel i leżenie na posłaniu do momentu wyschnięcia była karą. Ciekaw jestem czy okaże się skuteczna. Pies w domu wykonuje każde przywołanie i "nogę" jednak długa praca przed nami aby przezwyciężyć to wszystko co rozprasza Wilczaka na dworze. :twisted: |
Też to przerabialiśmy- przełomem okazała się komenda "źle" połączona z brzęczkiem. Jak Astarte zdecydowała, że ona jeszcze spaceru nie kończy mimo komendy "do mnie" padało słowo "źle" i rzut brzęczkiem pod psa (przez inną osobę niż przywołująca). Jak tylko Asta zaczynała iść lub patrzeć w moją stronę było chwalenie, w przypadku zatrzymania przez Astarte ponowienie komendy "do mnie", jak znów nie poskutkowało "źle" + plus brzęczek. Po paru rzutach Aszczur ślicznie przyszła.
Obecnie wystarczy jej czasem przypomnieć samym słowem "źle" jeśli po drodze mi się zamyśli. PS. Oczywiście jako, że wilczak to wlczak nie zawsze to działa ;) Dalej zdarzają się bunty na pokładzie :) |
|
Quote:
Osobiście radziłabym jednak nie ograniczać się do ww metody, ale także (a może zwłaszcza) położyć nacisk na uświadomienie psu, że powrót do nas nie oznacza końca przyjemności (no dobra: nie zawsze oznacza koniec przyjemności). A więc w trakcie spaceru przywołujesz "120" razy tylko po to, żeby móc psa pochwalić (bardzo wylewnie), pobawić się z nim, dać smakołyk zapiąć na smycz, odpiąć smycz i... pozwolić lecieć choćby do psiego kumpla. PS Wydaje mi się, że gdy pies jest tak "rozhasany", że nie chce wracać, smaczki nie są atrakcyjną alternatywą, kucanie, jako statyczne też chyba nie za bardzo. Może lepiej zadziałałoby typowa zrobienie z siebie (pardon) "głupka" ; bieganie, piszczenie, skakanie, klaskanie nad głową, itp. :DDD |
Zwykła reklamówka z dwoma metalowymi pokrywkami. Docelowo miały być tam jeszcze inne metalowe hałasujące rzeczy typu pęk kluczy i śrubek, ale same pokrywki też się sprawują, a jak wiadomo prowizorka jest najtrwalsza i najlepsza ;)
|
All times are GMT +2. The time now is 14:58. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org